Mateusz Wrzesień: Tempo nie było zawrotne


To był pierwszy sparing, trudno było spodziewać się cudów – oceniał napastnik Rozwoju po sparingowej wygranej ze Śląskim ZPN-em.

Mateusz Wrzesień sobotni sparing Rozwoju z kadrą Śląskiego ZPN (2:1) mógł zakończyć z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony, strzelił gola, a z drugiej – zmarnował rzut karny.

Nie zwykłem marnować jedenastek. W tym sparingu się nie udało, ale nie ma co tego rozpamiętywać – przyznał napastnik naszej drużyny, który do siatki trafił, wykonując skuteczną dobitkę drugiego tego dnia karnego dla Rozwoju. Egzekwował go Daniel Paszek.

– Widziałem, że „Pacho” wyrywał się, żeby strzelać, dlatego bez problemu oddałem mu piłkę. Zazwyczaj bardzo dobrze wykonuje karne, co potwierdził zresztą w meczu Pucharu Polski w Koszalinie. To normalne, że chciał spróbować. Niestety, w tym dniu jemu też się nie udało, ale na szczęście moja dobitka okazała się skuteczna – opowiadał Wrzesień.

Gra Rozwoju w sobotnim meczu – nie ma co ukrywać – nie powaliła na kolana.
To był pierwszy sparing, trudno było spodziewać się cudów. Ciężko pracujemy. Wierzę, że da to efekt w postaci fajnych wyników w lidze. Po to wszyscy teraz trenujemy. Dzisiejszy sparing? Był, jaki był. Tempo nie było zawrotne, ale taki to okres. Wierzę, że od marca będzie to wyglądało zupełnie inaczej – stwierdził 25-latek.

Zimowy urlop spędził w urokliwym Dubaju. – Lista miejsc, które z dziewczyną chcielibyśmy zobaczyć, jest długa. Nie wiem, czy wszystko się uda… Dubaj to na pewno najlepsze miasto, w jakim dotąd byłem, choć Barcelona też miała swój klimat. Zdecydowaliśmy się na taki kierunek, odpoczęliśmy. Głowa została zresetowana. Ten okres przygotowawczy rozpocząłem z podwójnie naładowanym akumulatorem – zaznaczył napastnik Rozwoju, który jesień zakończył z dorobkiem ośmiu zdobytych bramek.

foto: Tomasz Błaszczyk