– Chcę grać w Rozwoju, łapać minuty, utrzymać się w drugiej lidze. To nasz cel – mówi 22-letni defensywny pomocnik, który został wypożyczony do naszego klubu na rundę wiosenną z GKS-u Katowice.
Żartem, można powiedzieć, że trochę było z tobą jak z Kamilem Grosickim. Co okienko transferowe – to gorący „deadline day”. Niewiele brakowało, byś trafił na wypożyczenie do Rozwoju już w sierpniu.
– I teraz wreszcie się to dokonało. W poniedziałek otrzymałem informację, że Rozwój jest zainteresowany moim przyjściem. Sam musiałem zdecydować, czy chcę, czy nie. Rozmawiałem z trenerem Paszulewiczem i dyrektorem Bartnikiem. Powiedziano mi, że nie będę miał wiosną szans na grę w GKS-ie. Zdecydowałem, że lepiej dla mnie będzie pójść na wypożyczenie i ogrywać się. Skoro stało się to na dwa dni przed końcem okienka, to trudno, bym nie był zaskoczony. Myślałem, że wszystko będzie OK i czeka mnie walka w GKS-ie, ale wyszło inaczej. Pozostało mi tylko się do tego dostosować.
No dobra. A czemu nie wyszło latem?
– Wtedy rozmawiałem o wypożyczeniu z trenerem Mandryszem. Sytuacja była jednak taka, że dostałem wtedy swoją szansę w GKS-ie. Byłem krótko po podpisaniu kontraktu, sezon dopiero ruszył, zależało mi, żeby pokazać się z jak najlepszej strony i zacząć grać. Szkoda, że stało się to tak późno, bo w samej końcówce jesieni.
Trochę ci się to nie poukładało. Wskoczyłeś do składu, wygraliście z Miedzią Legnica i jeśli byłby to środek rundy, to pewnie trochę byś pograł. Tyle że runda akurat się skończyła.
– Szkoda, ale nic nie poradzimy. Wiemy z góry, że jesienią odbywa się 19 kolejek. Mogę mieć pretensje tylko do siebie, że wcześniej nie wywalczyłem sobie miejsca. Z pewnością mogłem popracować jeszcze mocniej, by stało się to szybciej. Z perspektywy czasu jednak i klubów, w których grałem wcześniej, to te cztery mecze, jakie rozegrałem jesienią w pierwszej lidze, to i tak sporo. Ciężko na to pracowałem. Te dwa pierwsze, które rozegrałem na początku sezonu, były jeszcze dla mnie zbyt dużym przeskokiem. Wejść z Gwarka Tarnowskie Góry, z czwartej ligi, do pierwszoligowego GKS-u i od razu zaliczyć dwa występy – to duża sprawa. Trochę inne granie. Przez miesiąc czy dwa nie zaaklimatyzujesz się jeszcze. Szybkość gry, panowanie zawodników nad piłką, boiskowa mobilność, przygotowanie fizyczne… Nie ma co porównywać. Potrzebowałem czasu, by się do tego dopasować. Te ostatnie dwa mecze pokazały mi już jednak, że mogę z powodzeniem grać na poziomie pierwszej ligi.
Przychodzisz do Rozwoju jako wzmocnienie środka pola, ale akurat w naszym niedawnym sparingu zagrałeś na lewej obronie.
– Wtedy trener Paszulewicz chciał mi po prostu dać zagrać 75 minut. Okazało się, że ktoś musi zagrać na tej pozycji. Najważniejsze było wybieganie tego sparingu. Ale lewa obrona to nie jest żadna moja alternatywna pozycja. Jestem środkowym, defensywnym pomocnikiem. Tam czuję się najlepiej.
Wiedząc, że byłeś o włos od przenosin do Rozwoju, śledziłeś poczynania zespołu w rundzie jesiennej?
– Akurat jestem takim typem zawodnika, który bardzo interesuje się piłką. Zerkałem więc nie tylko na swoją, pierwszą ligę, ale też na drugą czy trzecią, w której występuje Gwarek Tarnowskie Góry, do którego czuję duży sentyment. Oglądam skróty, jestem na bieżąco. Nie ukrywam jednak, że z drużyny Rozwoju trochę znałem się jedynie z Tomkiem Wróblem. Twarze kojarzę; czy to z boiska, czy AFW-u.
Słowo o tym AWF-ie?
– Aktualnie jestem na zarządzaniu sportem. Przez ostatni rok, jakoś tak omijałem dość szerokim łukiem te studia. W przyszłości chciałbym je skończyć, ale w tej chwili bardziej stawiam na piłkę.
Od lat jesteś związany z Katowicami, ale pochodzisz z Opola.
– Tam się urodziłem i wychowałem, tam zaczynałem grać w piłkę. tam mam całą rodzinę, rodziców, siostrę. Mieszkam na Śląsku od siedmiu lat. Przyszedłem do GKS-u w wieku juniorskim i powoli rozwijała się moja przygoda z piłką. Kariera to oczywiście za duże słowo, ale żyję nadzieją, że kiedyś będę mógł użyć i takiego sformułowania.
W jaki sposób GKS wyłowił cię z Rodła Opole?
– W kadrze Opolszczyzny miałem dwóch znajomych, którzy przeszli do GKS-u: Adama Toszka i Darka Zapotocznego. Zapytałem ich, czy jest możliwość przejścia testów. Kiedyś też na jeden z turniejów halowych do Opola przyjechał trener z Katowic. Porozmawialiśmy, dostałem zaproszenie na dwa tygodnie testów. Pojechałem, sprawdziłem się i zostałem. To było między drugą a trzecią klasą gimnazjum. Musiałem jeszcze skończyć semestr w Opolu, a potem przeniosłem się już do Katowic. Skończyłem liceum im. Stanisława Maczka. Przez tyle lat tu jestem, grałem też w Szombierkach i Tarnowskich Górach, dlatego okręg śląski jest mi znany.
No właśnie. Najpierw juniorzy i rezerwy „Gieksy”, a potem – trzy sezony poza nią: w trzecioligowych Szombierkach i czwartoligowym Gwarku. Czemu nie udało się po prostu zostać przy Bukowej?
– Trenerzy mnie nie widzieli. Może byłem za słaby fizycznie, by się przebić do pierwszej drużyny. Zaliczałem w niej tylko sporadyczne treningi, za trenera Moskala czy za trenera Piekarczyka.
Równie dobrze mogłeś wrócić na Opolszczyznę, spróbować zaczepić się w Zdzieszowicach czy Głubczycach, ale zostałeś na Śląsku.
– Piłka mnie tu trzymała. Do Szombierek najpierw byłem wypożyczony, potem przeszedłem tam definitywnie, po dwóch latach trafiłem do Tarnowskich Gór i wygraliśmy czwartą ligę. Przez ten czas nieraz jeździłem obok stadionu przy Bukowej. Powtarzałem sobie, że chętnie bym tu w końcu na tym boisku zagrał. Jak widać, potrzebowałem na to więcej czasu. W Gwarku pokazałem się na tyle z dobrej strony, by wrócić i wywalczyć kontrakt.
Patrząc jednak przez pryzmat lat spędzonych w trzeciej i czwartej lidze, nawet wiosna w Rozwoju jawi się w pewnym sensie dla ciebie jako wyzwanie.
– Całkiem spore wyzwanie. Chcę grać w Rozwoju, łapać minuty, utrzymać się w drugiej lidze. To nasz cel. Nie widziałem jeszcze wszystkich chłopaków w akcji, ale na treningu podczas „małych gier” swoje zaobserwowałem. Każdy będzie oddawał serducho i walczył. Jesteśmy w strefie spadkowej, ale wiemy, jaka jest specyfika tych lig. Ostatni zespół tabeli może przecież wygrać nawet z liderem.
Obawiasz się, że braknie czasu, by na inaugurację rundy wywalczyć sobie miejsce w pierwszym składzie?
– To ten minus. Szkoda, że nie znalazłem się w Rozwoju co najmniej dwa-trzy tygodnie wcześniej. Jestem jednak spokojnym człowiekiem. Runda zaczyna się za tydzień. Chcę pokazać przez ten czas tyle, by trenerzy na mnie postawili.
Rafał KULIŃSKI
urodzony: 9.05.1995 w Opolu
wzrost/waga: 182/66
pozycja na boisku: defensywny pomocnik
kluby: Rodło Opole, GKS Katowice (2010-14), Szombierki Bytom (2014-16), Gwarek Tarnowskie Góry (2016-17), GKS Katowice (2017), Rozwój Katowice (2018 – ?)
w Nice 1 Lidze: 4 mecze
foto: Szymon Kępczyński