– Każdy podchodzi do swoich obowiązków megaprofesjonalnie, ale wyjazdy nie dają nam spokoju – mówi kapitan Rozwoju i grający asystent Tomasza Wróbla.
Wynik środowego meczu z LKS-em Czaniec ustaliliśmy po drugim w sezonie rzucie karnym. Pierwszego był Patryk Gembicki, tym razem z powodu kontuzji „Czesia” do jedenastki podszedłeś ty.
– Na treningach było wyznaczonych trzech zawodników: „Robson”, „Cichy” (Robert Woźniak i Dawid Ciszewski – red.) i ja. Na samym początku, gdy wróciłem do Rozwoju, zgłosiłem chęć wykonywania. W moim poprzednim klubie, Sarmacji Będzin, byłem wykonawcą jedenastek. Dlatego noga nie drżała. Jakaś nutka niepewności – wiadomo jak to przy karnych – być musiała, ale dominował spokój. Podszedłem do piłki i podwyższyliśmy prowadzenie.
Cieszą 3 punkty, ale także czyste konto?
– To przede wszystkim. Myślę, że nasza gra była trochę bardziej chaotyczna niż zwykle ma to miejsce na naszym boisku, ale chwała za to, że mamy zero z tyłu i nie musieliśmy drżeć o wynik. Zdobyliśmy pierwsi bramkę, potem uspokoiliśmy sytuację drugą. Brak straty gola cieszy obrońców, bramkarza, trenera, nas wszystkich.
Niedawno porównałeś żartobliwie „Kolejarza” do Anfield Road, gdzie Liverpool śrubował serię bez porażki. Rozwój u siebie w 6 meczach zdobył 16 punktów.
– Sprzyja nam to, że jest tu trochę większe boisko. Chcemy grać w piłkę, a ono nam ku temu sprzyja. Znamy tę murawę; wiemy, jak piłka na niej przyspiesza, jak się odbija, jak się poruszać. Tu w końcu trenujemy. A że to nam dobrze co mecz wychodzi, to zasługa wszystkich dookoła: trenerów, chłopaków. Każdy podchodzi do swoich obowiązków megaprofesjonalnie, z dużą pewnością siebie. Musimy jeszcze popracować nad wyjazdami, bo tam nam nie idzie.
Jeszcze w roli gości nie wygraliśmy. To ujma?
– Nie wiem, czy ujma, ale na pewno z boku to dobrze nie wygląda. Jest wiele do poprawy. Na wyjeździe ugraliśmy tylko dwa remisy, to na pewno boli. Na kolejnych trzeba będzie się jeszcze mocniej skoncentrować, przede wszystkim w tyłach, nie tracić tylu bramek, bo bilans mamy średni. A z przodu – zobaczymy, zwykle coś wpada.
Rozkręca się Robert Woźniak.
– Wykonuje w ataku megarobotę. Szybki, silny chłopak. Niech tak rozwija się dalej i idzie z Rozwoju w świat.
Przed sezonem były obawy, a dziś mamy 5. miejsce.
– Jest dobrze, ale te wyjazdy nie dają nam spokoju. Wypada to poprawić. Cel klubu jest taki, by chłopaki się rozwijali, szli do przodu, dlatego nie może być tak, że dobrze gramy i punktujemy jedynie na „Kolejarzu”.
foto: Tomasz Błaszczyk