W niedzielę nasza drużyna, mająca tej wiosny na koncie komplet czterech zwycięstw, zmierzy się na wyjeździe z beniaminkiem z Koszalina w meczu bardzo ważnym dla układu dolnej części tabeli drugiej ligi.
Równie dobre serie, jak obecnie, notowaliśmy w ostatnich latach jedynie w sezonach, na finiszu których finalnie cieszyliśmy się z awansu. Wyrównaliśmy rekord osiągnięty pod wodzą trenera Dietmara Brehmera, gdy jesienią 2014 roku, w nowej drugiej lidze, pokonaliśmy kolejno Górnika Wałbrzych (2:1), Wisłę Puławy (1:0), MKS Kluczbork (3:0) i Zagłębie Sosnowiec (3:1), a zastopowała nas dopiero Kotwica Kołobrzeg – skończyło się 1:1 – w spotkaniu, w którym czerwoną kartkę szybko ujrzał Przemysław Szymiński.
Dłuższą niż obecnie passą zwycięstw mogliśmy pochwalić się z kolei ostatnio jesienią 2011 roku, w trzeciej lidze śląsko-opolskiej, gdy pod wodzą Mirosława Smyły kasowaliśmy pełną pulę aż siedem razy z rzędu (2:0 z LZS-em Piotrówka, 3:1 ze Skrą Częstochowa, 5:0 ze Startem Bogdanowice, 1:0 z Victorią Częstochowa, 4:2 z Odrą Opole, 5:0 z Victorią Chróścice, 2:0 z Przyszłością Rogów).
Wracając do teraźniejszości – pamiętamy nasz pierwszy mecz z Gwardią Koszalin. Przy Zgody padł wtedy bezbramkowy remis (rzutu karnego nie wykorzystał Kamil Bętkowski), który był dla nas szokiem, bo Gwardia zawitała do nas mając na koncie 3 punkty po 8 kolejkach (a siedmiu kolejnych porażkach) słynąc raczej z kapitalnie prowadzonego konta na Twitterze niż dobrej gry. Okazało się jednak, że nie ma cudów – w polskich realiach, po tylu reformach, nie ma siły, by triumfować w rozgrywkach trzeciej ligi przez przypadek. No – nie da się przez przypadek zostawić w pokonanym polu, na przestrzeni 30 kolejek, takiej firmy jak choćby Elana Toruń.
Gdy Gwardia zyskała trochę stabilizacji, uporała się z problemami infrastrukturalnymi, zaczęła punktować. Od dnia meczu z Rozwojem, w 15 meczach uzbierała 18 punktów, 4-krotnie wygrywając, 6-krotnie remisując i 5-krotnie przegrywając. Normalny drugoligowy bilans. W tym roku koszalinianie zanotowali dwie wygrane (2:1 z Garbarnią, 2:1 z Siarką) i dwie – dotkliwe – porażki (1:5 z Olimpią Elbląg, 0:5 z Radomiakiem). W Radomiu podopieczni Tadeusza Żakiety grali w minioną środę. Niespodzianki nie sprawili, wręcz przeciwnie, ale i tak – mimo przedostatniej pozycji w tabeli – punktów mają dziś tyle (21), że utrzymanie nie jawi się jako mission impossible. W środę w barwach Gwardii zadebiutował Maciej Szmatiuk, blisko 38-letni środkowy obrońca pochodzący z naszego regionu, mający na koncie ponad 160 występów w ekstraklasie. Nie był to jednak – jak wskazuje wynik – debiut udany.
W Rozwoju sytuacja kadrowa jest dość przyzwoita. Po przerwie spowodowanej urazem dyspozycyjny jest już Seweryn Gancarczyk. Żółte kartki eliminują niestety z gry obrońcę Michała Szeligę oraz pomocnika Michała Płonkę.
Gwardia Koszalin – Rozwój Katowice
26. kolejka drugiej ligi
niedziela, 15 kwietnia, godz. 13:00, stadion im. Stanisława Figasa w Koszalinie
Sędziuje: Marcin Szczerbowicz (Olsztyn).
foto: Michał Chwieduk