Trener Rafał Bosowski mówi o obecnej sytuacji Rozwoju, zwycięstwie z Szombierkami, powrocie Kajetana Kunki, dobrych występach juniorów młodszych z 2007 rocznika.
Rozwój ma na koncie dwa z rzędu zwycięstwa. Mimo niezmiennie skomplikowanej sytuacji kadrowej, nasz zespół zgarnął pełną pulę w konfrontacjach ze Spartą Katowice i Szombierkami Bytom.
– Wiele się działo w poprzednim tygodniu po zwycięskich derbach ze Spartą. Zespół dźwignął wcześniejsze niepowodzenia i problemy, które nas spotykały. Myśleliśmy, że będziemy mieć spokojny tydzień, a okazało się, że był jednym z trudniejszych. Wypadł nam „Hałi”, Tomek Wroza jeszcze nie był gotowy, 100-procentowej dyspozycyjności nie zgłaszał też Maksiu Zieliński, a doszło jeszcze do przykrego wydarzenia z „Barusiem”, który zerwał więzadła. W tej trudnej sytuacji postanowiliśmy zewrzeć nasze szeregi, zmobilizować się, dołączyć do treningów chłopaków z rocznika 2007, którzy fajnie weszli do zespołu i mieli swój udział w bramkach, jakie zdobywaliśmy z Szombierkami – mówi trener Rafał Bosowski.
Jakkolwiek to brzmi, wiktoria z „zielonymi” z Bytomia – mimo że w wymiarze aż 5:0 – nosiła też znamiona… szczęśliwej. Długo ten mecz nie układał się, rywale w 30. minucie nie wykorzystali karnego, a chwilę później ich bramkarz nastrzelił Patryka Gembickiego i w ten sposób krótko przed przerwą objęliśmy prowadzenie.
– Piłka nożna to dyscyplina sportu bardzo niezrozumiała. We wcześniejszych meczach to my obijaliśmy słupki, poprzeczki, stwarzaliśmy sytuacje, ale nic nie chciało wpadać. Teraz szczęście jest bliżej nas, ale nie można też mówić o przypadku. Sztab, zawodnicy… Ci ludzie bardzo ciężko pracują w tygodniu, by te mecze tak wyglądały, by ta odrobina szczęścia była przy nas. Pamiętamy, że ta suma zwykle równa się zero. Co się nie udało w poprzednich spotkaniach, w sobotę z nawiązką nam oddało. Patrząc na suchy wynik, z pewnością można powiedzieć, że jest zbyt wysoki. Szombierki to naprawdę solidna firma, z dobrymi piłkarzami i trenerem – przyznaje szkoleniowiec Rozwoju.
W tym sezonie w seniorskiej ligowej piłce zadebiutowało już trzech juniorów młodszych z 2007 rocznika: po bramkarzu Marcelu Kołodzieju dokonali tego pomocnik Jan Ludwig i napastnik Michał Kręcichwost. Jak wspomniał trener Bosowski, mieli udział w golach strzelanych Szombierkom. To po akcji Janka padło samobójcze trafienie, z kolei Michał popisał się precyzyjnym uderzeniem zza pola karnego, zdobywając bramkę w IV lidze jeszcze przed 16. urodzinami.
– Ci chłopcy potrafią grać w piłkę, dają jakość w meczach juniorów młodszych, zaraz po spotkaniu z Szombierkami pojechali walczyć o ligowe punkty do Tychów w swoim roczniku. Gratuluję im występów. To efekt pracy wszystkich nas w klubie. Jesteśmy na każdym meczu. Znamy każdego zawodnika. Mając problemy kadrowe, staramy się wyciągać do pierwszej drużyny coraz młodszych chłopaków. Nie chcemy przegapić nikogo, kto zasługuje na granie wyżej – mówi trener Bosowski.
Sobotni mecz z Szombierkami nie tylko dał nam 5 bramek i 3 punkty, ale też pierwsze w sezonie czyste konto w tyłach. Zbiegło się to z re-debiutem Kajetana Kunki. Środkowy obrońca, który jako 16-latek grał w drugoligowym Rozwoju, w czwartek podpisując kontrakt przypieczętował powrót do naszego klubu.
– Kajtek dołożył cegłę do tego, by uporządkować naszą grę obronną. Razem z Wiktorem, „Kubsonem”, Igorem i całym zespołem stworzył w tym meczu fajny obronny kolektyw. Szombierki to czołowy zespół tej ligi, silny fizycznie, dobrze poukładany, z jakościowymi zawodnikami. Tym bardziej smakuje to zwycięstwo – podkreśla szkoleniowiec Rozwoju.
Teraz przed naszym zespołem kolejne wyzwanie, czyli sobotni wyjazd do Siewierza na spotkanie z Przemszą, która – jak my – ma w tabeli 9 punktów za 3 zwycięstwa i 3 porażki.
– Sytuacja, z jaką się mierzymy, uczy nas pokory. Zawsze mieliśmy jej w Rozwoju dużo. Praca z wychowankami to piękna idea, ale przy takiej konkurencji śląskich zespołów to zarazem bardzo trudna sprawa. Jeśli dochodzą jeszcze do tego problemy zdrowotne, to staje się to megatrudne. Ale ten zespół tworzy wiele osób, mających umiejętności predysponujące do tego, by coś zrobić w seniorskiej piłce, ciężko pracujących i rosnących jako grupa. A tak trudne momenty tylko tę grupę konsolidują – mocno akcentuje nasz szkoleniowiec