Po golu Oliwiera Kwiatkowskiego z 4. minuty nasza drużyna mimo wielu problemów kadrowych pokonała wyżej dotąd notowanego przeciwnika z Myszkowa, księgując trzecią w sezonie wygraną.
Było to 24. zwycięstwo na „Kolejarzu”, odkąd ponad 2 lata temu reaktywowaliśmy pierwszą drużynę i zameldowaliśmy się na szczeblu IV ligi śląskiej. Tylko 7 z nich (dodajmy, że meczów było tu 34) odnieśliśmy różnicą 1 gola. Dlatego ta sobotnia wygrana z MKS-em Myszków ma swój smak – tym słodszy, że mierzymy się tej jesieni z problemami kadrowymi. Z różnych względów trener Tomasz Wróbel nie mógł tego dnia skorzystać z Olafa Baranowicza, Dawida Ciszewskiego, Patryka Gembickiego czy Igora Rogowskiego, Jakub Haładyń pojechał z juniorami do Bielska-Białej, zaś Daniel Kaletka w tygodniu zmagał się z chorobą, do zajęć wrócił dopiero w piątek i nie był gotowy na 90 minut.
W podstawowym składzie wystąpiło 7 juniorów z roczników 2004-06 (najmłodszy Szymon Jarek debiutował w wyjściowej jedenastce), a kolejnych 3 wprowadzając na murawę z ławki. Mimo to zasłużenie pokonaliśmy wyżej notowanych dotąd myszkowian, którzy w dwóch poprzednich kolejkach odprawiali z kwitkiem po 3:0 Szczakowiankę Jaworzno i Unię Kosztowy, a w swoich szeregach mają doświadczonych zawodników, na czele z 2-krotnym reprezentantem Polski Mateuszem Zacharą.
To był trochę taki mecz, jak w rundzie wiosennej. Zwłaszcza w pierwszej połowie mało widowiskowy, mało emocjonujący, z niewielką liczbą sytuacji strzeleckich. Rozwój wyszedł na prowadzenie już w 4. minucie, gdy po dośrodkowaniu tyleż najmłodszego, co wyróżniającego się na boisku Jarka do siatki trafił Oliwier Kwiatkowski. Mieliśmy dwie okazje, by podwyższyć wynik, ale Robert Woźniak po centrze Wojciecha Bielca spudłował, zaś Szymon Jarek przegrał pojedynek z bramkarzem MKS-u Bartoszem Kucharskim. Myszkowianie postraszyli nas najmocniej tuż przed przerwą, gdy po kontrze w „długi” róg nie trafił Roman Terbalyan.
W drugiej połowie działo się już więcej, a mimo niekorzystnych prognoz nad „Kolejarzem” zaświeciło nawet słońce. Goście musieli jeszcze bardziej się otworzyć, wskutek czego nasz zespół miał trochę przestrzeni do wyprowadzania szybkich ataków. Szans bramkowych nie brakowało, ale albo byliśmy nieskuteczni, albo – jak po próbach Kwiatkowskiego czy Tomasza Wrozy – skutecznie interweniował bramkarz. Choć końcówka była bardzo nerwowa i w naszym polu karnym kotłowało się, to MKS – prowadzony przez Roberta Majchrzaka, czyli ojca naszego byłego juniora Jordana (niedawno trafił z Legii Warszawa do słynnej Romy) – klarownej okazji na wyrównanie nie wypracował.
Mogliśmy cieszyć się z trzeciego w sezonie, a drugiego zwycięstwa do zera. Sięgnęliśmy po pełną pulę po 2,5 tygodniach, w ciągu których przegraliśmy z Zagłębiem II Sosnowiec i zremisowaliśmy z Szombierkami Bytom. Był to nasz jedyny wrześniowy występ na „Kolejarzu”. Teraz przed Rozwojem dwa wyjazdy: do Mysłowic na mecz z Unią Kosztowy oraz Jaworzna na bój ze Szczakowianką. Po 6 kolejkach mamy na koncie 10 punktów. Walczymy dalej. Na swoje boisko wrócimy dopiero w pierwszy weekend października, podejmując Unię Dąbrowa Górnicza.
Protokół meczowy
6. kolejka I grupy IV ligi śląskiej
sobota, 10 września, godz. 11:00, MOSiR „Kolejarz”, ul. Alfreda 1
Rozwój Katowice – MKS Myszków 1:0 (1:0)
1:0 – Kwiatkowski, 4 min (asysta Jarek)
Sędziował Jakub Borkowski (Tychy). Widzów 100.
Rozwój Katowice: Golik – Myśliwczyk, Barwiński, Skroch, Ziarkowski, Wroza, Cieślar (83. Draga), Bielec (72. Flak), Jarek (77. Kaletka), Woźniak (87. Zieliński), Kwiatkowski.
Rezerwowi: Nowak.
Trener Tomasz WRÓBEL.
MKS Myszków: Kucharski – Wójcik, Wnuk, Czapla (85. Uchroński), Podolski, Marek, Marchewka, Terbalyan (55. Marędowski), Skrzypiński (55. Skibiński), Zachara, Małolepszy.
Rezerwowi: Ptak, Zdanowski, Sychowicz, Czenczek.
Trener Robert MAJCHRZAK.
Żółte kartki: Draga, Kwiatkowski.
foto: administrator