Marek Koniarek: Chwalili nas, ale co z tego?


koniarek rozwoj gryf mk news

Komentarz trenera Rozwoju Katowice po sobotnim wyjeździe do Łodzi, zakończonym porażką z ŁKS-em 0:1.

– Od początku siedliśmy na rywali, wyszliśmy z ofensywnym nastawieniem. Mieliśmy sporo stałych fragmentów gry, chyba ze cztery rzuty rożne, ale te piłki tak przelatywały przez pole karne. Brakowało osoby, która wpakowałaby ją do bramki. ŁKS strzelił gola po chyba pierwszej akcji, jaką wyprowadził. Dobre dośrodkowanie, nasi chłopcy spóźnieni, uderzenie głową… To ustawiło ten mecz.

– Potem graliśmy z gospodarzami tak na 40. metrze. ŁKS rzadko wychodził z połowy. Po przerwie mieliśmy swoje sytuacje, choć nie ma co ukrywać, że nie były to „setki”. Kolejne akcje, wrzutki, stwarzaliśmy łodzianom problemy, ale powtórzę się, że zabrakło wykończenia. Przeciwnik miał takich kilku zawodników, no i dość solidnie grał w obronie. My nie mieliśmy kim straszyć. W doliczonym czasie gry ŁKS miał karnego, nie wykorzystał go, ale byliśmy już wtedy bardzo odkryci, nawet Michał Czekaj ruszył do przodu.

– Na konferencji wiele osób było zszokowanych. Słyszałem wręcz głosy, że byliśmy najlepszym zespołem, jaki przyjechał w tym sezonie na ŁKS. Gdy wracaliśmy, zadzwonił do mnie jeszcze Andrzej Kretek. Opowiadał, że dziennikarze ruszyli potem na mecz Widzewa i tam też mówili, jak to fajni młodzi chłopcy z Rozwoju grali. No, ale co z tego, skoro nie ma bramek, punktów, a bezpieczna strefa tabeli nam się oddala?

– Na stadionie było ponad 5000 ludzi. Zastanawiałem się, jak niektórzy nasi chłopcy to przyjmą, ale nie mieli obaw. Nasza młodzież, jak Olivier Lazar czy Daniel Kamiński, zagrała fajnie.

– W ostatnich trzech tegorocznych meczach trzeba poszukać punktów. Mamy problem ze zdobywaniem bramek, więc musimy je nieco inaczej rozegrać, jakoś to połapać. Są problemy kadrowe, nie da się oszukać rzeczywistości. Obyśmy zrobili jeszcze kilka punktów i koniecznie wzmocnili drużynę zimą. Jesteśmy wysoko w Pro Junior System i bardzo szkoda byłoby to zaprzepaścić.

foto: Marta Kołodziejczyk