„Miesiąc konia” [POD SZATNIĄ]


Komentarze Dawida Ciszewskiego, Piotra Barwińskiego i Patryka Gembickiego po zwycięstwie Rozwoju 7:1 w Dąbrowie Górniczej.


🎤 Dawid Ciszewski (pomocnik Rozwoju):
💬 Pierwsza połowa nie zapowiadała takiego wyniku. Mieliśmy trochę problemów z wyprowadzaniem piłki od tyłu. W przerwie w szatni powiedzieliśmy sobie kilka słów, wyszliśmy na drugą połowę zmotywowani. Chcieliśmy pokazać, że jesteśmy lepszą drużyną, znów odnieść wysokie zwycięstwo, udowodnić, że ostatnia wygrana ze Świętochłowicami nie była przypadkiem. Każdemu tak wysokie wygrane sprawiają radość, każdy to lubi, to nas naturalnie buduje, stajemy się coraz lepsi. Jesteśmy teraz w fazie, walczymy o trzecie miejsce, które jest jak najbardziej w naszym zasięgu. Będziemy walczyć, by je zająć. Jesteśmy dobrze przygotowani, odpowiednio przepracowaliśmy okres przygotowawczy, mamy siły biegać. Czujemy się gotowi na granie co 3 dni, dlatego wydaje mi się, że w Łaziskach też z motoryką nie będzie żadnego problemu.

🎤 Patryk Gembicki (napastnik Rozwoju):
💬 Od początku czułem, że jest szansa na zdobywanie bramek. Przeciwnicy zostawiali sporo miejsca w bocznych strefach, tam graliśmy długie piłki. Było widać, że to skutkuje. Czasem trzeba użyć prostszych środków niż utrzymywać się przy piłce i tylko klepać. Jestem liderem klasyfikacji strzelców. Cieszy mnie to, ale to teraz najcięższy moment. Łatwiej wspiąć się na szczyt niż tam utrzymać. Trzeba skupić się podwójnie. Trudno mi wytłumaczyć, skąd aż 11 bramek w 3 ostatnich meczach. Nie da się powiedzieć, że to dzień konia. Można powiedzieć, że miesiąc konia! Bramki to efekt ciężkiej pracy na treningach – nie mojej, a całej drużyny, bo to dzięki niej je zdobywam. Najbardziej cieszy, że kolejny raz gramy mecz i dominujemy.

🎤 Piotr Barwiński (obrońca Rozwoju, grający asystent trenera Wróbla):
💬 Fragmentami miałem wrażenie, że ten mecz może się różnie potoczyć. Przeciwnik miał okazje na 2:1 albo 2:2, szczęście nam dopisało przy sytuacji z poprzeczką. Wyszliśmy z tego obronną ręką. W pierwszej połowie nasz przód zrobił robotę i schodziliśmy z golem przewagi, a w drugiej połowie może przeciwnik siadł nieco fizycznie, podczas gdy my cały czas graliśmy na wysokich obrotach, co przełożyło się na kolejne bramki. Wydarzenie meczu to „Kalecio” i jego gol lewą nogą. Na piątkowych gierkach zawsze próbujemy lewymi nogami, Daniel pakuje bramki, teraz z „hokejki” też coś trafił. Nie spodziewałem się, że „Czesio” tak szybko dobije do liczby 20 goli. Niech stawia sobie poprzeczkę jak najwyżej, bo to będzie nas pchać do przodu. Chyba sami jesteśmy zszokowani naszą ostatnią skutecznością, ale bardzo nas to cieszy i buduje pewność siebie. Oby tak dalej. Małą poprawkę trzeba jeszcze zrobić na grę obronną, by wystrzegać się błędów, nie tracić bramek. Czas działa na naszą korzyść, chłopaki z każdym treningiem i meczem zbierają doświadczenie. Nasz plus to też to, że pod względem fizycznym przewyższamy trochę niektóre drużyny. Mimo upływu minut jesteśmy w stanie trzymać wysokie tempo. To przekłada się na zdobywane w drugich połowach bramki, jest nam łatwiej kontrolować mecz. W zeszłym sezonie przed wyjazdami mówiło się o pewnych punktach dla rywala. Może chłopaki mentalnie dojrzeli do tego, tak jak my, „dziadki”, dojrzeliśmy, by lepiej kierować tą drużyną. Efekty widzimy w postaci wyników.