Jedność 32 Przyszowice – Rozwój 2:0. Jaka pogoda, taki wynik


Po fatalnej pierwszej połowie i znacznie lepszej drugiej nasz osłabiony zespół wrócił na tarczy z meczu 23. kolejki rozgrywek II grupy IV ligi śląskiej w Przyszowicach.

Choć pierwszą połowę zaczęliśmy od świetnej okazji Bartosza Chwili – minęło dosłownie kilkanaście, może kilkadziesiąt sekund, gdy jego strzał odbił bramkarz – to nie boimy się stwierdzić, że była to jedna z najgorszych połów Rozwoju, odkąd po rocznym rozbracie z seniorskimi rozgrywkami zameldowaliśmy się w tym sezonie w IV lidze śląskiej. Bez jakości, bez odwagi, bez pomysłu i co gorsza w wielu momentach również bez determinacji, a na pewno nie takiej, jaka cechowała gospodarzy – obraz gry naszego zespołu był taki, jak pogoda, która ostatnio nam towarzyszy. Szaro i do d… Dobrze, że przynajmniej nie lało, ale jesteśmy już za połową kwietnia, dlatego trudno tym faktem się cieszyć.

Tak jak trudno, by całkowitym rozgrzeszeniem postawy Rozwoju był fakt, że do miejscowości za Gliwicami zawitaliśmy bardzo osłabieni. Na kwarantannie jest Robert Woźniak, chory – Oliwier Gasz, kontuzjowany – Wiktor Skroch, a nie w pełni sił wskutek urazów byli w ostatnich dniach Patryk Gembicki i Daniel Kaletka, dlatego obaj zasiedli wśród rezerwowych. W pierwszym składzie znalazło się miejsce dla debiutanta Michała Flaka (rocznik 2004), premierowy występ w podstawowej jedenastce zaliczył też Kacper Filipiak (2005).

O ile przez 20 minut jeszcze nie było dramatu, to gdy walczący o utrzymanie gospodarze podkręcili tempo, na naszą bramkę sunęła prawdziwa zawierucha. Przez cały mecz przyszowiczanie egzekwowali wielką liczbę stałych fragmentów, na czele z rzutami rożnymi, grali bardzo bezpośredni futbol, stawiali na proste środki, szybko i sprawnie wyprowadzali kontry,m większość akcji kończyli uderzeniami. Świetnie odnaleźli się w tych niełatwych warunkach (murawa była grząska, ale absolutnie nie mamy zamiaru na nią narzekać) i gdybyśmy nie znali tabeli, na pewno nie powiedzielibyśmy, że Jedność to drużyna zagrożona spadkiem. I nie chodzi nawet tylko o samą boiskową postawę. Kameralne zadaszone trybuny, bardzo ładny i przestronny budynek klubowy, internetowa transmisja meczu, spiker – to wszystko nie jest w IV lidze normą i jak najlepiej świadczy o gospodarzach.

Po pierwszej połowie mogliśmy cieszyć się, że przegrywamy tylko 0:1, bo mimo wszystko była nadzieja na odwrócenie losów tego meczu – tak jak odwracaliśmy to w Radziechowach-Wieprzu czy ze Spójnią Landek. Poza tym, Jedność w środę grała zaległy mecz z MRKS-em Czechowice, przegrała 2:3 tracąc wszystkie gole po 78. minucie, dlatego miała prawo czuć się zmęczona nie tylko fizycznie, ale i mentalnie. Miała prawo, ale z murawy tego ponurego sobotniego popołudnia nic takiego nie wynikało.

W przerwie trener Tomasz Wróbel dokonał aż trzech zmian, szybko – dwóch kolejnych. Szansę między słupkami dostał Oskar Cieślik, co nie było wynikiem ani urazu, ani tym bardziej dyspozycji Bartosza Golika, który bronił solidnie. Nasz sztab szkoleniowy już wcześniej uznał, że Oskar zaliczy w Przyszowicach 45 minut, jako że ostatnio nie gra wskutek zawieszenia juniorskich rozgrywek. Poza tym ożywienie wnieśli Patryk Gembicki, Daniel Kaletka, Wojciech Bielec, a zagrali też juniorzy młodsi Mikołaj Holeczek i Oliwier Kwiatkowski.

Już po kilkudziesięciu sekundach drugiej połowy była idealna okazja na wyrównanie, gdy Bielec dośrodkował z lewej strony, a Gembicki głową pomylił się nieznacznie. Potem były jeszcze bardzo częste szarże Kaletki prawą flanką – po jednej z nich, już przy stanie 2:0, było blisko samobója, bo Marcin Paszek główkował w słupek własnej bramki. Była też sytuacja sam na sam Chwili po prostopadłym podaniu Kwiatkowskiego.

Gospodarze jednak również mogliby wyliczać swoje okazje – i zajęłoby im to dużo więcej czasu. Naszym katem okazał się Ariel Mnochy, który strzelił oba gole.

W tabeli zostajemy na 6. miejscu, za tydzień gramy na „Kolejarzu” z Orłem Łękawica. Nadchodzi gorący okres odmrożenia, gdy trzeba będzie łączyć walkę o IV-ligowe punkty z licznymi rozgrywkami juniorskimi. I liga A1, CLJ U-17, II liga B1… Emocji nie zabraknie, oby też nie zabrakło sił. Oby poprawiła się pogoda, a wraz z deszczową aurą w zapomnienie poszła taka gra Rozwoju, jak w pierwszej połowie w Przyszowicach. To było jak chińska podróbka tej drużyny, której grą można było cieszyć oczy w rundzie jesiennej. By punktować z tak zdeterminowanymi rywalami, trzeba dobrej gry przez 90 minut, a nie tylko 45.

Protokół meczowy
23. kolejka II grupy IV ligi śląskiej
sobota, 17 kwietnia, godz. 17:00, stadion w Przyszowicach, ul. Miarki 1

Jedność 32 Przyszowice – Rozwój Katowice 2:0 (1:0)
1:0 – Mnochy, 34 min
2:0 – Mnochy, 70 min

Sędziował Szymon Janicki (Piekary Śląskie). Mecz bez udziału publiczności.

Jedność 32 Przyszowice: Pieszek – Kiełtyka (78. Hajok), Maciejewski (83. Walkowski), Mnochy (72. Par), Mucha (46. Tarka), Paszek, Pilc, Przybylski, Szczęsny, Szołtysek, Wolniewicz.
Rezerwowi: Parchański, Pawełczyk, Wylężek.
Trener Mateusz LABUSEK.

Rozwój Katowice: Golik (46. Cieślik) – Barwiński, Zielonka, Flak (80. Holeczek) – Filipiak (46. Bielec), Jastrzembski (60. Kwiatkowski), Ciszewski, Lazar (46. Gembicki), Wroza – Czenczek (55. Kaletka), Chwila.
Rezerwowi: –
Trener Tomasz WRÓBEL.

Żółta kartka: Kiełtyka.

foto: administrator