Bartosz Soliński wrócił do treningów. „Jestem całym sercem z chłopakami”


bartosz_solinski_4

– Ten rok to katastrofa – przyznaje 24-letni bramkarz Rozwoju Katowice, który przez ostatnie 10 miesięcy zaliczył na ligowych boiskach raptem jeden występ, a teraz dochodzi do siebie po złamaniu nogi.

Bartosz Soliński urazu, który wyeliminował go na długi czas z gry, doznał podczas letniego zgrupowania w Zakopanem.

– Stało się to bez kontaktu z przeciwnikiem. Wyskoczyłem i tak niefortunnie spadłem na prawą nogę, że złamałem ją w kostce bocznej. Uciekła do środka, poczułem chrupnięcie i wiedziałem, że coś jest nie tak. Na początku to nie docierało do mnie, diagnozy były inne, ale dwa miesiące w gipsie sprawiły, że mam ten czas z głowy – opowiada 24-letni bramkarz.

Teraz wrócił do treningów. – Wiadomo jednak, że nie na 100 procent. Chciałbym uczestniczyć w jakichś gierkach, lecz noga jeszcze na to nie pozwala. Ważne jednak, że z dnia na dzień jest coraz lepiej. Okres rekonwalescencji przebiega planowo. Rozmawiałem z doktorem Markowskim i mówił, że jeśli zamkniemy się w 10 tygodniach, to będzie to dobry wynik. Mniej więcej tak właśnie wyszło – podkreśla „Solin”, który chciałby zagrać o ligowe punkty jeszcze w tym roku.

To optymistyczny wariant. Jeśli będę w pełni zdrowy, to zgłoszę akces i będę chciał na równych zasadach rywalizować z resztą bramkarzy, a decyzja pozostanie w gestii trenera. Przede wszystkim jednak chcę się podbudować przed rundą wiosenną, a zimą na 120 procent zawalczyć o skład – zaznacza bramkarz Rozwoju, który o miejsce między słupkami rywalizować będzie z Bartoszem Golikiem, Dawidem Witkiem czy Bartoszem Gocykiem, który został ściągnięty z wypożyczenia do Łazisk Górnych właśnie w obliczu urazu „Solina”.

bartosz_solinski_5

2016 roku nie będzie wspominał miło. Wiosną, w pierwszej lidze, bronił Wojciech Pawłowski, a jemu został na otarcie łez jedynie zwycięski występ z Bełchatowem, gdy spadek był już przesądzony.

– Ten rok to katastrofa. Nie licząc rezerw, zagrałem jeden mecz. Szkoda, że tak to wyszło. Najpierw przegrałem rywalizację, a teraz kontuzja, choć oczywiście nie wiadomo, czy bym bronił – przyznaje Bartosz Soliński.

Wychowankowi naszego klubu leży na sercu dobro Rozwoju, dlatego tym większą gehenną musi być dla niego śledzenie, gdy zespół najpierw spada z zaplecza ekstraklasy, a potem dołuje w drugiej lidze.

– Ciężko patrzy się na to wszystko z boku. Jestem całym sercem i z bramkarzami, i z resztą chłopaków. Życzę jak najlepiej i wierzę, że to zwycięstwo z Polonią będzie dobrym prognostykiem na końcówkę rundy. Wszystkie zespoły z dołu punktują, nie możemy sobie tak skomplikować naszej sytuacji, by znów zimować w strefie spadkowej, bo to od razu rzutuje na całe przygotowania. Jak się ma przewagę nad strefą spadkową, jest się bezpiecznym, to po prostu łatwiej się do tej wiosny przygotować – tłumaczy „Solin”.

bartosz_solinski_7

foto: Szymon Kępczyński