Grzegorz Fonfara: Chcę odzyskać radość z piłki


grzegorz_fonfi

Po nieudanej rundzie w Stali Mielec, 33-letni pomocnik z bogatym ekstraklasowym doświadczeniem ma stać się jednym z liderów Rozwoju Katowice w walce o utrzymanie w drugiej lidze.

– Dlaczego padło na Rozwój? Bo się zgłosił, był konkretny, bo jestem z Katowic, a nie chciałem wyjeżdżać, tylko tu być. Bo jest jakiś cel do osiągnięcia. Oczywiście, najlepiej byłoby, gdybyśmy grali o awans. Teraz pozycja nie jest najlepsza, ale wydaje mi się, że na koniec sezonu będzie już dobra – tak Grzegorz Fonfara wylicza powody, dla których zdecydował się na podpisanie półrocznego kontraktu z naszym klubem.

I nie ukrywa, że jest zaskoczony tak niską (17.) lokatą drużyny ze Zgody 28 w tabeli. – W zeszłym roku Rozwój grał przecież jeszcze na zapleczu ekstraklasy! Nie wiem dokładnie, dlaczego teraz wynikła taka sytuacja, ale uważam, że z tym ludzkim potencjałem klub powinien utrzymać się w drugiej lidze – podkreśla 33-letni pomocnik.

Tej zimy przymierzano go m.in. do Widzewa Łódź. – Były różne zapytania i oferty, ale tak naprawdę nie jakieś kosmiczne, więc decydowały inne rzeczy, a nie tylko kwestie finansowe. Nie chcę już do tego wracać. Po prostu cieszę się, że jestem w Rozwoju, w Katowicach, na miejscu. Mam nadzieję, że pójdzie to w dobrym kierunku i swoją grą potwierdzimy, że klub zasługuje przynajmniej na tę drugą ligę – mówi Fonfara.

Ostatnie pół roku spędził w Stali Mielec. Do beniaminka zaplecza ekstraklasy trafił już po rozpoczęciu sezonu i zdołał rozegrać 7 spotkań. W międzyczasie zmienił się trener, który o niego zabiegał – Janusza Białka zastąpił Zbigniew Smółka – i po rundzie Fonfara otrzymał wolną rękę na poszukiwanie nowego pracodawcy.

– Nie oszukujmy się: pobyt w Mielcu zawodowo zupełnie mi nie wyszedł tak, jakbym chciał. Wiele spraw się na to złożyło. Odejście trenera Białka, moje zupełne nieprzygotowanie do sezonu… Nie ma jednak co patrzeć wstecz. To kolejne doświadczenie w moim życiu. Co prawda nieudane, ale podobno z takich wyciąga się najwięcej i tak do tego podchodzę. Tym bardziej cieszę się, że nie muszę teraz nigdzie jeździć. Mam dzieci, chciałem je widywać, więc grając w Stali, w domu bywałem często, a w jedną stronę to 200 kilometrów. W tygodniu po 800 więc się kręciło – opowiada nam.

I nie ukrywa, że „w Polskę” raczej już nie ruszy. – Będąc szczery, wolałbym zostać, ale życie nauczyło mnie, że niczego nie można być pewnym na tyle, by powiedzieć, że nigdy nie nastąpi. Teraz chcę po prostu pocieszyć się piłką, graniem; by powróciła ta radość, bo ostatni okres był dołujący. Zamierzam pograć, a nie tylko patrzeć, jak robią to inni. Liczę mocno, że wróci radość, przyjdą wyniki i będzie bardzo fajnie – podkreśla.

33-latek ma na koncie 176 występów w ekstraklasie – w GKS-ie Katowice i GKS-ie Bełchatów. O ile ostatnio w Zagłębiu Sosnowiec czy Stali Mielec raczej nie był tym, od którego rozpoczynano podstawową jedenastkę, o tyle w Rozwoju ma być jednym z głównych liderów drużyny, czego nie ukrywa zresztą trener Tadeusz Krawiec.

Na podobnej zasadzie funkcjonowałem w ROW-ie Rybnik. W Sosnowcu była duża rywalizacja, ale trochę pograłem tam w środku pola i na prawej obronie. Mielec to inna historia. Najważniejszą dla mnie sprawą jest, by dobrze się przygotować, odpowiednio przepracować zimę, by były efekty na wiosnę. Jestem dobrej myśli, bo umiejętności są i nie zapomniałem, jak się gra w piłkę – zaznacza Grzegorz Fonfara.

Będąc w Katowicach, łatwiej będzie mu o doglądanie akademii piłkarskiej, którą jakiś czas temu założył. – I trochę więcej czasu spędzić z dzieciakami, a nie w aucie – dorzuca na koniec.

foto: Szymon Kępczyński