Rozwój jedzie na „Cidry”. Wiele powodów, by podać sobie ręce


Na terenie legitymującego się kompletem czterech zwycięstw wicelidera z Radzionkowa przyjdzie naszej osłabionej drużynie szukać pierwszych wyjazdowych goli i punktów w tym sezonie. Początek meczu Ruch – Rozwój w sobotę o 16:00.

Konfrontacja z „Cidrami” będzie zwieńczeniem trudnego dla Rozwoju tygodnia. Trudnego – bo stojącego pod znakiem smutnych wieści dotyczących stanu zdrowia Roberta Woźniaka. Nasz napastnik, który w meczu z Unią Dąbrowa Górnicza przełamał się, zdobywając pierwszą bramkę w IV lidze od listopada, zerwał więzadło krzyżowe przednie. Czeka go rekonstrukcja, rehabilitacja i wielomiesięczny rozbrat z boiskiem, podczas którego trener Tomasz Wróbel będzie musiał sobie radzić bez jednego z czołowych zawodników. Nawet jeśli „Robson” nie strzelał, liczono mu dni bez gola, to pozostawał „dziewiątką”, na której można oprzeć grę. Teraz trzeba będzie szukać nowych rozwiązań, a Woźniak wraz z Olivierem Lazarem na stałe gościć będą na liście graczy nieobecnych. Obaj z tego samego powodu, czyli poważnej kontuzji kolana.

W nieco innej rzeczywistości, bez „Robsona”, staniemy w sobotnie popołudnie przed jednym z większych wyzwań, z jakimi wiąże się udział w rozgrywkach I grupy IV ligi śląskiej. Nie ma co ukrywać, że wyjazd do Radzionkowa, na konfrontację z dawnym ekstraklasowiczem, przed liczną jak na ten szczebel rozgrywkowy publiką, to jeden z najatrakcyjniejszych punktów w terminarzu, tyle że wiążący się też z trudnością walki o… punkty. W „Cidry” po ubiegłorocznej zmianie zarządu wstąpiła nowa energia, dziś obok rezerw Rakowa Częstochowa są kandydatem do awansu i tabela daje temu dowód. Są jej wiceliderem z kompletem czterech zwycięstw, a Warcie Zawiercie ustępują jedynie mniejszą liczbą zdobytych bramek.

Najbliżsi rywale Rozwoju wygrali trzy mecze do zera – z Polonią Łaziska Górne, MKS-em Myszków i Szombierkami Bytom – a jedyne gole stracili w ubiegłotygodniowym horrorze w Ornontowicach, gdzie wygrali z Gwarkiem 4:3, choć jeszcze w 81. minucie… przegrywali 1:2.
Pamiętamy wszyscy te mecze na najwyższym poziomie, w których była wielka dramaturgia, jak Liverpoolu z Barceloną czy Barcelony z PSG. A dziś sami przeżyliśmy coś podobnego – emocjonował się Marcin Dziewulski, trener radzionkowian, a rangę ich zwycięskiej passy tylko trochę obniża fakt, że mierzyli się dotąd z przedstawicielami dolnej części tabeli.

W niej też plasuje się Rozwój. Odnajdujemy się na 10. pozycji z dorobkiem 4 punktów, uzyskanych w domowych meczach z Podlesianką Katowice i Unią Dąbrowa Górnicza. Na wyjazdach dotąd przegrywaliśmy do zera – 0:2 w Jaworznie, 0:1 w Częstochowie, a wcześniej 0:1 w pucharowych derbach na Podlesiu. Teraz o przerwanie tej złej serii nie będzie łatwo. W 2021 roku Ruch spośród wszystkich drużyn I grupy IV ligi śląskiej punktuje gorzej jedynie od rezerw Rakowa.

Nie tak dawno, bo 12 lutego, graliśmy z radzionkowianami sparing. Na „Kolejarzu”, przy 11-stopniowym mrozie, górą byli rywale. Padł wynik 2:3, bramki zdobywali Daniel Kaletka, Piotr Barwiński, Andrzej Piecuch i – dwie – Michał Szromek. Nawet ten rząd nazwisk jest pewnym dowodem, jak przeplatają się losy obu klubów i jak łatwo o wspólne mianowniki. „Kalecio” w sezonie 2019/20 występował w „Cidrach” na zasadzie wypożyczenia, z kolei Piecuch był zawodnikiem Rozwoju jesienią 2016. Dziś w kadrze rywali odnajdujemy także Roberta Wojsyka (w Rozwoju jesienią 2013) i Rafała Kulińskiego. To już przeszłość najnowsza, związana z naszym ostatnim sezonem na szczeblu centralnym, kiedy „Banan” należał do liderów rozwojowego środka pola.

Po raz ostatni o punkty rywalizowaliśmy z „Cidrami” w sezonie 2008/09 dawnej trzeciej ligi śląsko-opolskiej. Dwukrotnie wygrywali rywale, dowodzeni przez Rafała Góraka, napędzani na boisku przez Adama Kompałę, a w klubowej kasie – przez pieniądze Tomasza Barana, które doprowadziły klub do pierwszej ligi. W tym ostatnim naszym meczu, rozegranym wiosną 2009, padł wynik 3:1. Do przerwy prowadziliśmy za sprawą Przemysława Gałeckiego, po przerwie Ruch rzucił nas na łopatki za sprawą Tomasza Stranca, Adriana Mielca i Piotra Giela. Mielec i Stranc grali potem w Rozwoju, Stranc zaczął u nas pracę szkoleniową i z powodzeniem kontynuuje w Piaście Gliwice, z którym zdobył mistrzostwo Polski. Wtedy, wiosną 2009, w „Cidrach” grali też Dawid Domański, Sebastian Gielza czy Marcin Kowalski, którzy zapisali potem w naszym klubie wspaniałą kartę. Zawodnikiem Ruchu był przez lata Adam Giesa, trenowali go znani z pracy przy Zgody Michał Majsner i Mirosław Smyła, który dziś w rodzinnym Radzionkowie zaangażowany jest w działalność Szkoły Mistrzostwa Sportowego, powiązanej z Ruchem.

Nie brakuje innych powodów, byśmy mogli podać sobie rękę z „Cidrami”. Oba kluby nie tak dawno z przyczyn finansowych robiły sobie rok przerwy od dorosłego futbolu. My – w sezonie 2019/20, Ruch – 2012/13. Jedni i drudzy stracili swoje stadiony. W naszym przypadku stały za tym pieniądze, w przypadku Ruchu – w sumie też, ubarwione w dodatku administracyjno-terytorialnymi meandrami bytomsko-radzionkowskimi, w wyniku których w miejscu stadionu stanęła Biedronka. My czekamy na obiekt przy Asnyka, „Cidry” od 2019 roku grają na nowym, kameralnym, ze sztuczną nawierzchnią. I tu warto zauważyć, że sobotni mecz będzie czwartym z rzędu, jaki rozegramy na sztucznej murawie. Tak było też w Częstochowie, no i na „Kolejarzu”.

Gospodarze zapowiadają, że z sobotniego meczu przeprowadzą otwartą transmisję na żywo na YouTube.

Ruch Radzionków – Rozwój Katowice
5. kolejka I grupy IV ligi śląskiej
sobota, 4 września, godz. 16:00, stadion przy ul. Knosały 113 w Radzionkowie

foto: Kuba Dworczak/slaskisport.tv