Dwa gole i asysta – taki występ z Przemszą Siewierz w ostatnim domowym meczu sezonu zanotował Michał Flak.
Michał Flak jesienią miał świetną serię kolejnych meczów ze zdobytą bramką. W minioną sobotę nawiązał do tamtego okresu, notując bardzo udany występ z Przemszą Siewierz. Rozwój wygrał 6:0, a on miał udzial przy trzech strzelonych golach. Dwa były jego autorstwa, a przy trzecim, Fabiana Cieślara, zaliczył efektowną asystę.
– Cieszę się, że znowu udało mi się strzelać gole. Fajnie, że dwie, szkoda, że nie trzy. Jestem zadowolony, że wróciła skuteczność, ale żałuję, że stało się to już w meczu o nic – mówi lewy wahadłowy Rozwoju.
Szczególnej urody było trafienie rozwiązujące worek z bramkami – z dystansu, od poprzeczki, w końcówce pierwszej połowy, po którym sam łapał się za głowę.
– Schodząc do szatni na przerwę byłem w szoku, że tak mi siadło. Ale trenujemy strzały z prezesem, trenerami, więc musiało to poskutkować. Już kiedyś zdarzył mi się podobny z Podlesianką. Nie od poprzeczki, ale również zza pola karnego – mówi „Michu”, który jako chłopak z Siewierza nie celebrował tych goli.
– Wychowałem się w Przemszy, to był mój pierwszy klub, więc nie chciałem nadto okazywać radości, ale w środku oczywiście byłem szczęśliwy z bramek. Fajnie, że Przemsza się utrzymała, bo ma ciekawy skład, dobrego trenera, co potwierdziła w tej rundzie. Życzę jej powodzenia – dodaje Michał Flak.
Przed Rozwojem teraz ostatni mecz sezonu: z liderem, Piastem II Gliwice, mającym na koncie tyle samo punktów, co Szczakowianka. Dlatego będzie ciekawie, bo gra idzie o dużą stawkę, nawet jeśli już bezpośrednio nas ona nie dotyczy.
– Na wyjazdach wiedzie nam się średnio, dlatego miło, gdybyśmy tam wygrali, zakończyli ten sezon zwycięstwem. W takim celu pojedziemy do Gliwice – deklaruje „Michu”.