Niemal okrągłe 11 miesięcy – dokładnie 336 dni – czekał na kolejny występ w meczu o ligowe punkty Robert Woźniak. Nasz napastnik w sobotnim meczu z Victorią Częstochowa wrócił do gry i mimo nieudanej inauguracji rundy wiosennej była to świetna wiadomość.
336 dni – dokładnie tyle dzieliło mecz z Victorią od spotkania z Szombierkami Bytom rozegranego 8 kwietnia 2023 roku, w którym „Robson” zerwał więzadła krzyżowe. Po długiej rekonwalescencji napastnik Rozwoju w sobotę pojawił się na boisku, w 68. minucie zmieniając Dominika Całkę.
– Czułem duże szczęście. Po tak długiej przerwie czekałem z niecierpliwością na ten powrót, zwłaszcza że droga ku niemu nie była usłana różami. To szczęście mieszało się z lekką niepewnością, ale przepracowałem z drużyną cały okres przygotowawczy i nie miałem się czego obawiać, mieć jakiegoś strachu. W treningu jestem dość długo. Wszedłem i zrobiłem to, co umiałem – mówi Robert Woźniak, który w zgodnej opinii obserwatorów dał dobrą zmianę, nie bał się pojedynków na styku, ożywiając poczynania ofensywne Rozwoju. Losów nieudanego dla nas meczu nie zdołał jednak odwrócić.
– Szkoda, bo czułem, że miałem całkiem dobre wejście. Chciałem coś zmienić, ale nie udało się. Trener zadał mi pytanie, na ile minut jestem gotowy. Odpowiedziałem, że na tyle, na ile mnie potrzebuje. Przepracowałem okres kontuzji najlepiej, jak mogłem. Kieruję się moim mottem. Robię wszystko, by nigdy nie pluć sobie w brodę, że mogłem zrobić coś więcej – podkreśla „Robson”, który jest Rozwojowi bardzo potrzebny.
Jesteśmy już za półmetkiem sezonu, a nadal plasujemy się w strefie spadkowej tabeli, skazani na trudną walkę o miejsce w nowej IV lidze.
– Nie pomogliśmy sobie tym startem. Trener powiedział, że 90 minut z 1350 nam uciekło i to prawdziwe stwierdzenie. Jeśli chcemy się utrzymać, nie mogą nam się takie mecze przytrafiać. To falstart, ale mam nadzieję, że po nim z nas wszystkich zejdzie ciśnienie i zaczniemy w pełni pokazywać swoje umiejętności. Bo w sobotę nie uczyniliśmy tego nawet w połowie – dodaje napastnik, który w pierwszej drużynie Rozwoju zagrał w sobotę o punkty po raz 59. Dotąd zanotował 4 asysty i strzelił 22 gole.
Czekamy na pierwsze trafienie po powrocie – i pierwsze przy Asnyka!