– Żal tych punktów, bo wygrywając w środę, mogliśmy to sobie wszystko poukładać w tabeli – mówił napastnik Rozwoju po porażce ze Stalą Stalowa Wola.
Mecz w Boguchwale rozpoczął się idealnie…
– Szybko udało nam się zdobyć bramkę. Nieważne, czy przypadkowo, czy nie, ale fajnie jest otworzyć wynik. Wydaje mi się, że jakoś kontrolowaliśmy tę pierwszą połowę. Szkoda, że nie dołożyliśmy drugiego gola.
Co stało się po przerwie?
– Ewidentnie siedliśmy w tej drugiej połowie. Może myśleliśmy, że wynik 1:0 zagwarantuje nam już – jak to bywało w poprzednich meczach – trzy punkty… Drużyna przeciwna, mająca nóż na gardle, bo będąca w tabeli niżej, ruszyła na nas agresywnie. Przewyższała nas determinacją. Nie podjęliśmy rękawicy, tylko oddaliśmy pole. To nas zgubiło. Zbyt łatwo traciliśmy bramki. Weźmy tę pierwszą, po rzucie rożnym. Praktycznie nie zareagowaliśmy. Zawodnik skoczył bez asekuracji, miał czystą sytuację. Potem już się posypaliśmy.
Patrzysz w tabelę i co widzisz?
– Żal tych punktów, bo wygrywając w środę, mogliśmy to sobie wszystko poukładać. Dobrze ułożyły się przecież wyniki innych meczów. Mogliśmy już patrzeć na resztę sezonu ze spokojem, ale jest inaczej. Ten mecz nas trochę przybił, duża jest ta liczba straconych goli, których dostaliśmy tyle, co przez całą wiosnę. Jak to jednak wiele osób mówi, lepiej dostać raz cztery, niż cztery razy po jeden. Przeanalizujemy ten mecz, wyciągniemy wnioski z popełnionych błędów.
W sobotę na Zgody gramy z GKS-em 1962 Jastrzębie…
– Nastawiamy się jak na derby. Oni są liderem, my walczymy o utrzymanie, więc nikt nie odpuści. Myślę, że to będzie bardzo ciekawy mecz.
foto: Tomasz Błaszczyk