Patryk Gembicki wrócił do treningów!


Patryk Gembicki po ponad 8-miesięcznej przerwie uzyskał oficjalną zgodę od lekarzy – ma zielone światło na powrót do zajęć. Dzisiaj napastnik Rozwoju Katowice wybiegł już na trening z drużyną!

– Czuję przede wszystkim ulgę psychiczną. Za mną osiem miesięcy emocjonalnej huśtawki. Otrzymując pozytywne wyniki badań bardzo się ucieszyłem – nie tylko z tego, że wrócę na boisko, ale że coraz lepiej jest z moim zdrowiem. To było superuczucie. Mogę wracać do tego, co kocham – mówi Patryk Gembicki.

Napastnik Rozwoju jedyny mecz w tym sezonie rozegrał w 1. kolejce – w połowie sierpnia w Radzionkowie. Zdołał nawet zaliczyć asystę, a krótko po spotkaniu, pobycie w szpitalu i serii badań kardiologicznych diagnoza była bardzo bolesna: zapalenie mięśnia sercowego, zakaz podejmowania wysiłku. „Czesio” stale był przy drużynie, patrząc, jak radzi sobie bez króla strzelców poprzedniego sezonu, czyli jego samego. Niezmiennie pracował też w Akademii jako drugi trener zespołu trampkarzy rocznika 2009, ale wszyscy czekaliśmy, czy i kiedy będziemy go mogli obejrzeć na zielonej murawie, a nie tylko za boczną linią.

Moment powrotu do zajęć nastał teraz. – Na razie trenuję tak, by się zaadoptować, poczuć piłkę. Dostałem zalecenie od doktora, by starać się wchodzić na wysokie obroty, ale też nie maksymalne – mam mocno słuchać swojego ciała i tego, jak zachowuje się podczas wysiłku. Fizycznie pracuję nad sobą już od lutego, gdy dostałem od lekarzy trochę większe możliwości. Mówi się, że dojście do formy po powrocie do treningów trwa tyle, ile przerwa. Jeśli byłeś wyłączony przez trzy miesiące, to trzeba liczyć kolejne trzy… Wierzę, że w moim przypadku potrwa to jakieś pół roku. Najważniejsze, by w zdrowiu powoli wchodzić na boisko, cieszyć się grą z chłopakami. Patrząc na piłkarskie kwestie, nie czuję jakiegoś spadku. Moim głównym problemem może być orientacja gry, wyczucie czasu; tego, ile go mam na przyjęcie, zagranie – opisuje Patryk Gembicki.

Liczy, że to już kwestia dosłownie dni, gdy zamelduje się do gry na ligowym boisku. – Rozmawiałem z trenerem Wróblem, prezesem „Mokim”. Realny termin to 3 maja i wyjazdowy mecz z Unią Dąbrowa Górnicza, a potem derby z Podlesianką. W razie czego mogę już być na ławkę w tę sobotę, ze Szczakowianką, ale tych kilka kolejnych dni treningów przed dwoma meczami w przyszłym tygodniu jeszcze sporo mi dadzą – zaznacza „Czesio”.

Prezes Sławomir Mogilan i trener bramkarzy Marek Kolonko już dawno temu deklarowali, że gdy nasz snajper wróci do zdrowia i rozegra pierwszy mecz, pójdą pieszo do Częstochowy. Naturalnie w asyście administratora mediów klubowych. – Przede wszystkim proszę wziąć kamerę, by było to uwiecznione – uśmiecha się Patryk.

Zastanawiamy się, czy wraz z Robertem Woźniakiem nie powinni umówić wspólnej sesji u bioenergoterapeuty. To wręcz niebywałe, jak mijają się nasi dwaj czołowi napastnicy. Teraz powrót „Czesia” niemalże zbiegł się z powtórnym zerwaniem więzadeł krzyżowych u „Robsona”.
Nie wiem, ile meczów zagraliśmy w czwartej lidze, ale ostatnio ciągłość gry mieliśmy w juniorach starszych. Odkąd w 2020 roku powstała czwartoligowa drużyna – najpierw ja byłem kontuzjowany, potem on i tak w kółko. Śmialiśmy się z „Robsonem”, że najlepszą opcją chyba byłoby, gdyby jeden z nas opuścił Rozwój – żartuje Gembicki.

Wraca do drużyny, która otwiera obecnie tabelę I grupy IV ligi śląskiej, a do końca rozgrywek pozostało jeszcze 8,5 kolejki – bo nasi rywale z czołówki, jak Podlesianka czy Szczakowianka, mają jeszcze w zanadrzu zaległe spotkania z pierwszego wiosennego weekendu.
Na początku sezonu mówiliśmy o awansie, po drodze spotkało nas wiele problemów, których nadal nie brakuje. Wypadli „Robson” czy Czarek Ziarkowski. To smuci, ale fajne w tym wszystkim jest, że młodsi zawodnicy w obliczu tylu absencji wchodzą i nie pękają. Tak jak Igor Rogowski, który strzelił zwycięskiego gola w 93. minucie meczu w Myszkowie. To są bardzo ważne momenty, w kontekście naszej sytuacji i chęci powalczenia o najwyższy cel. Patrząc na charakter, uważam, że w tym sezonie zrobiliśmy jako zespół bardzo duży krok do przodu – ocenia Patryk Gembicki.

„Czesio”, świetnie Cię znowu widzieć na boisku! Trzymamy kciuki za zdrowie, powrót do ligowego grania, no i finalnie kolejne bramki!