– Proszę mi wierzyć, że odejście do Odry Opole było bardzo trudną decyzją. Bardzo zżyłem się z chłopakami. Na treningi przyjeżdżało się z przyjemnością – mówi 23-letni skrzydłowym który rozstał się z naszym klubem.
Rozwój zdobył najmniej punktów w drugiej lidze, ale dwóch zawodników – ty i Tomasz Wróbel – zapracowało na błyskawiczne transfery do Odry Opole i Rakowa Częstochowa. Dziwna to była jesień?
– Dwojaka. Można ocenić ją indywidualnie i zespołowo. Swoje pięć bramek i sześć asyst uważam za niezły wynik, ale jako drużyna uplasowaliśmy się w strefie spadkowej, więc było nieudanie. Szkoda, bo wszystko było na styku. Z taką grą i składem, równie dobrze mogliśmy być na 8. miejscu, a nie 17. Taka jest właśnie druga liga. Nie mi określać, czy z Tomkiem okazaliśmy się zwycięzcami. Obaj wolelibyśmy przecież, by Rozwój był wysoko w tabeli. Byłoby dużo przyjemniej, a ta szatnia na to zasługuje.
Czy pozycja w tabeli miała wpływ na decyzję o odejściu?
– Szczerze powiem, że nie. Kontrakt podpisywałem na rok, więc przychodząc tu kompletnie nie myślałem o tym, by odejść już w grudniu. Nadarzyła się jednak możliwość i skorzystałem. Proszę mi jednak wierzyć, że to była bardzo trudna decyzja. Bardzo zżyłem się z chłopakami. Na treningi przyjeżdżało się z przyjemnością. Mam taki charakter, że zazwyczaj utożsamiam się z klubem, w którym jestem. No bo jeśli twoje zaangażowanie nie wynosi 100 procent, to potem widać to na boisku. Czas, jaki spędziłem w Rozwoju, będę już zawsze wspominał bardzo dobrze.
Czy jesteś wdzięczny klubowi, że mimo ważnego kontraktu umożliwił ci odejście?
– Bardzo. Wszystkim prezesom, a w szczególności panu Jamborowi, który okazał się bardzo słownym człowiekiem. Zrozumiał, że chcę się rozwijać i mimo trudnej sytuacji w tabeli zgodził się na moje przenosiny do Opola. Równie dobrze mógł przecież powiedzieć: „Potrzebujemy cię w walce o utrzymanie, nie ma mowy o rozwiązaniu kontraktu”. Bardzo mu za to dziękuję.
Dlaczego twój wybór padł na Odrę Opole?
– Przede wszystkim, bardzo spodobał mi się projekt, jaki przedstawili mi włodarze Odry. Wyszli z bardzo konkretną ofertą i byli zdeterminowani, bym grał w ich drużynie. To w takich momentach bardzo ważne dla zawodnika. Trudno też ukrywać, że Odra zmierza milowymi krokami ku pierwszej lidze i chciałbym w tym uczestniczyć. Półtora roku temu awansowałem z Zagłębiem Sosnowiec i było to fantastyczne uczucie.
Czy czujesz, że pobyt w Rozwoju po nieudanym sezonie w Kołobrzegu pozwolił wprowadzić znowu twoją karierę na właściwe tory?
– Bez dwóch zdań. Od początku czułem, że to jest „to”. Dlatego tak bardzo chciałem grać w Rozwoju. Wiedziałem, że to bardzo dobre miejsce, z charakternymi ludźmi. W dodatku – na Śląsku, skąd jestem i gdzie panuje naprawdę fajny klimat dla piłki.
Jak wiele brakowało, byś tej zimy przeniósł się do Górnika Zabrze, który wedle nieoficjalnych doniesień wyraził Tobą zainteresowanie?
– Trudno mi się na ten temat wypowiedzieć, ponieważ do konkretnych rozmów nie doszło. Już wcześniej postawiłem na Odrę, mając przy tym kilka ofert z pierwszej i drugiej ligi. Ale tak – docierały do mnie sygnały o zainteresowaniu Górnika. To dla mnie wielkie wyróżnienie, że taka firma pomyślała o moje osobie.
Latem, podczas przenosin do Rozwoju, absolutnie nie patrzyłeś na pieniądze. To był krok w tył, by umożliwić dwa do przodu?
– Dla mnie Rozwój Katowice to był krok wprzód! Przechodząc z Kotwicy do Rozwoju, miałby to być krok w tył? Był to milowy krok we właściwą stronę. W 2015 roku awansowaliśmy w Sosnowcu do pierwszej ligi, ale potem wylądowałem w Kołobrzegu, znów w drugiej lidze. Strasznie przeżyłem to odejście z Zagłębia, a ile przeszedłem w Kotwicy, wiem tylko ja i moi najbliżsi. Nie było łatwo się podnieść, ale wiedziałem, że nie mogę odpuścić, bo mam umiejętności, by grać na dobrym poziomie. Jestem zadowolony, że mimo przeciwności wstałem z kolan, a Rozwój mi to umożliwił i nigdy mu tego nie zapomnę. Podziękowania należą się przede wszystkim trenerowi Smyle. Wiedział, na co mnie stać i bardzo chciał, bym grał w Katowicach.
Czy Odra Opole to ma być dla ciebie kolejny przystanek na drodze ku wymarzonej ekstraklasie?
– Nie traktuję Odry jako przystanku. Jest to stabilny, mocno stojący klub z tradycjami i dużą rzeszą kibiców, który bardzo chce awansować do pierwszej ligi i ma ku temu wszelkie możliwości. A zatem – nic, tylko grać, zdobywać punkty, utrzymać spokojnie zielone pole. A co będzie w przyszłości? Zobaczymy. Na pewno ekstraklasa to mój cel, na który ciężką, tytaniczną pracą chcę zasłużyć.
Co będzie łatwiejszym zadaniem wiosną: awans Odry czy utrzymanie Rozwoju? – Dobre pytanie. Myślę że jednym i drugim nie będzie łatwo. Wierzę w idealne rozwiązanie. Awans Odry, utrzymanie Rozwoju… Serio, ogromnie na to liczę.
foto: MK, MC, SK