16 grudnia 1981 roku w wyniku pacyfikacji strajku przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego zginęło 9 górników, w tym piłkarz Rozwoju.
16 grudnia 1981 doszło do masakry górników strajkujących przeciw ogłoszeniu stanu wojennego. Podczas pacyfikacji siłami Milicji Obywatelskiej oraz wojska i w wyniku strzałów Plutonu Specjalnego ZOMO 23 górników zostało rannych, a 9 zginęło.
Jan Stawisiński, Joachim Józef Gnida, Józef Czekalski, Józef Krzysztof Giza, Ryszard Józef Gzik, Bogusław Kopczak, Andrzej Pełka, Zbigniew Wilk, Zenon Zając.
Cześć Ich Pamięci!
Jeden z poległych, Zbigniew Wilk, był piłkarzem Rozwoju. Urodził się w 1951 roku w Dzierdziówce koło Stalowej Woli. Jako 14-latek przyjechał na Śląsk, gdzie w 1971 r. ukończył górniczą szkołę średnią jako technik górnik o specjalności techniczna eksploatacja złóż. Zatrudniony w kopalni Śląsk przepracował tam dwa lata, by następnie zostać górnikiem oddziału G5 kopalni Wujek od 12 lutego 1974 r. Bezpartyjny, członek NSZZ „Solidarność”. Ślązacy uważali go za swojego: uczciwy, pracowity, solidarny.
Namawiany przez żonę do rezygnacji ze strajku, do opuszczenia kopalni, odpowiedział, że nie mógłby wtedy spojrzeć kolegom w oczy: – Zobacz, cała Polska walczy, a ja mam stchórzyć…? Żona Elżbieta pracowała w szpitalu górniczym w Ochojcu, więc miała stały kontakt telefoniczny z mężem. Ostatni raz w słuchawce jego głos usłyszała 15 grudnia.
Podczas pacyfikacji został śmiertelnie postrzelony z broni maszynowej, jedna kula trafiła w plecy, dwie od tyłu w okolicę lędźwiową.Pozostawił żonę Elżbietę oraz pięcioletnią córkę Magdę i trzyletniego syna Marcin. Pochowany na jednym z katowickich cmentarzy 21 grudnia 1981 r.
Tak Zbigniewa Wilka wspominał kolega z boiska, najlepszy snajper w historii naszego klubu, Paweł Wawoczny: – Zbyszek był człowiekiem z charakterem, niesamowicie twardy i nieustępliwy. Poza tym niebywale sympatyczny i koleżeński. Łączył na co dzień pracę w kopalni z grą w klubie.
Cześć Jego Pamięci!