Trzecie z rzędu zwycięstwo naszej drużyny. Po bramce Jakuba Haładynia z początku drugiej połowy pokonaliśmy gości z Mysłowic, mając też po drodze sporo szczęścia, związanego z niewykorzystanym przez nich rzutem karnym.
Choć Unia plasuje się w strefie spadkowej, to ma w swoich szeregach wielu zawodników ogranych na wyższych szczeblach, zawsze przeprawy z nią nie należały do łatwych i niczego innego nie spodziewaliśmy się tej soboty. To się potwierdziło. Za nami jeden z najtrudniejszych w tym sezonie meczów w roli gospodarza, a na pewno takich, w których szło nam mozolnie. Na szczęście zaksięgowaliśmy trzeci z rzędu komplet punktów, zarazem odnosząc trzecie zwycięstwo na nowym stadionie przy Asnyka, gdzie pozostajemy jeszcze bez strat.
Po zupełnie bezbarwnej pierwszej połowie, w przerwie trener Tomasz Wróbel dokonał dwóch zmian, wprowadzając na boisku napastników Maksymiliana Zielińskiego i Oliwiera Jarosza. To okazało się strzałem w dziesiątkę. Obaj wnieśli jakość, choć dla „Jabola” był to dopiero drugi występ w IV lidze – a pierwszy od października – to nie było tego widać, napsuł mysłowiczanom wiele krwi, kilkukrotnie uderzał na bramkę, raz po dośrodkowaniu Daniela Kaletki wyskoczył do głowy i obił piłką poprzeczkę.
Wtedy Rozwój prowadził już 1:0. Złoty gol wpadł krótko po przerwie, bo w 48. minucie, gdy Jakub Haładyń głową wykończył centrę Oliwiera Kwiatkowskiego z rzutu rożnego. „Hałi” przedłużył zatem serię naszych juniorów, bo było to już 11. z rzędu trafienie dla naszego zespołu, którego autorem był nie senior, nawet nie młodzieżowiec, a właśnie gracz o statusie juniora.
To była jedna kluczowa sytuacja. Druga miała miejsce w 70. minucie, gdy po faulu Wiktora Skrocha na Pawle Szołtysie goście mieli rzut karny. Do piłki podszedł sam poszkodowany, który w 2017 roku grał w naszym klubie w czasach drugiej ligi, ale pomylił się. Piłka po strzale Szołtysa minęła prawy słupek bramki Bartosza Golika, który wyczuł jego intencje, ale interweniować nie musiał. Potem były jeszcze fragmenty wyraźnej inicjatywy Unii, ale przetrwaliśmy je, a sama końcówka była już nieco mniej nerwowa.
Trzy punkty cieszą tym bardziej, gdy spojrzymy na listę nieobecnych. Robert Woźniak, Patryk Gembicki, Cezary Ziarkowski… W sobotę dołączył na nią jeszcze Dawid Ciszewski, ale na kolejne spotkanie ma być już do dyspozycji trenera Wróbla. Rozwój udanie i w pięknej pogodzie zaczął serię trzech sobót przy Asnyka. Za tydzień podejmiemy Szczakowiankę Jaworzno, za dwa tygodnie – derby z Podlesianką. W międzyczasie 3 maja pojedziemy do Dąbrowy Górniczej, no i znaczącą część naszej szatni czekają matury.
Po wygranej z Unią wspięliśmy się nawet na sam szczyt czwartoligowej tabeli, lecz ze świadomością, jak jest niemiarodajna, że do rozegrania jest jeszcze spora część tej kolejki oraz jednej zaległej. Niemniej, w najbliższych dniach pozostaniemy co najmniej wiceliderem stawki.
Protokół meczowy
22. kolejka I grupy IV ligi śląskiej
sobota, 22 kwietnia, godz. 11:00, Asnyka 27
Rozwój Katowice – Unia Kosztowy 1:0 (0:0)
1:0 – Haładyń, 48 min (asysta Kwiatkowski)
Sędziował: Robert Reguła (Katowice). Widzów: 250.
Rozwój Katowice: Golik – Kaletka (78. Draga), Haładyń, Barwiński, Skroch, Flak (46. Zieliński), Jarek (78. Bielec), Baranowicz (82. Wroza), Cieślar (46. Jarosz), Kwiatkowski, Rogowski (90. Myśliwczyk).
Rezerwowi: Adamiec.
Trener Tomasz WRÓBEL.
Unia Kosztowy: P. Adamek – J. Adamek (55. Kowalski), Szal, Matera, Wolny (58. Hat), Szołtys, Bielusiak, Siwek (66. Parysz), Paluch, Siemański, Rzepa.
Rezerwowi: Opiela, Parysz, Kowalski, Hat, Ściążko, Ferreri, Zalewski
Trener Krystian ODROBIŃSKI.
Żółte kartki: Kwiatkowski – Bielusiak, J. Adamek, Kowalski.
foto: administrator