W pierwszym wiosennym meczu o punkty ponieśliśmy pierwszą w sezonie porażkę na boisku „Kolejarza” i to beniaminek spod Wodzisławia umocnił się w ścisłej czołówce tabeli. Jedyną bramkę dla naszej drużyny zdobył wracający do IV-ligowej rywalizacji po kontuzji Patryk Gembicki.
Szkoda. Już na inaugurację rundy wiosennej padły mury naszej twierdzy. W tymczasowym domu Rozwoju na „Kolejarzu” nie wygrał dotąd w IV lidze nikt. Przegrywały GKS Radziechowy-Wieprz, Jedność 32 Przyszowice, LKS Bełk, GKS II Tychy, LKS Czaniec, Iskra Pszczyna i Unia Książenice, zremisować zdołały jedynie rezerwy Podbeskidzia, do tego doszedł jeszcze walkower z wycofaną z rozgrywek Odrą Centrum. Łącznie straciliśmy dotąd u siebie 2 punkty i 3 gole. Już wiemy, że wiosną tej świetnej i trwającej od 1 sierpnia serii kontynuować nie będziemy. W dziewiątym meczu na sztucznym boisku przy ul. Alfreda przyszła pierwsza porażka.
Trzeba przyznać, że z rywalem nie byle jakim. Gdyby ułożyć tabelę naszej grupy IV ligi od połowy września, Unia przewodziłaby jej i może śmiało myśleć nawet o tym, by włączyć się do walki o końcowy triumf. Tak dobrze w tym sezonie na „Kolejarzu” nie zagrał jeszcze z Rozwojem nikt. Podobnie jak nasz sierpniowy mecz z tym rywalem, tak i ten sobotni, był bardzo emocjonujący, w którym szala przechylała się z jednej na drugą stronę, a ostatecznie punkty zgarniała drużyna z Turzy Śląskiej. Równie dobrze mogło jednak skończyć się remisem, bo sytuacji Rozwój stworzył z pewnością więcej niż na jednego gola. Ale więcej niż dwa gole mogła strzelić też Unia.
Goście już po kilkudziesięciu sekundach mogli wyjść na prowadzenie. Po pomyłce Piotra Barwińskiego pomylił się jednak Sławomir Musiolik. Dobrze znany nam szybki skrzydłowy, który – podobnie jak Arkadiusz Milik – w debiucie w Rozwoju strzelił przed dwoma laty 2 gole, mocno dał nam się we znaki. W 15. minucie zabawił się z naszą linią defensywną w polu karnym, obrócił się i pokonał zasłoniętego Bartosza Golika, któremu nie pomógł jeszcze rykoszet od Wiktora Skrocha.
Po stracie bramki Rozwój podkręcił tempo i jeszcze przed przerwą powinien wyrównać. Dwie świetne szanse miał Tomasz Wroza. Raz obił poprzeczkę, raz pomylił się nieznacznie. Bramki na 1:1 doczekaliśmy się w początkowych fragmentach drugiej połowy, gdy po podaniu Bartosza Chwili na raty golkipera Unii pokonał w sytuacji sam na sam Patryk Gembicki. Kapitan grał we wszystkich zimowych sparingach, ale o punkty zagrał pierwszy raz od września, bo stracił sporą część rundy jesiennej z powodu kontuzji.
Śmiemy zaryzykować tezę, że gdyby wszyscy byli w sobotę zdeterminowani tak, jak „Czesio”, to Rozwój nie przegrałby tego meczu. Walczył za dwóch, nie odstawiał nogi, nie było dla niego straconych piłek, po faulach na nim mieliśmy kilka rzutów wolnych, zdobył bramkę… Zaszwankowała jednak skuteczność, bo okazji miał nawet i na hat tricka. Szczególnie żałujemy tej przy stanie 1:1, gdy po dośrodkowaniu Oliviera Lazara miał w polu karnym mnóstwo czasu i miejsca, by przymierzyć głową. Ostatecznie uderzył tak, że piłka odbiła się od poprzeczki i wyszła za bramkę. Nad poprzeczką z kolei uderzył przy stanie 1:2 i była to najlepsza okazja na uratowanie naszej twierdzy.
O pierwszej domowej porażce Rozwoju przesądziła 75. minuta. Dogranie Michała Mazura, który w dniu meczu dowiedział się, że został ojcem, zamknął wprowadzony z ławki Bartosz Łyczko. Młodzieżowiec wszedł na boisko już po kwadransie I połowy, gdyż poważnej kontuzji doznał bez kontaktu z którymś z naszych zawodników Maciej Gaszka. Napastnik Unii opuścił „Kolejarz” na noszach. Życzymy mu dużo zdrowia.
W końcówce debiuty w IV lidze zaliczyło dwóch zawodników z rocznika 2005: Oliwier Kwiatkowski i Kacper Filipiak, którzy nie skończyli jeszcze nawet 16 lat. I to na pewno cieszy.
Teraz przed nami trzy wyjazdy: dwa do… Bełku: najpierw na mecz z grającą tam Unią Książenice, potem – miejscowym LKS-em. Liczymy, że pomoże nam już wtedy Robert Woźniak. Nasz napastnik leczy staw skokowy. W środę ma wejść w lekki trening, a na pełne obroty powinien wkroczyć za 9 dni. Oby tak było. „Robson”, wracaj szybko, bo jesteś nam bardzo potrzebny.
Kwiecień zainaugurujemy wyprawą na GKS Radziechowy-Wieprz, a dopiero potem wrócimy na „Kolejarz”, by zmierzyć się ze Spójnią Landek. Z nadzieją, że zaczniemy nową serię. Na inaugurację wiosny – choć wcale nie musiała okazać się przegrana – to nie był ten Rozwój, co jesienią. Wierzymy, że ikra w naszym zespole pojawi się znów już w następnej kolejce.
Protokół meczowy
18. kolejka II grupy IV ligi śląskiej
sobota, 13 marca, godz. 11:00, MOSiR „Kolejarz”, ul. Alfreda 1
Rozwój Katowice – Unia Turza Śląska 1:2 (0:1)
0:1 – Musiolik, 15 min
1:1 – Gembicki, 53 min (asysta Chwila)
1:2 – Łyczko, 75 min
Sędziował Michał Ficiński (Sosnowiec). Mecz bez udziału publiczności.
Rozwój Katowice: Golik – Barwiński, Skroch, Gasz (46. Czenczek) – Kaletka (75. Kwiatkowski), Zielonka, Ciszewski (68. Jastrzembski), Wroza (83. Filipiak) – Chwila, Gembicki, Lazar.
Rezerwowi: J. Adamiec.
Trener Tomasz WRÓBEL.
Unia Turza Śląska: Musioł – Staniczek, Kuczok, Musiolik (88. Skrenik), Mazur, Dariusz Pawlusiński (83. Tront), Gaszka (18. Łyczko), Glenc, Kalisz (81. Wuwer), Szymiczek, Dawid Pawlusiński (90+2. Witoszek)
Rezerwowi: Cieśla, Sosna.
Trener Marek HANZEL.
Żółte kartki: Gasz – Kuczok, Dawid Pawlusiński.
foto: Tomasz Błaszczyk