Rozwój – Zagłębie II Sosnowiec 0:1. Boli…


Po bramce Damiana Tarki z 82. minuty przegrywamy z liderem tabeli w ramach 4. kolejki I grupy IV ligi śląskiej.

Boli, bo po prostu nie jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Ponieśliśmy dopiero piątą porażkę na „Kolejarzu” od ponad dwóch lat, czyli momentu przystąpienia do rywalizacji w IV lidze śląskiej. Wcześniej naszą twierdzę zdobyły Unia Turza Śląska, Odra Wodzisław, Kuźnia Ustroń i Ruch Radzionków, tym razem uczyniły to rezerwy Zagłębia Sosnowiec, o których trzeba napisać, że to przede wszystkim lider stawki, a nie jej beniaminek, zbudowany na zawodnikach nadal młodych, ale już raczej nie młodzieżowcach, mających w wielu przypadkach doświadczenie z gry na wyższych szczeblach niż poziom nr 5.

Boli, bo przegraliśmy z rywalem, który ostatnią boiskową porażkę poniósł niemal rok temu (11 września), a wcale nie musieliśmy, mimo że fatalnie rozpoczęliśmy ten mecz. Być może nieco nogi spętała nam stawka, renoma rywala, być może jeszcze coś innego, ale faktem jest, że mnożyły się straty, niecelne podania, mieliśmy problem ze zbudowaniem akcji, wymianą kilku podań, przeniesieniem ciężaru gry na połowę Zagłębia. Tak po prawdzie, gdybyśmy po kwadransie przegrywali 0:2 – do nikogo nie moglibyśmy mieć pretensji, bo sami napędzaliśmy przeciwnika, który okazał się jednak na nasze szczęście nieskuteczny i z tej naszej słabości nie skorzystał.

A my z czasem uspokoiliśmy nieco grę, złapaliśmy rytm. Stworzyliśmy w tym meczu dwie okazje, które teraz stają nam przed oczami. W pierwszej połowie Oliwier Kwiatkowski po dośrodkowaniu Michała Flaka powalczył o piłkę w polu karnym i strzelił piłką w słupek, zaś w drugiej połowie Igor Rogowski uderzył w boczną siatkę po zagraniu Szymona Jarka. Było tak blisko, że zarówno wiceprezes Marcin Nowak stojący na wale, jak i część naszej ławki, na czele z trenerem bramkarzy Markiem Kolonką wyskoczyła już w górę. Niestety, radość była przedwczesna i nieuzasadniona.

Boli ta porażka, bo ostatecznie przegraliśmy ten mecz w końcówce, a z upływem drugiej połowy trudno było oprzeć się wrażeniu, że to nasz zespół lepiej zniósł fizycznie trudy tego upalnego przed- i popołudnia (niektórzy kibice na trybunach wyposażeni byli w parasole, ale chroniące nie przed deszczem, a słońcem), no i tego małego maratonu gry co 3 dni. Zagłębie, w którego jedenastce wystąpiło trzech zawodników z kadry pierwszoligowej (Ołeksij Bykow oraz Maksym Niemiec i Michał Barć, którzy w piątek siedzieli na ławce w pierwszoligowym spotkaniu w Niepołomicach), miało już pewne problemy. My przeważaliśmy, a pogrążył nasz prosty indywidualny błąd Piotra Barwińskiego, za który po ostatnim gwizdku przeprosił w szatni swoich kolegów. Nasz najstarszy zawodnik przegrał pojedynek z Damianem Tarką, ten wpadł w pole karne, poradził sobie jeszcze z próbującym ratować sytuację Wiktorem Skrochem i uderzył poza zasięgiem Bartosza Golika.

Boli nie tylko strata gola i punktów, ale też urazy. Drobnego nabawił się Golik (palec), z kolei spotkania nie dograli Dawid Ciszewski (Achilles, zszedł już w pierwszej połowie) i Oliwier Kwiatkowski (kostka). Panowie, życzymy szybkiego powrotu do zdrowia. Oby przed najbliższą kolejką trener Tomasz Wróbel miał taki sam pozytywny ból głowy przy wyborze meczowej kadry, co w ten weekend, kiedy ostatecznie nawet na ławce nie zmieścił się Olaf Baranowicz – i to mimo absencji Patryka Gembickiego.

Potwierdziła się XXI-wieczna zasada: z Zagłębiem u siebie nie wygrywamy. Jak się okazuje, obowiązuje nie tylko w przypadku bojów toczonych z pierwszą drużyną, ale też rezerwami. Ale jest też druga odsłona tej zasady: na wyjeździe, na Stadionie Ludowym, zawsze punktujemy i oby tak samo było w rewanżu.

Ale to odległa przyszłość. Ta najbliższa to mecz w Bytomiu z Szombierkami. Za 8 dni, w niedzielę, dlatego nieco odetchniemy, bo od początku sezonu graliśmy co 3 dni, a teraz w ciągu tygodnia 3-krotnie podejmowaliśmy rywali na „Kolejarzu”. Pokonaliśmy Unię Rędziny i Dramę Zbrosławice, ulegliśmy Zagłębiu II Sosnowiec. Dodając do tego inauguracyjną porażkę w Radzionkowie, otrzymujemy dorobek 6 punktów w 4 kolejkach, który satysfakcjonować nas jako ambitnej, młodej drużyny nie może. Na „Kolejarzu” widzimy się ponownie w sobotę 10 września przy okazji starcia z MKS-em Myszków.

Protokół meczowy
4. kolejka I grupy IV ligi śląskiej
sobota, 27 sierpnia, godz. 11:00, MOSiR „Kolejarz”, ul. Alfreda 1

Rozwój Katowice – Zagłębie II Sosnowiec 0:1 (0:0)
0:1 – Tarka, 82 min

Sędziował Maciej Węgrzyk (Jejkowice). Widzów: 200.

Rozwój Katowice: Golik – Myśliwczyk (46. Kaletka), Barwiński, Skroch, Ziarkowski, Ciszewski, Wroza, Flak (60. Rogowski), Kwiatkowski (85. Draga), Zieliński (66. Jarek), Woźniak.
Rezerwowi: Adamiec, Haładyń.
Trener Tomasz WRÓBEL.

Zagłębie Sosnowiec: Maciejowski – Mroczko, Hałatek, Pawłowski (79. Kaczmarek), Popczyk (69. Troć), Barć (46. Nowak), Niemiec (46. Tarka), Mielczarek (81. Kłosek), Bykow, Kozłowski, Jakubowski.
Rezerwowi: Frankowski, Szczyrba.
Trener Tomasz HORWAT.

Żółte kartki: Ziarkowski – Nowak, Hałatek.

foto: Grzegorz Matla/slaskisport.tv