Tomasz Wróbel: Jestem wychowankiem Rozwoju. Zdecydowałem, że należy pomóc!


tomek_wrobel_ruch

Zrobimy wszystko, by utrzymać klub na szczeblu centralnym. To wielki cel – mówi 35-letni pomocnik, po rocznej przerwie wracający na ul. Zgody 28.

W życiu nigdy nie ma łatwych decyzji. Każda musi być przemyślana. Miałem jeszcze kilka propozycji grania na szczeblu pierwszej ligi, ale zdecydowałem, że należy pomóc Rozwojowi. Jestem wychowankiem tego klubu i zrobię wszystko, by utrzymać go na szczeblu centralnym. To nasz wielki cel i mój świadomy wybór – podkreśla Tomasz Wróbel, dla którego to drugi powrót do Rozwoju.

Ten pierwszy miał miejsce w 2014 roku i zakończył się po upływie 2,5 sezonu. Był to barwny czas, zwieńczony roczną przygodą na poziomie pierwszej ligi. W przerwie zimowej rozgrywek 2016/17 Tomek przeniósł się do Rakowa Częstochowa, z którym awansował na zaplecze ekstraklasy, ale minionej jesieni występował już niewiele.

Będąc ambitnym człowiekiem, chcesz grać we wszystkich meczach, ale niestety tak nie było. Zdałem sobie sprawę, że widocznie moja piłkarska droga znów wiedzie mnie do Rozwoju. Po głowie chodziły różne myśli. Czy kończyć z futbolem? Akurat życie mam tak poukładane, że świat by mi się nie zawalił i nie zawali, jeśli nie będę grał. No, ale… Oczywiście, że będzie mi tego brakowało. Teraz skupiam się już tylko i wyłącznie na tym, byśmy odpowiedni przygotowali się do wiosny, stanowili jedną wielką drużynę i osiągnęli cel, jakim jest utrzymanie – mówi 35-latek, który niebawem złoży podpis na kontrakcie.

Na razie – pół roku. A potem okaże się, co dalej. – Ostatnio czytałem wywiad z Adasiem Czerkasem, który przytoczył wspaniałe słowa. Chcesz rozśmieszyć Pana Boga, to powiedz mu o swoich planach… Nie, nie ma co planować. Trzeba myśleć tylko o najbliższym półroczu. Tak powinien patrzeć każdy, nie tylko ja. Życie piłkarskie jest przecież takie, że do czerwca może się pozmieniać milion rzeczy – nie kryje Wróbel.

Jego powrotu wypatrywaliśmy, oczekiwaliśmy, ale trochę to trwało. Jeden miesiąc okresu przygotowawczego drużyna przepracowała bez niego.
Trenowałem indywidualnie, ale bieganie nigdy nie zastąpi typowych zajęć piłkarskich. Miesiąc, który został do marca i wznowienia rozgrywek drugiej ligi, zupełnie mi wystarczy. Fizycznie będzie OK. Teraz pozostała kwestia ukierunkowania typowo piłkarskich spraw. Trenerzy wykonują dobrą pracę, więc jestem przekonany, że będziemy odpowiednio przygotowani – przekonuje Tomek.

Pierwszy występ po powrocie do Rozwoju ma już za sobą. Zagrał w drugiej połowie sparingu z Ruchem Chorzów, przegranego 1:4. Mógł nawet zanotować asystę – po jego centrze Michał Płonka uderzył piłkę głową i „Niebieskich” uratowała poprzeczka.

– Zmierzyliśmy się z wymagającym przeciwnikiem. To była dobra jednostka treningowa, ale dla wysokiej porażki nie ma usprawiedliwienia. Chcemy się dobrze przygotować do meczów w lidze, które – mam nadzieję – dadzą utrzymanie. To najważniejszy cel. Oczywiście, każdy chce wygrywać również sparingi, ale najistotniejszy teraz jest trening, by potem móc zbierać jego plony w spotkaniach o punkty – przyznaje Tomasz Wróbel.

No to co? Witamy w domu!

foto: Szymon Kępczyński