Nasza drużyna po bardzo zaciętym meczu bezbramkowo remisuje z drużyną z Bełchatowa.
Pierwsza połowa – jak nakazywała tabela – toczyła się z wyraźną inicjatywą walczących o awans gości, którzy cierpliwie prowadzili atak pozycyjny, szukając luki w defensywie naszej drużyny. O dziwo jednak, najbliżej objęcia prowadzenia bełchatowianie byli po kontrze. W 19. minucie Rozwój miał rzut rożny, ale rozegrany został źle. Rywale rzucili długą piłkę, bez namysłu uderzył ją z około 20 metrów Bartłomiej Bartosiak, a ta odbiła się od poprzeczki i wyszła w pole. Mieliśmy furę szczęścia. Najlepszy atak pozycyjny GKS przeprowadził z kolei już w 3. minucie. Po dośrodkowaniu Marcina Sierczyńskiego głową w tempo strzelił Przemysław Zdybowicz, ale dobrze ustawiony Bartosz Golik wykazał się świetnym refleksem i uratował skórę kolegom z obrony.
Rozwój? Było widać jak na dłoni, że goście nieprzypadkowo dzierżą miano najszczelniejszej w drugoligowej stawce defensywy z raptem 15 straconymi golami. Mieliśmy problemy, by oddać w ogóle strzał na bramkę Pawła Lenarcika. Do szczęścia brakowało niewiele w 9. minucie. Długo rozgrywaliśmy piłkę, aż wreszcie dograł ją w pole karne Kamil Łączek, a Konrad Andrzejczak uderzył „z pierwszej”. Niezbyt czysto jednak i ta minęła cel. Gdyby trafił czysto, zapewne byłby gol. Poza tym, w 38. minucie Lenarcik odbił piłkę po próbie Łączka z ostrego kąta, a poprawka Andrzejczaka zza „szesnastki” też okazała się nie tak dobra, by zaskoczyć bełchatowskiego golkipera. Z naszego punktu widzenia, pierwszą połowę zakończy lekki strzał Kamila Kurowskiego spoza pola karnego i w środek bramki.
Druga połowa nie rozpoczęła się tak klarowną inicjatywą bełchatowian. Mecz był wyrównany. W 51. minucie poderwaliśmy się, gdy z dystansu zaskakująco przymierzył Sławomir Musiolik, a Lenarcik nie bez trudu przerzucił piłkę ponad poprzeczkę. GKS odpowiedział w 65. minucie próbą Bartosiaka z wolnego, niecelną. W 67. minucie Rafał Kuliński dośrodkował z rożnego na głowę Michała Płonki, lecz dobrze ustawiony bramkarz rywali nie dał się zaskoczyć. W 71. minucie Golik „wypluł” piłkę po strzale Marcina Ryszki z 25 metrów, ale nawet gdyby jeden z bełchatowian pospieszył z dobitką, to i tak byłby spalony.
Z biegiem czasu, bełchatowianie przesuwali jednak grę na naszą połowę. W 77. minucie Hubert Tylec dośrodkował z prawej strony pola karnego, piłkę przeciął Kamil Kurowski i niewiele brakowało, by zaskoczył Golika, który instynktownie odbił na korner. Po nim zakotłowało się pod naszą bramką, z bliska uderzył Wiktor Putin, ale – na całe szczęście – nad bramką. Nie wyglądało to dobrze… To był bardzo trudny moment, zbiegł się z urazem Seweryna Gancarczyka, którego zastąpił na środku obrony Przemysław Gałecki. Gra nieco się uspokoiła. W 90. minucie głową uderzył Hubert Tylec, ale nad bramką. W doliczonym czasie gry Golik świetnie obronił strzał Artura Golańskiego z dystansu. Dowieźliśmy punkt do końca i z pewnością towarzyszy nam mniejszy niedosyt niż przy dwóch poprzednich remisach – ze Skrą i Ruchem. Sytuacja w tabeli dalej niewyjaśniona.
Za tydzień gramy w Grudziądzu z Olimpią, na Zgody wracamy za 14 dni, kiedy to podejmiemy Olimpię Elbląg.
Protokół meczowy
26. kolejka II ligi
sobota, 30 marca, godz. 15:00, stadion przy ul. Zgody 28
Rozwój Katowice – PGE GKS Bełchatów 0:0
Sędziował Damian Gawęcki (Kielce). Widzów 479.
Rozwój Katowice: Golik – Olszewski, Lepiarz, Gancarczyk (81. Gałecki), Łączek – Kuliński, Kurowski – Andrzejczak (89. Kamiński), Płonka, Kowalski (77. Mońka) – Musiolik (70. Niedojad).
Rezerwowi: Neugebauer, Lazar, Paszek.
Trenerzy Marek KONIAREK i Tomasz WRÓBEL.
PGE GKS Bełchatów: Lenarcik – Sierczyński, Michalski, Grolik, Grzelak – Czajkowski, Ryszka – Bartosiak (81. Biel), Golański, Thiakane (65. Putin) – Zdybowicz (65. Tylec).
Rezerwowi: Niźnik, Rachwał, Magiera, Stolarczyk.
Trener Artur DERBIN.
Żółte kartki: Andrzejczak, Musiolik, Kowalski, Łączek, Kamiński – Thiakane.
foto: Tomasz Błaszczyk