17-tysięczna publiczność, awaria tablicy, kamera w świętym miejscu [WOKÓŁ MECZU]


Wracamy jeszcze do sobotniego wyjazdowego remisu z Widzewem, dzieląc się kilkoma subiektywnymi spostrzeżeniami i ciekawostkami po wizycie w „Sercu Łodzi”.

⚽⚽ 17 124 – to nowy rekord frekwencji, przy której Rozwojowi było dane grać na szczeblu centralnym o punkty. W tygodniu przed wyjazdem na Widzew wymienialiśmy mecze z najliczniejszą publiką, jakie przeżyliśmy. 4712 – ŁKS Łódź, 4215 – Arka Gdynia, 4194 – Ruch Chorzów… Te trzy kończyły się porażkami do zera. W sobotę co prawda nie wygraliśmy, ale poprawiliśmy znacznie frekwencję, przy której zdołaliśmy zdobyć bramkę i zapunktować. W marcu 2017 roku pokonaliśmy Radomiaka w obecności 3421 kibiców. Rachunek jest prosty – ta liczba została poprawiona ponad pięciokrotnie!

⚽⚽ Gdy krótko po przyjeździe na stadion wyszliśmy na płytę boiska i spojrzeliśmy na puste jeszcze trybuny, wielu z nas siłą rzeczy było pod wrażeniem. – Zdjęcia porobione? No to teraz do roboty! – rzucił po kilku(nastu) minutach do zawodników Rafał Bosowski. Pamiętamy, jak w 2015 roku, podczas wizyty na nowoczesnym obiekcie Arki Gdynia, trenerowi Mirosławowi Smyle średnio podobały się włączone aparaty w telefonach jego niektórych podopiecznych. Nie co dzień jednak Rozwój gości w takich miejscach. Trzeba się tym delektować.

⚽⚽ Nie mogło być inaczej – Marek Koniarek został przywitany na Widzewie z wielkimi honorami. Przed pierwszym gwizdkiem odebrał z rąk prezesa Przemysława Klementowskiego koszulkę z nr 65, symbolizującym liczbę goli, które strzelił w ekstraklasie dla łódzkiego klubu. To do dziś rekord. Z trybun popłynęła przyśpiewka Kolejna bramka po strzale Marka Koniarka, a najbardziej fanatyczna część publiki (i nie tylko) skandowała też nazwisko naszego trenera. Na konferencji prasowej, przed widzewskimi dziennikarzami, „Koniar” czuł się jak ryba w wodzie. Tego wieczoru zapozował też do całego mnóstwa zdjęć i rozdał wiele autografów. Nasz klubowy autokar po końcowym gwizdku jeszcze długo nie ruszał spod stadionu, bo trener Koniarek wywiązywał się z obowiązków honorowego gościa. – Dziękuję za tak miłe przyjęcie – mówił po meczu.

⚽⚽ Musimy podkreślić to z dumą – przy ponad 17-tysięcznej publiczności zagrało czterech młodzieżowców Rozwoju. Pardon – w zasadzie to nie młodzieżowców, a juniorów z rocznika 2001. W wyjściowym składzie solidne występy zanotowali Daniel Kamiński i Olivier Lazar, a z ławki na murawie zameldowali się jeszcze Patryk Gembicki i Sebastian Olszewski. Wśród rezerwowych pozostało trzech innych przedstawicieli naszej rozwojowej młodzieży: Bartosz Neugebauer, Bartosz Baranowicz i Daniel Kaletka.

⚽⚽ To był mecz jak w ekstraklasie, z fantastyczną otoczką. Nie mamy nawet na myśli jedynie samych trybun, ale też inne aspekty, jak choćby oprawa medialna. Transmisje spotkań w Widzew TV to bardzo wysoka półka. Długie studio poprzedzające pierwszy gwizdek, rozmowy z trenerami i wybranymi gośćmi… Dochodziły nas słuchy o klasie, jaką prezentowali przed mikrofonami komentujący mecz Dariusz Postolski i Arkadiusz Stolarek. Gdy trzeba było, chwalili Rozwój (upatrując sobie zwłaszcza Przemysława Gałeckiego), a tuż po meczu stwierdzili, że do wygranej Widzewa było dość daleko. Klasa. Zawsze można było przecież powiedzieć, że rywale grali antyfutbol, kradli czas, urządzać polowanie na czarownice… Nic takiego jednak nie miało miejsca. Aż szkoda, że telewizyjny projekt ten po nieuniknionym awansie Widzewa do pierwszej ligi (kiedy nastąpi – nie wiemy, ale to naturalna kolej rzeczy) będzie miał trochę podcięte skrzydła z racji praw telewizyjnych należących już do konkretnych stacji.

⚽⚽ Co do Widzew TV – jak usłyszeliśmy, Rozwój okazał się pierwszym rywalem w drugiej lidze, którego sztab szkoleniowy wyraził zgodę na umieszczenie w szatni kamery. Wiadomo – odczucia mogą być tu mieszane, szatnia to miejsce poniekąd święte, ale z drugiej strony… To przecież tylko piłka, a nie operacja na otwartym sercu. Trochę luzu. Fajnie, że jesteśmy pro, a nie anty. Canal+ emituje od jakiegoś czasu cykl „Witamy w klubie”. Red. Krzysztof Marciniak na kilka dni wciela się w rolę zawodnika wybranej drużyny, a wszystko to – nie wyłączając odpraw czy przerw meczów ligowych – rejestruje kamera. I jakoś nikomu korona z głowy nie spadła, a kolejne odcinki cieszą się dużą popularnością. To coś świeżego, na co ludzie czekają. My czekamy zatem ze zniecierpliwieniem, aż na widzewskim YouTube pojawią się kulisy sobotniego meczu.

⚽⚽ W dobrej formie jest Mateusz Wrzesień z Rozwoju Katowice. Ostatnie 10 meczów i 7 goli, nie trafił do siatki tylko w trzech spotkaniach – nie to że nabił sobie tę statystykę jednym meczem – zauważył na Twitterze Bartek Cabaj, jeden z komentatorów drugiej ligi portalu tvcom.pl (obsługiwał m.in. nasz remisowy występ w Łęcznej).

⚽⚽ Co do Września, to wspomnieć musimy o dość zabawnym – choć jak dla kogo – zdarzeniu. Gdy w 78. minucie Mateusza zmienić miał Damian Niedojad, na tablicy świetlnej sędziego technicznego jego numer, czyli 11… nie wyświetlił się. Z wysokości trybun wyglądało to tak, jakby nasz napastnik bezczelnie kradł sekundy i udawał niedowidzącego wariata, ale musimy go rozgrzeszyć. Gdy połapał się w tym wszystkim stoper Widzewa Tomasz Wełna, popchnął Września w stronę linii bocznej, przez co na murawie wywiązała się mała szamotanina między zawodnikami obu zespołów. Na wykonanie wrzutu z autu czekał wtedy Kamil Łączek i… uciął sobie pogawędkę z siedzącymi za jego plecami kibicami Widzewa. – Powiedziałem im tylko: „Ludzie, spokojnie, co się denerwujecie, przecież jesteście liderem” – opowiadał nam lewy obrońca Rozwoju.

⚽⚽ Miło nam zauważyć, że spośród ostatnich siedmiu wyjazdów, na tarczy wracaliśmy tylko z jednego. I to tego z racji awarii autokaru szalonego, do Boguchwały, gdzie Stal Stalowa Wola rozbiła nas 4:0. A poza tym? Wygrane w Elblągu, Rybniku oraz – te pucharowe – w Koszalinie i Puławach. No i cenne remisy w Łęcznej i Łodzi. Nie jest źle! W 2018 roku czeka nas jeszcze tylko jedna wyprawa: 1 grudnia zmierzymy się w Siedlcach z Pogonią. Pozostałe trzy mecze: z Elaną Toruń, Błękitnymi Stargard i Górnikiem Zabrze – przy Zgody 28. Rozluźnienia po meczu z Widzewem nie było – a od razu rozbieganie na głównej płycie. Walczymy o wyskoczenie ze strefy spadkowej tabeli drugiej ligi, marzymy o ćwierćfinale Pucharu Polski. Do zobaczenia na trybunach!

foto: Tomasz Błaszczyk