24-letni środkowy obrońca w sobotnim meczu z Gryfem mógł świętować swoją pierwszą bramkę w barwach Rozwoju. Tym ważniejszą, że bardzo pomogła w zdobyciu cennych trzech punktów.
– Wyszedłem w powietrze i strzeliłem. Nie wiem, jak potem się ta piłka poodbijała, ale zapisuję tę bramkę sobie – nie ukrywał Damian Lepiarz, środkowy obrońca Rozwoju, który w 35. minucie meczu z Gryfem wykorzystał dośrodkowanie Seweryna Gancarczyka z rzutu wolnego.
– Po raz ostatni trafiłem do siatki w barwach Puszczy, jeszcze w drugiej lidze, więc trochę czasu minęło. Dobrze ponad rok… Przede wszystkim cieszy jednak, że wygraliśmy. Myślę, że będzie dobrze i teraz zaczniemy marsz ze strefy spadkowej – dodawał 24-latek.
Nasza drużyna wybiegła na spotkanie z rywalami z Wejherowa w zmienionym ustawieniu. Zaczęliśmy w systemie 4-4-2, a „Lepa” zagrał tym razem jako jeden z dwóch środkowych obrońców, u boku „Gancara”.
– Przeanalizowaliśmy przyczyny naszych ostatnich porażek. Wyszliśmy w nowym ustawieniu, bardzo zmobilizowani. Wynik pokazuje, że grało nam się dobrze. Jeśli ta zmiana ma nam dawać zwycięstwa, to jestem za. Wierzę, że będziemy punktowali. Jestem pełen optymizmu, że opuścimy strefę spadkową – podkreślał Lepiarz.
Trzeba też jednak przyznać, że o ile do przerwy prowadziliśmy 2:0, o tyle w drugiej połowie przeżywaliśmy niemałą nerwówkę.
– W pierwszej połowie zagraliśmy bardzo dobrze. W drugiej przeciwnik wysłał więcej ludzi do przodu, a my podświadomie się cofnęliśmy. To sprawiło, że pod naszą bramką działo się zbyt wiele. Myślę jednak, że wyciągniemy z tego wnioski i następne spotkania będą już pod tym względem lepsze – zakończył środkowy obrońca Rozwoju.
foto: Tomasz Błaszczyk