Mirosław Smyła: w dziesiątkę trzeba uwierzyć


smyla radomiak news mkj

– Po przerwie zagraliśmy na zero z tyłu, a to fundament – cieszył się trener Rozwoju Katowice po remisie z Radomiakiem.

– Za nami bardzo trudny tydzień. Byliśmy po dwóch porażkach i to poniesionych w takim stylu, który mówił krótki: jesteśmy na początku drogi. W zespole doszło do wielu zmian personalnych, jest wiele nowych twarzy, częstokroć bardzo młodych i o bardzo różnej formie sportowej. A okres letni rządzi się swoimi prawami; forma musi przyjść szybko, trzeba od razu przygotować się do ligi i grać.

– Ten tydzień był więc czasem szukania świeżości, bo zespół fizycznie w poprzednich meczach nie wyglądał dobrze. Dziś było widać, że od 1. minuty jest bardzo zaangażowany, zdobyliśmy bramkę, układało się nam to wszystko, myśleliśmy, że najgorsze za nami. Po raz kolejny popełniamy błąd w polu karnym.

– Różnie to można oceniać. Jedni mówią o bramkarzu, drudzy – że zaspał któryś z obrońców. Będziemy to analizować, ale umówmy się – u nas między słupkami stoi 18-latek, który cały czas się rozwija i to we wspaniały sposób. Ma nasze pełne wsparcie, zbiera doświadczenie… Będzie tylko lepiej.

– Może to, co powiem teraz, będzie dziwne… Czy to żartem, czy półżartem, powiedziałem Tomkowi Wróblowi: – Może i dobrze, że dostałeś czerwoną kartkę. W dziesiątkę trzeba uwierzyć: w założenia taktyczne, w odpowiedzialną pracę na boisku i to było w drugiej połowie widać. Nie przypominam sobie – oprócz samego początku i wznowienia od środka – aby Radomiak stworzył jakąś sytuację. Był to efekt niesamowitej pracy wykonanej przez zespół w defensywie.

– Po przerwie zagraliśmy na 0 z tyłu, a to fundament. To napawa mnie optymizmem. Wiara w zespole jest ogromna, ci chłopcy jakby naprawdę przekroczyli granicę, o którą nam chodziło. Bardzo się z tego cieszę i tego zespołowi gratuluję.

foto: Marta Kołodziejczyk