Nasza drużyna wciąż pozostaje w tym sezonie bez zwycięstwa, a także z kompletem porażek i brakiem strzelonych goli na wyjeździe. Występ przeciwko faworytowi IV-ligowych rozgrywek nie dał punktów, ale za to trochę powodów do optymizmu.
Po wyprawie do Częstochowy mamy bardzo mieszane odczucia. Bo choć nadal nie doczekaliśmy się pierwszej w sezonie wygranej, a trzeci kolejny wyjazd zakończyliśmy na tarczy i bez zdobytej bramki, to trzeba by naprawdę nie mieć serca – i przy tym jakiegokolwiek pojęcia o piłce – by nasz młody zespół za występ z rezerwami Rakowa krytykować.
Graliśmy z triumfatorem poprzedniego sezonu I grupy IV ligi śląskiej, który przegrał awans dopiero w barażowej walce z Odrą Wodzisław, a teraz jest jeszcze większym niż wcześniej faworytem do promocji na poziom makroregionalny. O czym my zresztą mówimy, jeśli w drugiej połowie spotkania z Rozwojem trener rywali Tomasz Kuźma mógł rzucić z ławki rezerwowych takie armaty jak Przemysław Oziębała, Artur Lenartowski czy Robert Brzęczek, mających przeszłość w ekstraklasie czy na jej zapleczu, a w podstawowej jedenastce dysponował Piotrem Malinowskim, Hubertem Tylcem czy Michałem Czekajem. Ten ostatni, nasz dobry znajomy z okresu kilkunastomiesięcznych występów przy Zgody, to w realiach czwartoligowych defensor wręcz znakomity, dowodzący blokiem obronnym składających się z równych sobie wieżowców. Jakość piłkarska, do tego siła fizyczna i motoryczna… Z tak mocnym zespołem, jak rezerwy Rakowa, chyba jeszcze na szczeblu IV ligi się nie mierzyliśmy.
Mimo to Rozwój nie pękł. Choć to był mecz niczym na wyższym poziomie rozgrywkowym, z bardzo małą ilością czasu na podjęcie decyzji, utrzymanie piłki, z rywalem natychmiast doskakującym pressingiem i niedopuszczającym do spokojnego budowania akcji, to śmiemy stwierdzić, że zasłużyliśmy w tym ciężkim boju na remis. Tak jak gospodarze nie pozwalali nam na kreowanie okazji pod ich bramką, tak też my nie pozwalaliśmy im.
Dlatego boli, w jakich okolicznościach straciliśmy jedynego gola na tym bocznym sztucznym boisku, zlokalizowanym za nową trybuną modernizowanego stadionu Rakowa. W 35. minucie wydawało się, że oddalamy zagrożenie i Oliwier Gasz rusza już z piłką w stronę środkowej strefy boiska, ale ta została mu pod nogą. Przejął ją Łukasz Mazurek i uderzył płasko zza pola karnego, a zasłonięty Bartosz Golik nie dał rady interweniować. W transmisji mówiliśmy o błędzie indywidualnym Gasza, ale tak naprawdę bardziej niż błąd, był to czysty piłkarski pech. To nie była nawet klarowna sytuacja, nie sposób ją tak nazwać, ale rezerwy wicemistrza Polski bezlitośnie z niej skorzystały.
My dochodziliśmy do uderzeń z rzadka, ale – no właśnie – mimo wszystko kilka razy postraszyliśmy. Jeszcze przy stanie 0:0 próbę Dawida Ciszewskiego z krótkiego rogu wybił Oskar Kubik. Z kolei w drugiej połowie, lepszej w naszym wykonaniu niż pierwsza, mieliśmy dwie akcje, po których można było wyrównać. Najpierw sekunda po sekundzie uderzali Oliwier Kwiatkowski i Szymon Zielonka. Dwa razy interweniował Kubik. Później znów szansę miał Kwiatkowski, ale nasz 16-latek po dośrodkowaniu z prawej flanki Daniela Kaletki strzelił wysoko nad poprzeczką. Siła była odpowiednia, brakło precyzji. Wielkie brawa, że z takim przeciwnikiem byliśmy w stanie coś wykreować, ale jeśli już wykreowałeś – to chcąc punktować musisz też być skuteczny. Po przeciwnej stronie boiska Bartosz Golik zasłużył na najwyższą notę, broniąc próbę Roberta Brzęczka z kilku metrów.
W samej końcówce rezerwy Rakowa dość spokojnie dowiozły prowadzenie do końca, o czym przesądziła 88. minuta. Wtedy to sędzia uznał, że Szymon Zielonka usiłował wymusić rzut karny i ukarał go żółtą kartką, a że już wcześniej „Jogi” ujrzał „żółtko” – za skomentowanie jednego z orzeczeń arbitra – to finiszować musieliśmy w dziesiątkę. Nasza ławka protestowała, co boczny sędzia skwitował w jej stronę krótko: – Panowie, 100 procent padolino!
Po trzech kolejkach mamy na koncie 1 zdobytą bramkę i 1 punkt. Mało, ale jeśli drużyna trenera Wróbla grać będzie tak, jak w derbach z Podlesianką czy w Częstochowie, to zwycięstwa wkrótce przyjdą. Jesteśmy o tym przekonani, wierzymy w tych młodych chłopaków (we wtorek grali przedstawiciele 2004, 2005, a nawet 2006 rocznika!) i z tą wiarą zapraszamy wszystkich w sobotę na „Kolejarz”, gdzie tradycyjnie o 11:00 zacznie się nasze spotkanie z innym obok Rakowa II przedstawicielem IV-ligowej czołówki: Unią Dąbrowa Górnicza.
Protokół meczowy
3. kolejka I grupy IV ligi śląskiej
wtorek, 24 sierpnia, godz. 17:30, sztuczne boisko przy ul. Limanowskiego 83
Raków II Częstochowa – Rozwój Katowice 1:0 (1:0)
1:0 – Mazurek, 35 min
Sędziował: Michał Ficiński (Sosnowiec). Widzów: 50.
Raków II Częstochowa: O. Kubik – Kanior (55. Oziębała), Budnicki, Czekaj, Chłód, Malinowski – Danilczyk, Tylec (82. Krysik), T. Kubik (65. Lenartowski) – Mazurek, Niedziałkowski (55. Brzęczek).
Rezerwowi: Muszyński, Szymocha, Głasek.
Trener Tomasz KUŹMA.
Rozwój Katowice: Golik – Gasz (84. Jarek), Barwiński, Skroch – Kaletka (71. Ziarkowski), Ciszewski, Zielonka, Wroza (80. Bielec) – Gembicki, Kwiatkowski (82. Parysz), Woźniak.
Rezerwowi: Cieślik, Parysz, Bielec.
Trener Tomasz WRÓBEL.
Żółte kartki: Danilczyk – Zielonka, Parysz.
Czerwona kartka: Zielonka (88, druga żółta).
foto: Grzegorz Matla/slaskisport.tv