– Śmiejemy się, że choć wygrywamy kolejne mecze, to wciąż jesteśmy na czwartym miejscu – mówi bramkarz Rozwoju Katowice.
Bartosz Golik doceniał 3 punkty zdobyte w spotkaniu z zamykającym tabelę rywalom z Przyszowic.
– Każdego przeciwnika, czy z pierwszego, czy ostatniego miejsca, traktuję zawsze bardzo poważnie. Zdaję sobie sprawę, że przyjeżdża do nas drużyna chcąca wygrać mecz. Jedność miała ten głód zwycięstwa jeszcze większy niż my mający dobrą serię, skoro dotąd nie odniosła żadnego i zdobyła tylko 1 punkt. Rywale nie przyjechali się położyć, tylko walczyli. Ktoś może powiedzieć, że strzelili gola z przypadku, ale znaleźli się w sytuacji, oddali strzał i zaczęło być gorąco. Nie chcę nawet mówić, co przeszło mi przez głowę, gdy w drugiej połowie piłka trafiła w naszą poprzeczkę… – mówi bramkarz Rozwoju.
Na szczęście nasz zespół znów – jak z Przemszą Siewierz i Unią Kosztowy – odwrócił losy meczu, w którym to przeciwnik jako pierwszy wychodził na prowadzenie.
– Trochę martwi to, że w pierwszych połowach choć kontrolujemy mecz, to delikatnie przysypiamy – a przynajmniej takie mam wrażenie. Wydaje mi się, że to kwestia doświadczenia boiskowego – zastanawia się Golik.
Mimo tego nikłego doświadczenia, mimo wielu kadrowych problemów, Rozwój śrubuje świetną serię, mając już na koncie 5 zwycięstw, dlatego w dobrych nastrojach pojedziemy na ostatni tegoroczny mecz do Zawiercia.
– Runda jest świetna. Wiadomo, że chciałoby się wygrywać ze wszystkimi – dołem, górą… Patrzymy do przodu. Jasne, że zerkamy w tabelę i śmiejemy się, że choć wygrywamy kolejne mecze, to wciąż jesteśmy na czwartym miejscu. Cóż, musimy wygrywać dalej i mam nadzieję, że wtedy jeszcze kogoś przeskoczymy – podkreśla bramkarz Rozwoju, mający na koncie 91 ligowych występów w naszych barwach i będąc pod tym względem liderem drużyny.
Golik nie dograł sobotniego spotkania z Jednością, ale nie był to efekt urazu. Gdy wynik był już bezpieczny i ustalony – 3:1 – na kilka ostatnich minut między słupki wskoczył Juliusz Bryła. Dla naszego wychowanka z rocznika 2004 był to debiut w IV lidze.
Pytamy Bartka, czy ma dla młodszego kolegi jakąś radę. – Niech po prostu trenuje, słucha się mnie i trenera Kolonki – śmieje się Golik.
foto: Kuba Dworczak/slaskisport.tv