Komentarze trenerów Mirosława Smyły i Piotra Piekarczyka oraz kapitana Tomasza Wróbla po sobotniej porażce w Rybniku, którą zakończyliśmy drugoligową jesień.
Mirosław SMYŁA (trener Rozwoju):
– Na początek drobna dygresja – kibicom należy się zwrot 50 procent ceny biletów. Sugerowałem, żeby w drugiej połowie ze względu na bezpieczeństwo piłkarzy zakończyć zawody i spotkać się jeszcze raz, powiedzmy, w środę, ale zawodnicy obu drużyn chcieli grać, więc musieliśmy uszanować ich decyzję. Ten mecz przypominał cały rok naszej drużyny. Przez 25 minut nie było nas na boisku i w tym czasie, na własne życzenie straciliśmy dwa gole. Czerwona kartka dla Muszalika wręcz nam zaszkodziła. Byliśmy jak dzieci we mgle, brakowało nam szczęścia i umiejętności.
Piotr PIEKARCZYK (trener ROW-u):
– Na pewno cieszą zdobyte punkty. Zagraliśmy w swoim stylu, bo niby mieliśmy mecz pod kontrolą, a z niczego straciliśmy bramkę. Mam wątpliwości co do drugiej żółtej kartki dla Mariusza Muszalika. Mówię to jako były obrońca. W takich stykowych sytuacjach ktoś po prostu jest szybszy, dzióbnie piłkę prędzej niż przeciwnik. Sędzia jednak zrobił to, co zrobił. Grając w dziesiątkę, byliśmy jednak bardziej skoncentrowani niż wcześniej, a przeciwnikowi nie gra się dobrze przy tak skomasowanej obronie.
Tomasz WRÓBEL (kapitan Rozwoju):
– Nie myśleliśmy o przerwaniu meczu, bo warunki do gry były znośne. Nie ma warunków, w których nie można grać. Skoro ROW wygrał w takich warunkach, to trzeba mu pogratulować. My przegraliśmy i nic nie mamy na swoje usprawiedliwienie. Przede wszystkim trzeba grać lepiej.
foto: Marta Kołodziejczyk, źródło: Sport