Rozwój – Spójnia Landek 2:1. Wspaniały finisz na plecach 16-latków!


Wojciech Bielec, Kacper Filipiak i Oliwier Kwiatkowski, czyli wychowankowie naszego klubu z rocznika 2005, odwrócili losy meczu ze świetnie spisującą się w IV lidze Spójnią. Choć do 88. minuty przegrywaliśmy, zgarnęliśmy 3 punkty!

To są najwspanialsze momenty w piłce nożnej. Gdy w meczu pierwszej drużyny na boisku pojawiają się wychowankowie i świetną grą dokonują zwrotu o 180 stopni, prowadząc Rozwój do zwycięstwa… Wojciech Bielec, Kacper Filipiak i Oliwier Kwiatkowski pojawili się na murawie w drugiej połowie. Bielec zanotował dwie asysty, a jego dośrodkowania z lewej strony boiska wykończyli najpierw Kwiatkowski, a potem Filipiak. 88. minuta, 92. minuta… Z trójki zawodników z rocznika 2005 tylko „Biały” skończył 16 lat. Mieliśmy we wczesne sobotnie popołudnie co świętować. Ostatni raz taki come back Rozwoju w meczu o punkty? Przypominamy sobie 2015 rok, pierwszą ligę i konfrontację z Miedzią Legnica. Też dwa gole w końcówce – Adama Czerkasa i Patryka Kuna – i też wygrana 2:1. I choć było to zaplecze ekstraklasy, to patrząc przez pryzmat filozofii klubu, nastoletnich wychowanków, nie wiemy, czy to dzisiejsze zwycięstwo ze Spójnią nie smakuje nawet lepiej.

Pokonaliśmy w niesamowitych okolicznościach nie byle kogo, bo drużynę, która w tabeli II grupy IV ligi śląskiej plasuje się wyżej i notowała znakomitą serię. Po 10 z rzędu wygranych przed tygodniem zremisowała 2:2 w Wodzisławiu. Sposób na nią znalazł Rozwój. Trzeba powiedzieć, że mimo problemów, mimo że od 68. minuty przegrywaliśmy, mimo że z powodu kontuzji nie mógł zagrać Daniel Kaletka, z powodu czterech żółtych kartek Olivier Lazar – to gdybyśmy nie zgarnęli pełnej puli, czulibyśmy duży niedosyt. Spójnia nie zrobiła tyle, by wywieźć z „Kolejarza” 3 punkty, co choćby kilka tygodni temu Unia Turza Śląska, która zdobyła naszą twierdzę.

Choć nasza postawa zostawiała wiele do życzenia, to już po pierwszej połowie powinniśmy prowadzić. Goście próbowali rozgrywać piłkę od tyłu, ale mieli problemy, gdy podchodziliśmy pressingiem, dlatego szczególnie nie potrafili nam zagrozić. W Rozwoju szwankowała decyzyjność. Literacko aż chciało się rzec „nam strzelać nie kazano…”. Tych strzałów brakowało zwłaszcza w drugiej połowie. W wielu sytuacjach aż prosiło się o uderzenie, ale szukaliśmy podania. Brakowało też odwagi, wchodzenia w pojedynki.

Trzeba też powiedzieć, że goście w drugiej połowie zagrali lepiej niż przed przerwą. Kilkukrotnie mocno nas postraszyli, aż w 68. minucie po akcji prawą flanką dopięli swego. Nawet przy stanie 0:1 trudno było jednak zwątpić, że możemy tu zapunktować. Chłopaki z rocznika 2005 załatwili sprawę. Piękna wiosenna pogoda i piękna sobota na „Kolejarzu”.

W tabeli zostajemy na 6. miejscu, ale do Spójni tracimy już tylko 3 punkty. Spadek nam nie grozi, awans raczej też nie, dlatego trzeba cieszyć się piłką, meczowymi emocjami, występami kolejnych wychowanków. Za tydzień zmierzymy się na wyjeździe z walczącą o utrzymanie Jednością 32 Przyszowice.

Protokół meczowy
22. kolejka II grupy IV ligi śląskiej
sobota, 10 kwietnia, godz.

Rozwój Katowice – Spójnia Landek 2:1 (0:0)
0:1 – Bukowczan, 69 min
1:1 – Kwiatkowski, 88 min (głową, asysta Bielec)
2:1 – Filipiak, 90+2 min (asysta Bielec)

Sędziował Mateusz Patla (Rybnik). Mecz bez udziału publiczności.

Rozwój Katowice: Golik – Gasz, Barwiński, Skroch – Czenczek (63. Kwiatkowski), Zielonka, Ciszewski (46. Jastrzembski), Wroza (63. Bielec) – Gembicki, Woźniak, Chwila (77. Filipiak).
Rezerwowi: Cieślik.
Trener Tomasz WRÓBEL.

Spójnia Landek: Krzczuk – Nieśmiałowski, Kubica, Masternak, Habdas (Gryman), Kuś, Wybrańczyk, Bojarski (Mencnarowski), Skrobol, Bukowczan, Sobas (Sękowski).
Rezerwowi: Granatowski.
Trener Krystian ODROBIŃSKI.

Żółte kartki: Woźniak, Barwiński – Mencnarowski.

foto: administrator