Lewy wahadłowy Rozwoju, który trafiał do siatki w 5 z ostatnich 6 meczów i uczynił to także dziś, na gorąco po zwycięstwie w Świętochłowicach.
– Szczerze mówiąc nie wiem, skąd u mnie ta skuteczność. Dobrze czuję się na boisku i wpada. Chciałbym jeszcze w tym roku dogonić „Robsona”! (śmiech). Dzisiaj bramkę zawdzięczam właśnie jemu. Gdyby nie jego podanie, mógłbym jej nie mieć. Chciałem uderzyć mocniej, ale najważniejsze, że wpadło. W pierwszej połowie mieliśmy problemy ze stałymi fragmentami gry rywala, ale na szczęście nie straciliśmy po nich bramki, a sami zdobyliśmy ją z karnego. Przetrwaliśmy pierwszą połowę, a w drugiej dążyliśmy do tego, by strzelić coś więcej i utrzymać zero z tyłu. Mieliśmy nawet swoje okazje na zamknięcie meczu, podwyższenie wyniku, ale skoro jest 2:0 do przodu, to nie ma co narzekać. Najważniejsze, że 3 punkty wracają do Katowic. Z pewnością cieszy wyjazdowe zwycięstwo, bo mieliśmy z tym ostatnio problem. Przed sezonem założyliśmy sobie pewien cel, w trakcie rundy zrzuciliśmy z siebie presję, ale nadal mamy z tyłu głowy, by powalczyć i go wykonać. Dlatego fajnie, że znowu wygrywamy.
foto: administrator