W niedzielę na nasz stadion zawita ROW 1964 Rybnik, prowadzony przez byłego wielokrotnego trenera Rozwoju oraz wieloletniego dyrektora sportowego naszego klubu.
Ostatni jak dotąd – ale znając życie, nie ostatni w ogóle – pobyt Marka Koniarka w Rozwoju dobiegł końca w listopadzie ubiegłego roku. Niedługo potem były król strzelców ekstraklasy, pod którego wodzą w 2015 roku wywalczyliśmy historyczny awans na zaplecze ekstraklasy, objął ROW 1964 Rybnik. Od razu zapowiadał nam, że ma jasny plan – kibicować Rozwojowi i… pomagać mu, ogrywając rywali w walce o utrzymanie, wzmacniając jednocześnie pozycję rybniczan w drugoligowej tabeli. Ten plan na razie jest realizowany.
– Fajnie, że sytuacja się poprawiła i tabela wygląda już tak dobrze. I my, i Rozwój, odskoczyliśmy w górę, ale trzeba być czujnym, bo walka o utrzymanie trwa. Wiele meczów zostało przecież jeszcze do rozegrania. W niedzielę miło będzie wrócić na stare śmieci, gdzie spędziło się tyle lat. Już teraz wiem, że mecz będę oglądał ze spokojem, między ławkami rezerwowych nie powinny krążyć jakiekolwiek złe emocje, skoro zasiądą na nich sami swoi – uśmiecha się Marek Koniarek, który w roli trenera ROW-u zanotował tej wiosny dotąd dwie wygrane (z Garbarnią Kraków i Wartą Poznań) oraz dwie porażki (z Radomiakiem i Siarką Tarnobrzeg).
– Nie do końca jesteśmy z tego 6-punktowego dorobku zadowoleni. Te porażki ponieśliśmy dość pechowo, niepotrzebnie, ale taka jest piłka. Trzeba było to przełknąć. Najważniejsze, że w środę pokonaliśmy Wartę, a dwa rzuty karne obronił w tym meczu Kacper Rosa. Mimo że doznał kontuzji! Nie wiadomo jeszcze, czy zagra w niedzielę. Szacunek dla niego wielki. Niejeden na jego miejscu zszedłby z boiska, a chłopak zacisnął zęby i nie dość, że zagrał do końca, to jeszcze obronił dwa „elwry”. Oby rozwijał się tak dalej – przyznaje Koniarek.
W zespołach Rozwoju i ROW-u nie brakuje świetnie znających się wzajemnie zawodników. My oczywiście na pierwszym miejscu postawić musimy Roberta Tkocza, który spędził przy Zgody cztery sezony, strzelając jednego z być może najważniejszych goli w historii klubu (na 2:1 w wygranym meczu w Górze, po którym świętowaliśmy awans na zaplecze elity).
– Po odejściu z Rozwoju Robert złapał kontuzję, ale widać, że już wrócił do siebie i jest naszą czołową postacią. Znowu prezentuje dobrą formę. Dla niego też będzie to fajny mecz, bo grał na tym boisku cztery lata, zna chłopaków. Patrząc w drugą stronę, Michał Płonka spędził trochę czasu w Rybniku. No, po prostu się znamy, dlatego wierzę, że nikt po meczu nie będzie miał do nikogo pretensji. A może będzie tak, że wszyscy będą zadowoleni? Oby to było dobre widowisko – mówi z uśmiechem „Koniar”.
Rozwój Katowice – ROW 1964 Rybnik
25. kolejka II ligi
niedziela, 8 kwietnia, godz. 16:00, stadion przy ul. Zgody 28
Sędziuje: Paweł Kukla (Kraków)
foto: Szymon Kępczyński