Nasza drużyna poniosła wysoką porażkę z rywalem z Łodzi w swoim pierwszym w tym sezonie występie przy Zgody 28.
Od pierwszego gwizdka było widać, że to Widzew skupi się na ataku pozycyjnym, a Rozwój szukać będzie swoich szans raczej w odbiorach i kontrach. Początek meczu był spokojny. Pierwsze zagrożenie stworzyli goście, gdy po podaniu Mateusza Michalskiego, przed naszym polem karnym znalazł się Maciej Kazimierowicz, ale z jego próbą bez większego trudu poradził sobie Bartosz Golik. Dwukrotnie łodzianie próbowali nas ukłuć po centrach z prawej flanki. Najpierw (24. min.) centrował Robert Demjan, a głową niecelnie uderzył Michalski. Potem strzelał już były król strzelców ekstraklasy (dogrywał Sebastian Kamiński), lecz Golik również był na posterunku.
Następnie trzykrotnie z dystansu niepokoił nas Konrad Gutowski. Na nasze nieszczęście, jedna z tych prób młodzieżowca wykupionego tego lata przez Widzew z Podbeskidzia Bielsko-Biała wylądowała w siatce. 19-latek przymierzył z okolic narożnika „szesnastki”, płasko, po „długim” rogu i zaskoczył naszego golkipera. Dwa inne uderzenia Gutowskiego mijały już bramkę.
Rozwój przed przerwą najbliżej uszczęśliwienia kompletu publiczności (760 widzów) był po dwóch rzutach wolnych. Pierwszy z nich był jeszcze przy stanie 0:0, drugi – już 0:1. Okoliczności były bliźniacze. W 18. minucie dośrodkował Rafał Kuliński, Seweryn Gancarczyk na „długim” słupku zgrał piłkę wzdłuż bramki, a debiutującemu przy Zgody Damianowi Niedojadowi brakło centymetrów, by wślizgiem skierować futbolówkę do siatki. W 40. minucie z kolei centrował Gancarczyk, tym razem zgrywał (także na „długim” słupku, tyle że głową) Kamil Łączek, a Niedojad raz jeszcze nie zdołał oddać strzału i wpakować piłki do siatki. Jęk zawodu…
Mogliśmy też żałować w 43. minucie. Tomasz Wróbel pomknął lewym skrzydłem, wpadł w pole karne, złamał na prawą nogę, ale przymierzył zbyt lekko i niedokładnie, by sprawić większe problemy Patrykowi Wolańskiemu. Niemniej, mecz nie układał się tak, byśmy w przerwie byli pozbawieni nadziei na korzystny wynik. Ta nadzieja oczywiście była.
Nasze szanse zredukowane zostały jednak bardzo poważnie tuż po przerwie. Co prawda zaczęliśmy obiecująco, bo od uderzenia z dystansu Michała Płonki (zmienił Bartosza Baranowicza), ale już chwilę później goście mieli rzut karny. Po faulu Kamila Łączka na Mateuszu Michalskim sprawiedliwość wymierzył sam poszkodowany. 0:2, 50. minuta… Położenie Rozwoju stało się arcytrudne.
Sygnał do odrabiania strat dał Płonka, myląc się nieznacznie – piłka po jego kolejnej próbie wylądowała na boczne siatce. Kilkadziesiąt sekund później to samo stało się udziałem naszego kapitana Tomasza Wróbla. Widzew nastawił się już przede wszystkim nad kontrolowaniem gry i z biegiem czasu wyglądało na to, że nie jest mu w stanie stać się przy Zgody większa krzywda. Próbowaliśmy ratować się zmianami, na murawie zameldował się drugi napastnik Bartosz Marchewka, ale w 67. minucie było po wszystkim. Demjan uderzył zza pola karnego, Golika zmylił jeszcze rykoszet i było 0:3.
Wynik szybko mógł być nawet wyższy za sprawą zmienników. Marek Zuziak spudłował jednak po świetnym dograniu Gutowskiego, a Świderski spudłował zza „szesnastki”. Podobać mogło się to, że w ostatnich minutach Rozwój nie rezygnował. Kontaktową bramkę mogli zdobyć Bartosz Marchewka do spółki z Danielem Kamińskim, ale nie dali rady korzystać z przechwytu Wróbla. Ostatecznie, czwarty gol wpadł, ale znów do siatki Rozwoju. Marek Zuziak pokonał Golika bezpośrednio z rzutu wolnego.
Oczywiście – Widzew to firma, marka. Gratulując wygranej, możemy cieszyć się, że rywalizujemy z nią w jednej lidze, ale wydaje się, że nie jest to aż tak mocny zespół, by wzruszeniem ramion kwitować domową porażkę z nim takich rozmiarach. Nie, tego wzruszenia ramion i przejścia nad wynikiem 0:4 do porządku dziennego po prostu być nie może. Podczas przygotowań do kolejnego meczu o punkty – z Błękitnymi Stargard – radosnego klimatu raczej nie będzie. Na dalekiej północy zagramy za tydzień, w sobotę (16:00) i pojedziemy tam z nadzieją na pierwsze w sezonie zwycięstwo.
Protokół meczowy
2. kolejka II ligi
sobota, 28 lipca, godz. 17:00, stadion przy ul. Zgody 28
Rozwój Katowice – Widzew Łódź 0:4 (0:1)
0:1 – Gutowski, 31 min
0:2 – Michalski, 50 min (karny)
0:3 – Demjan, 67 min
0:4 – Zuziak, 85 min (wolny)
Sędziował Damian Sylwestrzak (Wrocław). Widzów 760.
Rozwój Katowice: Golik – Mońka (64. Marchewka), Kunka, Gałecki, Gancarczyk, Łączek – Wróbel, Baranowicz (46. Płonka), Kuliński, Paszek (71. Kamiński) – Niedojad (71. Kaletka).
Rezerwowi: Soliński, Barwiński.
Trenerzy Marek KONIAREK i Rafał BOSOWSKI.
Widzew Łódź: Wolański – Kamiński, Zieleniecki, Sylwestrzak, Pigiel – Falon (55. Miller), Gutowski, Paulius, Kazimierowicz (84. Pięczek), Michalski (73. Zuziak) – Demjan (68. Świderski).
Rezerwowi: Humerski, Ameyaw, Gibas.
Trener Radosław MROCZKOWSKI.
Żółte kartki: Paszek, Kuliński, Wróbel – Kazimierowicz.
foto: Tomasz Błaszczyk