W 16. kolejce drugiej ligi nasza drużyna zagra na wyjeździe z mocnym beniaminkiem z Łodzi. – ŁKS to jeden z faworytów tej ligi, może i najsolidniejszy w niej zespół – mówi Marek Koniarek, trener Rozwoju.
4848, 4515, 4327, 3820, 4121, 5100, 3615, 2269, 3759. Nie, to nie są wyniki żadnej loterii liczbowej, a frekwencje, jakie notowano kolejno w tym sezonie na nowoczesnej trybunie stadionu Łódzkiego Klubu Sportowego. Takiej publiki w drugiej lidze chyba jeszcze nie miał nikt, choć pamiętamy oczywiście o Stali Mielec czy wciąż aktualnie rywalizującym w stawce Radomiaku.
No, ale takie 5100 widzów na meczu z GKS-em Bełchatów… To wszystko powoduje, że zawodników Rozwoju na sobotni mecz absolutnie nie trzeba będzie dodatkowo mobilizować. Możliwość zmierzenia się z rywalem kalibru ŁKS-u to wartość dodana tych rozgrywek. Jak czytamy na oficjalnej stronie przeciwnika, sobotni mecz ma obejrzeć komplet publiczności, w tym zaproszone przez klub dzieci z całego województwa łódzkiego.
– Powiedziałem w czwartek chłopakom: nie patrzmy na to, w jak okrojonym składzie jedziemy. Że nie może grać jeden, drugi, trzeci zawodnik. Zgoda, ale dla tych, którzy zagrają, będzie to okazja i motywacja. Takie mecze rzadko zdarzają się w drugiej lidze. Możemy pokazać się zarówno jako zespół, jak i indywidualnie. Wspomnienia z ostatniego spotkania przy takiej publice mamy nieciekawe, bo wysoko przegraliśmy w Radomiu, ale wierzę, że wnioski zostały wyciągnięte i tym razem zagramy trochę inaczej. Walki na pewno nie zabraknie, choć faworytem, wiadomo, nie jesteśmy – mówi trener Marek Koniarek.
Szkoleniowiec Rozwoju wspomniał o okrojonym składzie. Do końca roku wskutek kontuzji z gry wykluczeni już są Mateusz Wrzesień, Przemysław Gałecki, Bartosz Marchewka i Paweł Szołtys. Za cztery żółte kartki wypada Kamil Łączek, zaś Kacper Tabiś wyjechał na zgrupowanie reprezentacji U-18.
A przecież nawet w najsilniejszym zestawieniu wyprawa do Łodzi jawiłaby się jako wielkie wyzwanie. Choć ŁKS wiosną na ostatniej prostej przegrał walkę o awans, kończąc sezon na 2. miejscu silnej I grupy trzeciej ligi, to ostatecznie mógł świętować promocję przy „zielonym stoliku”. Ze startu w drugiej lidze zrezygnowała bowiem Drwęca Nowe Miasto Lubawskie. Beniaminek z Łodzi na szczebel centralny wrócił niemalże bezboleśnie. ŁKS przegrał dotąd tylko raz – u siebie z Olimpią Elbląg, ponadto notując po 7 zwycięstw i remisów, co pozwala z dorobkiem 28 punktów plasować się na 4. miejscu. Co prawda podopieczni Wojciecha Robaszka strzelili tylko 15 goli, ale stracili przy tym ledwie 9. Bardziej szczelną defensywą w drugiej lidze może pochwalić się jedynie Warta Poznań (8).
– ŁKS to jeden z faworytów tej ligi. Niezły zespół. Z tego, co obserwowałem, może i najsolidniejszy spośród wszystkich 18. Gramy na wyjeździe, ale w każdym meczu będziemy starali się jakoś przeciwstawić tym, czym dysponujemy. Życie pokazało, że z trudnego terenu w Stargardzie byliśmy w stanie wywieźć trzy punkty – przypomina Marek Koniarek.
Dla naszego trenera wyprawa do Łodzi zawsze będzie czymś szczególnym. Jest przecież jedną z żywych legend Widzewa.
– Tym razem jedziemy na drugą stronę miasta, ale z nią też mam dobre wspomnienia. Gdy pierwszy raz byłem w Łodzi, mieszkałem na Retkinie, zaraz przy boisku ŁKS-u. I wcale nie czułem się w tym rewirze obcy! Kibice ŁKS-u też mnie szanowali. Auto śmiało mogłem zostawiać otwarte – opowiada w swoim stylu trener Koniarek.
Rozwój po 15 kolejkach plasuje się w strefie spadkowej tabeli drugiej ligi i tak naprawdę musi szukać punktów w każdym meczu. Rywale z – nazwijmy to – „dolnego środka” stawki wciąż są na wyciągnięcie ręki i jeszcze przed przerwą zimową można ich dogonić. Do tego potrzebne są jednak zwycięstwa. W tym roku zmierzymy się jeszcze – prócz ŁKS-u – z Olimpią Elbląg, Wartą Poznań i Wisłą Puławy.
Łódzki Klub Sportowy – Rozwój Katowice
16. kolejka II ligi
sobota, 4 października, godz. 14:00, stadion MOSiR przy Alei Unii Lubelskiej 2
Sędziuje: Szymon Lizak (Poznań).
foto: Marta Kołodziejczyk