Bartosz Soliński: Presja jest większa niż dwa lata temu


solin rozwoj zambrow mk neews

Najlepiej byłoby, gdybyśmy utrzymali się jeszcze przed wyjazdem do Wejherowa, ale by tak się stało, musi spełnić się kilka warunków – mówi bramkarz Rozwoju Katowice przed sobotnim meczem z GKS-em Bełchatów.

Przed nami ostatni w tym sezonie mecz o ligowe punkty przy Zgody 28. Wracają wspomnienia sprzed dwóch lat. Wtedy stawka też była wielka.
– Wiadomo, że cel jest inny, a presja – na pewno większa. O awans gra się dużo łatwiej niż o utrzymanie. Wszyscy jesteśmy świadomi tego, jak ważny jest ten sobotni mecz. Czuć w szatni koncentrację, napięcie. Pokazaliśmy jednak kilkoma meczami w tej rundzie, że stać nas na dobrą grę i sięgnięcie po trzy punkty – mówi Bartosz Soliński.

Bramkarz Rozwoju tej wiosny wyjmował piłkę z siatki raptem 9-krotnie, a łącznie nasza defensywa dała się zaskoczyć tylko 12 razy. To nie są liczby, które mogą kojarzyć się z potencjalnym spadkowiczem…
– Zagrałem wiosną dopiero dziewięć meczów. Wiadomo, że były takie, które chciałbym wymazać z pamięci. Ocenimy po dwóch ostatnich spotkaniach, czy była to runda zakończona sukcesem, czy niepowodzeniem. Mam tylko nadzieję, że będzie mi dane stanąć w bramce i wykonać swoje zadanie – przyznaje „Solin”.

Nasza drużyna plasuje się w tabeli drugiej ligi tuż nad „kreską”. Położenie naszego sobotniego rywala jest znacznie lepsze, bo ma na koncie trzy punkty więcej i zajmuje 9. pozycję.
– Na sto procent jeszcze nie są utrzymani, brakuje im punktu, dlatego nie położą się przed nami. Poza tym, pamiętamy, co było w pierwszej lidze. Po porażce z nami spadli. Oczywiście, GKS to teraz inny zespół, pewnie niewielu ludzi tamte mecze pamięta – zarówno po ich, jak i naszej stronie. Niezależnie od tego, trzeba będzie wydrzeć te punkty. Coś strzelić i już tego nie puścić, zagrać konsekwentnie i odpowiedzialnie w tyłach – podkreśla wychowanek Rozwoju.

Wydawało się, że finisz aż tak nerwowy nie będzie. W końcówce sezonu obudziły się jednak zespoły od dłuższego czasu zajmujące miejsce pod „kreską” – Polonia Warszawa i Kotwica Kołobrzeg.
Często tak się w końcówkach sezonu zdarza, że ktoś nagle zaczyna wygrywać. Nasz terminarz jest dosyć ciężki. Najpierw Bełchatów, potem wyjazd na Gryf, który też walczy o życie. Najlepiej byłoby, gdybyśmy utrzymali się jeszcze przed Wejherowem, ale by tak się stało, musi spełnić się kilka warunków. Tydzień temu zdobyliśmy punkt w Poznaniu i mam nadzieję, że on okaże się nie tyle zbawienny, co w ostatecznym rozrachunku jakoś nam pomoże. Patrząc na całą tę rundę, chyba najbardziej każdemu z nas brakuje dwóch punktów z Polonii Bytom. Gdy robiliśmy pierwszą ligę nie umieliśmy wygrać przez cały maj, męczyliśmy się, ale wyniki układały się pod nas na tyle, że do końca była szansa na awans i na sam koniec ta moneta się odwróciła na korzystną stronę. Oby teraz było podobnie – nie kryje „Solin”.

Niedaleko stadionu zawisł wczoraj transparent „Wszyscy na Rozwój”, zachęcający do stawienia się w sobotnie popołudnie na trybunach. Frekwencja powinna dopisać.
Pamiętam, że dwa lata temu na treningu przed bardzo ważnym meczem ze Zniczem odwiedzili nas kibice. Wiadomo, że u nas się takich rzeczy nie praktykuje, po porażkach też nikt nie wbiega do szatni, ale fajnie, że ludzie jednak tym żyją i wielu chce nam pomóc z całego serca, by na Zgody pozostał szczebel centralny – mówi bramkarz naszej drużyny.

Rozwój Katowice – GKS Bełchatów
33. kolejka II ligi
sobota, 27 maja, godz. 15:00, stadion przy ul. Zgody 28

Sędziuje: Paweł Kukla (Kraków)

foto: Marta Kołodziejczyk