Kamil Łączek: Prezesi chcieli mnie na 10 lat [WYWIAD]


laczek_jastrzebie_tbla

– Zaaklimatyzowałem się w Katowicach. Dobrze się tu czuję, jestem w klubie doceniany, więc po co to zmieniać? – mówi lewoskrzydłowy Rozwoju, który tego lata związał się z ul. Zgody 28 kontraktem aż do 2021 roku.

Rezultaty sparingów osiągane przez nas tego lata potwierdzają, że Rozwój nie jest drużyną sparingową.
– To jest racja, że wyniki nie są takie, jakich byśmy chcieli. Sama gra jednak napawa optymizmem. Naprawdę nie wygląda to najgorzej – a już na pewno lepiej niż rok temu o tej porze. Wtedy drużyna była budowana od samego początku. Teraz trzon jest, trzeba tylko doszlifować kilka rzeczy, a wówczas na pewno będzie to funkcjonowało. Na tle Jastrzębia, które wygrało drugą ligę w cuglach, nie wyglądaliśmy chyba najgorzej?

W pierwszej połowie prowadziliśmy grę.
– Mieliśmy kilka sytuacji. Wrzutki, dogrania… Zawsze brakuje jednak tego ostatniego podania. Mam o to do siebie pretensje. Gdybym procentowo obliczył celność moich podań w pole karne, to nie byłaby to zbyt dobra liczba. Prób było dużo. Mam nadzieję, że w ligowych meczach asysty zaczną spływać na moje konto i chłopaki będą strzelać gole z moich podań.

Patrzysz na 90minut.pl, na zmiany w innych drugoligowcach, i co myślisz?
– Wydaje mi się, że to będzie działać dla nas in plus, że jesteśmy już zgrani zarówno na boisku, jak i w szatni. Atmosfera jest kapitalna. Porozumiewamy się bez problemu na każdej płaszczyźnie. Obyśmy dopracowali jeszcze drobne kwestie. Inne drużyny? Każdy coś zmienia. Beniaminkowie mają spore rotacje, prawdopodobnie część z nich znowu będzie walczyć o awans. Zobaczymy. Powiedziałbym, że druga liga jest nawet w tym roku ciekawsza niż pierwsza. Drużyny, które awansowały, są megamocne. Spadkowiczów z kolei, jak Olimpię Grudziądz, Górnika Łęczna czy Pogoń Siedlce, też nikt przed sezonem nie wytypowałby, że opuszczą pierwszą ligę.

Bałeś się o przyszłość drużyny Rozwoju? Że zostaniemy „rozkupieni”?
– Nie! Już w końcówce maja, na rozmowach z prezesami, zapewniano nas, że wszystko będzie poukładane. Oczywiście, taka jest kolej rzeczy, że gdy ktoś otrzymuje ofertę z wyższej ligi, to trudno, by się nad tym nie pochylił – jak Adaś czy Kacper. To ludzie, którzy byli dla nas ważni, ale są do zastąpienia. Bo każdy jest. Wierzę, że wszyscy, którzy przyjdą, dołożą cegiełkę, byśmy po raz kolejny się utrzymali. Może nawet szybciej niż wiosną, ale przecież dopięliśmy celu na trzy kolejki przed końcem. To fajny wynik, mogliśmy wprowadzić młodzież, co też przyczyniło się do tego, że klub zarobił duże pieniądze.

laczi_radomiak

A ty liczyłeś na pierwszą ligę?
– Coś było, ale bez konkretów. Wolałem postawić na stabilizację. Nie była to jakaś wybitna runda w moim wykonaniu, ale uważam, że gdybym miał siebie oceniać, to powiedziałbym, że była bardzo dobra. Byłem zadowolony. Człowiek jest ambitny, chciałby grać wyżej, a im wyżej grasz, tym lepiej zarabiasz. To normalna sprawa. Postawiłem jednak na stabilizację.

Nie masz już parcia, by jeździć po kraju?
– To by musiała być oferta życia, z Kataru. Wtedy mógłbym polecieć! (śmiech). A tak poważnie, jeździć to mogę po okręgu. Zaaklimatyzowałem się w Katowicach, żona ma pracę, buduje się mieszkanie. Po co to zmieniać, jeździć na północ Polski, skoro tu jestem doceniany i fajnie się czuję?

Z wiekiem to przychodzi, że dobrze czuć się gdzieś potrzebnym?
– Dokładnie. Mam 28 lat. Pytanie, czy stary ze mnie zawodnik, czy młody? Mnie wydaje się, że to nie jest jeszcze wiek, aby nie próbować wyżej. Zobaczymy, jak się to potoczy.

Kontrakt podpisałeś na trzy lata. Niczym dożywotni! Twoja inicjatywa?
– Prezesi chcieli na 10 lat, ale ja uznałem, że na start wystarczą trzy! (śmiech). No, ale co myślisz, że ja w wieku 31 lat skończę z graniem?!

Nie, ale trener Kolonko wiele lat temu przyszedł do Rozwoju na pół roku. I tak już został!
– Był po prostu pomysł, bym został w Rozwoju na dłużej. Pozostawała kwestia dogadania się, czy na dwa, dwa i pół, czy trzy sezony. Zdecydowaliśmy się na trzy. Chciałem tego. jestem bardzo zadowolony. Stabilizacja w życiu jest potrzebna, zwłaszcza w tym zawodzie, który wykonujemy. Zmienianie otoczenia co pół roku nie jest dobre dla nikogo, a szczególnie – dla rodziny. Dlatego ta długość kontraktu wydaje mi się odpowiednia.

Damiana Lepiarza długo namawiałeś?
– Nie, nie. To był szybki telefon. Trenerzy mnie zapytali o Damiana, to odpowiadałem w samych superlatywach. Znamy się dobrze, długo graliśmy razem. Wiem, że na pewno nam pomoże, tylko musi regularnie grać, a tego brakowało mu w Puszczy.

Łukasz Furtak, wasz wspólny znajomy z Niepołomic, napisał, że to będzie czołowy zawodnik drugiej ligi.
– Zero szydery! (śmiech). A poważnie, jestem pewny, że Damian z przodu dorzuci swoją cegiełkę, a z tyłu będzie postacią, która zastąpi Michała Czekaja. Choć… No, trzeba powiedzieć, że „Czeki” na tę ligę był naprawdę dobry. Rozumiemy go. Poszedł do pierwszej ligi, a codziennie dojeżdżał z Krakowa. Ja dojeżdżałem przez dwa lata do Niepołomic, więc wiem, co to znaczy, a Michał ma w dodatku małą córkę.

Na koniec: jest jakiś rywal, jakiś mecz, na który szczególnie czekasz?
– Nie, nie. Jestem człowiekiem, który nie patrzy przez pryzmat kibicowski. Nie mam negatywnych odczuć wobec żadnej z drużyn. Każdy mecz będzie dla nas ważny, acz wiadomo, że fajnie będzie zagrać na Widzewie przy 18 tysiącach ludzi. Albo na Ruchu, gdzie pewnie przyjdzie koło 6-7 tysięcy. Po to gra się w piłkę, by poczuć tę adrenalinę. Na to tyle lat się czeka. Kilka razy się takie mecze zdarzały, ale na poziomie drugiej ligi nie są one oczywiste.

kamil_laczek_tbla

foto: Tomasz Błaszczyk