W ostatniej kolejce sezonu zagramy na wyjeździe z Gryfem Wejherowo, który był przed pięcioma laty pierwszym pogromcą naszej drużyny na szczeblu centralnym. Nie ma wielkiej przesady w stwierdzeniu, że w sobotnie popołudnie ważyć się będzie przyszłość Rozwoju Katowice.
No i co tu mądrego napisać? Może nie jest to najważniejszy, ale z pewnością jeden z ważniejszych meczów w 92-letniej historii Rozwoju Katowice, bo ważą się losy naszego bytu na szczeblu centralnym. Waży się, czy unikniemy drugiego z rzędu spadku. Ważą się też najzwyczajniej w świecie losy naszego klubu i tego, jak będzie w kolejnych latach funkcjonował.
Sezon zasadniczy zakończymy w Wejherowie – dodajemy „zasadniczy”, bo możliwy jest jeszcze przecież baraż o utrzymanie – i tak naprawdę trzeba nastawiać się, że tylko wygrana zapewni nam utrzymanie w drugiej lidze. Tylko wygrana sprawi, że nie będziemy musieli oglądać się na wyniki meczów Kotwicy Kołobrzeg w Elblągu i Polonii Warszawa z Rakowem Częstochowa. Żeby się nie powtarzać, krótka analiza portalu 90minut.pl…
ROZWÓJ utrzyma się w II lidze, jeśli:
– wygra
LUB
– zremisuje, a Polonia Warszawa i Kotwica nie wygrają
LUB
– Polonia Warszawa przegra, a Kotwica nie wygra
POLONIA WARSZAWA utrzyma się w II lidze, jeśli:
– wygra, a Rozwój nie wygra
KOTWICA utrzyma się w II lidze, jeśli:
– wygra, Rozwój przegra, a Polonia Warszawa nie wygra
O utrzymaniu w II lidze zadecyduje dodatkowy baraż pomiędzy ROZWOJEM a KOTWICĄ, jeśli:
– Rozwój zremisuje, Polonia Warszawa nie wygra, a Kotwica wygra
O utrzymaniu w II lidze zadecyduje dodatkowy baraż pomiędzy ROZWOJEM a POLONIĄ WARSZAWA, jeśli:
– Rozwój przegra, Polonia Warszawa zremisuje, a Kotwica nie wygra
Szanse na utrzymanie w II lidze
Rozwój – 71%
Polonia Warszawa – 12%
Kotwica – 6%
baraż pomiędzy Rozwojem a Kotwicą – 4%
baraż pomiędzy Rozwojem a Polonią Warszawa – 7%
***
I – znów żeby się nie powtarzać – to, co już wystukaliśmy u nas kilka dni temu…
„Trzej muszkieterowie” w walce o utrzymanie rywalizować będą w ostatniej kolejce z drużynami, które swoje cele już zrealizowały.
– Raków zaklepał sobie awans, ale głośno mówi, że chce drugą ligę zakończyć na 1. miejscu. Że słów na wiatr w Częstochowie nie rzucają, pokazał sobotni mecz z Odrą Opole, wygrany wysoko 3:0. Dziś zarówno Raków, jak i Odra (zakończy sezon u siebie z Polonią Bytom), mają na koncie 68 punktów.
– Olimpia Elbląg plasuje się na 5. miejscu. Bez szans na dogonienie Radomiaka (który może już przygotowywać się do barażu z 15. zespołem pierwszej ligi), a z 2-punktowym zapasem nad Siarką Tarnobrzeg, która sezon zakończy derbami w Stalowej Woli.
– Gryf Wejherowo – jako się rzekło na wstępie – też jest już pewny, że sezonu nie zakończy w strefie spadkowej.
No, ale umiesz liczyć – licz na siebie. Nastawienie, że wyłącznie wygrana z Gryfem ratuje nam drugą ligę, może okazać się kluczem do końcowego sukcesu.
***
Żeby było – hm – śmieszniej, trzeba przypomnieć, że to właśnie w Wejherowie ponieśliśmy pierwszą w historii porażkę na poziomie drugiej ligi. Sierpień 2012, to była 4. kolejka, debiutancki sezon w drugiej lidze zachodniej zaczynaliśmy czterema wyjazdami. Wygrana w Polkowicach, remis w Jarocinie, pamiętny triumf w Sosnowcu… Pierwsze otrzeźwienie przyszło na dalekiej północy. Skończyło się 1:0 po kontrowersyjnym golu Michała Fidziukiewicza. Nasi reklamowali, że przyjął piłkę ręką, Bartosz Soliński rzucał ze złości czapką w kierunku sędziego.
Wspomnienia, wspomnienia.
Było gładkie utrzymanie, potem – po szalonym sezonie – wywalczenie miejsca w zreformowanej, jednogrupowej drugiej lidze, wreszcie awans na zaplecze ekstraklasy. I choć pierwszoligowa przygoda skończyła się spadkiem, to – abstrahując teraz od kosztów i organizacyjnych problemów, jakim trzeba było stawić czoła na tak wysokim szczeblu – warto było ją przeżyć, odnieść tych kilka zwycięstw, zagrać przy kamerach Polsatu Sport, pozwiedzać trochę Polskę. Czy teraz historia zatoczy koło? I czy tak jak przed blisko pięcioma laty ponieśliśmy w Wejherowie pierwszą na szczeblu centralnym porażkę, tak teraz poniesiemy ostatnią? Chcielibyśmy taką ewentualność kategorycznie wykluczyć, ale niestety dziś nie jesteśmy w stanie.
Ha, i jeszcze jedna analogia. Dosyć długo wygrzebywaliśmy się wiosną ze strefy spadkowej. Dźwignią okazała się wygrana z Olimpią Zambrów, po której skoczyliśmy z 15. na 11. miejsce. Od tamtej pory – była 25. kolejka – jesteśmy nad „kreską”, przy czym od 6 maja, czyli klęski 0:5 z Odrą Opole, plasujemy się na 14. pozycji. Ostatniej bezpiecznej. Pamiętamy, w jakich okolicznościach awansowaliśmy. Wtedy na finiszu pozostawaliśmy poza strefą awansu, wskoczyliśmy tam „za pięć dwunasta”. Teraz długo pozostawaliśmy poza strefą spadkową. I obyśmy „za pięć dwunasta” w niej nie wylądowali.
Nie, to nie może się tak skończyć.
Gryf jest już pewny utrzymania. Wyprzedza Polonię Warszawa o trzy punkty, legitymując się przy tym lepszym bilansem bezpośrednich starć. W tabeli wiosny wejherowianie wyprzedzają nas dziś o „oczko” – są na 9. miejscu, my na 10. Zgromadziliśmy po 19 punktów. Warto przy tym zauważyć, że podopieczni Jarosława Kotasa punktowali w meczach z najlepszymi w 2017 roku drugoligowcami. Na Wzgórzu Wolności pokonali Odrę Opole, Raków Częstochowa i GKS Bełchatów. Przed tygodniem wywieźli remis z Niepołomic. To robi wrażenie. W sześciu domowych meczach nasi najbliżsi rywale ponieśli tylko jedną porażkę – 1:4 z Olimpią Elbląg.
Rozwój z kolei pod wodzą Tadeusza Krawca nie przegrał w roli gościa, wygrywając w Radomiu i Stargardzie, a remisując w Kołobrzegu, Bytomiu, Warszawie i Poznaniu. I oby – mimo tego że Krawca zabraknie już na naszej ławce – ta seria została podtrzymana.
Lista kontuzjowanych nieco się wydłużyła. Do nieobecnych od dłuższego czasu Wojciecha Króla, Tomasza Szatana, Bartosza Nowotnika czy Dawida Kaszoka dołączyli po przegranym meczu z GKS-em Bełchatów Bartosz Soliński i Marcin Kowalski. Za kartki pauzować będzie Sebastian Murawski.
Transmisję z meczu awizuje portal Nadmorski24.pl. Szczegóły poniżej.
Gryf Wejherowo – Rozwój Katowice
34. kolejka II ligi
sobota, 3 czerwca, godz. 17:00, stadion w Wejherowie
Sędziuje: Sebastian Tarnowski (Wrocław)
foto: Marta Kołodziejczyk