Rafał Bosowski: Będzie lepiej!


rafal_bosowski_skra

Komentarz jednego z trenerów Rozwoju po sparingowej porażce (0:1) ze Skrą Częstochowa, czyli liderem III grupy trzeciej ligi.

– Mamy wielu młodych chłopaków, dlatego chciałem, by każdy rozegrał swoje minuty, zwłaszcza z takim solidnym przeciwnikiem – tak Rafał Bosowski, jeden z trenerów Rozwoju, tłumaczył, dlaczego sparing ze Skrą Częstochowa odbył się w trzech 35-minutowych tercjach.

Lider III grupy trzeciej ligi wygrał na „Kolejarzu” 1:0.
– To był bardzo pożyteczny sparing; jak każdy z tych, które dotąd rozgrywaliśmy. W pierwszej tercji przewagę miała Skra. Popełnialiśmy proste pomyłki w sytuacjach, kiedy to my mogliśmy stworzyć zagrożenie pod bramką przeciwnika. Złe przyjęcie, złe podanie, niecelność, błędy w przesuwaniu… To spowodowało, że obraz gry był taki, iż Skra nas w tych 35 minutach zdominowała – oceniał Bosowski.

Druga tercja była już lepsza, z naszą przewagą. Mimo tego jednak, że ciężko pracowaliśmy na to, by dostać się pod bramkę przeciwnika, to szwankowało ostatnie dogranie i z nim mamy problem. W trzeciej tercji zagrała młodzież. Był to bardzo dobry okres, niemalże bez strzału na naszą bramkę, ale skuteczność i piłki otwierające zostają do poprawki – dodawał.

W piątym zimowym sparingu ponieśliśmy piątą porażkę. Wcześniej schodziliśmy pokonani po grach kontrolnych z Szombierkami Bytom i Ruchem Chorzów.
– Wyniki są dla nas bardzo ważne. Chcemy wygrywać również sparingi, nie tracić w nich bramek. Zawsze jest jednak tak, że w sytuacji, w której wydaje się, że mamy kontrolę nad piłką, zdarzy się jakaś przebitka i dostajemy gola. A z kolei w polu karnym przeciwnika nasza orientacja jest zbyt mała, byśmy my w podobnych okolicznościach takiego gola strzelili – denerwował się Rafał Bosowski.

Co cieszy, to fakt, że teraz nasz sztab szkoleniowy będzie miał już do dyspozycji praktycznie pełną kadrę. Sfinalizowano zimowe transfery – czyli zakontraktowanie Seweryna Gancarczyka i Tomasza Wróbla – a z „wojaży” po wyżej notowanych klubach wrócili już nasi młodzieżowcy, jak Daniel Kamiński czy Bartosz Marchewka. Problemy zdrowotne nie eliminują już z kolei z występów Michała Płonki czy Adama Żaka, jak miało to miejsce na początku stycznia.

– Najgorsze jest jeszcze w tym wszystkim to, że kilku zawodników jest na innym etapie przygotowań. „Płona”, „Żaku”, Tomek Wróbel… Nie będzie tak, że oni bardzo szybko dojdą do siebie fizycznie, zwłaszcza że jesteśmy w okresie, kiedy naprawdę ciężko trenujemy. Gdy jednak te ogniwa popracują, złapią świeżość, to nasza gra będzie wyglądać o wiele lepiej – zapowiedział jeden z trenerów Rozwoju.

foto: Szymon Kępczyński