Ruch przyjechał na turniej służbowymi Toyotami. A my, dwa lojtki, busem z Korfantego [WYWIAD]


olo_lazar_dawid_kazek

Pogadaliśmy sobie na luzie z Dawidem Kazkiem i Olivierem Lazarem, czyli naszymi juniorami z rocznika 2001, o ich świetnym i zaskakującym występie w Wirtualnych Derbach Śląska, odbywających się minionej soboty w Tyskiej Galerii Sportu.

Choć inne zespoły miały w swoich składach pro-gamerów, Rozwój Katowice dopiero wskutek złotego gola został pokonany przez Ruch Chorzów w finale GKS Tychy FIFA Cup. Turniej rozgrywany w Fifę 18 na konsolach PlayStation4 i transmitowany na YouTube obejrzało w internecie kilkanaście tysięcy widzów. E-sportowe zmagania naszych 16-latków, Oliviera Lazara i Dawida Kazka, dostarczyły sporych emocji. W nagrodę za zajęcie 2. miejsca, obaj otrzymali po konsoli PS4. Niżej opowiadają m.in., co z nimi zrobią.

Fejm w szkole pewnie wzrósł?
Dawid Kazek: Wzrósł, wzrósł
Olivier Lazar: Trochę wzrósł, wszyscy zaczęli o tym sporo gadać.
DK: Składali nam gratulacje!
OL: Nawet panie nauczycielki wiedziały.
DK: Wychowawczyni, wszyscy…
OL: W sumie śmieszne. Bo to przecież tylko meczyki w Fifkę.
DK: Poszliśmy tam sobie dla zabawy, bez żadnych oczekiwań, po prostu pograć.
OL: Wchodzimy, patrzymy, a tam się dzieje, jakieś próby generalne do wyjścia, przedstawienia zawodników…
DK: Kamery…
OL: A my półtorej godziny spóźnieni!
DK: Szok był straszny. Wszyscy już na nas czekali. Okazało się, że mieliśmy być wcześniej, a my tak sobie przyszliśmy na ostatnią chwilę.
OL: Spodziewaliśmy się, że będą po prostu jakieś dwa stanowiska, zagramy kilka meczyków i koniec.
DK: A tam wszystko super zorganizowane, fajne nagrody, komentarz YouTuberów…

Zdarzało wam się oglądać na YouTube takie turnieje?
OL: Coś tam się obejrzało. Jak leciały mistrzostwa Polski, to oglądałem. No i wydaje mi się, że ten turniej, w którym braliśmy udział, wyglądał lepiej niż takie mistrzostwa!

Kojarzyliście tych zawodników? „Paniola” z GKS-u Tychy, tego z Ruchu…
DK: „MRN”!
OL: Mniej więcej kojarzyłem ich z internetu.
DK: „MRN” to przecież wicemistrz Polski w Fifę 17, nie?
OL: No, a w Fifę 15 był chyba czwarty na świecie. Coś takiego.

Tak grając sobie w domu, pomyślelibyście, że możecie z takimi pro-gamerami nawiązać równą walkę?
DK: Przyszliśmy tam, spojrzeliśmy na siebie. „Nie no, my tu będziemy bęcki dostawać, dwucyfrówki!”.
OL: No, ale okazało się, że to przecież też są zwykli ludzie, którzy…
DK: …popełniają błędy. Inni zawodnicy przechodzili tam jakieś eliminacje, brali udział w konkursach czy coś, a my sobie tak po prostu przyszliśmy. Jeszcze tylko jedna drużyna, Śląski ZPN, miała podobnie jak my.
OL: Tyle że oni gola nie strzelili, a nam to jakoś wszystko fajnie poszło. Oczywiście, mieliśmy też w tym wszystkim dużo szczęścia. Nie ma co ukrywać, że w meczu z Tychami na początku rywal mógł otworzyć wynik i nie wiadomo, co by było dalej. No, ale wszystko wyszło super. Byliśmy zaskoczeni. I jeszcze na tym zakończeniu patrzymy, a tam do nas z tymi „Plejami” idą! Zdziwienie straszne.
DK: Na początku to nie wiedzieliśmy, czy się śmiać, czy płakać. Wywiady… Ale rozgrzewaliśmy się!
OL: Coraz lepiej szło i w wywiadach, i na boisku. Łapaliśmy pewność siebie.

Zdarzało wam się wcześniej grać w dwójkę w jednej drużynie?
OL: Nie, w zasadzie to pierwszy raz.
DK: Może tylko dzień przed turniejem.
OL: Wiadomo, że w dwójkę to całkiem inna gra niż 1 na 1. Na pewno byłoby ciężej. Ci zawodowcy przecież wszystko grają 1 na 1.
DK: A taki „MRN” to już w Fifę na tym poziomie gra z dziesięć lat.
OL: Dwóch na dwóch – to rzadkość.

Olivier, to do ciebie Kempes zadzwonił, że jest taki turniej?
OL: Tak było.

Uchodzisz w Rozwoju za takiego króla Fify?
OL: Niekoniecznie.
DK: „Czesio” (Patryk Gembicki – dop. red.) wskazał, że możemy iść zagrać.
OL: Pogadał z „Kempą” i „Kinią”, którzy podpytywali, kto dobrze u nas w klubie gra. Wyszło jak wyszło. Pomyśleliśmy sobie, że czemu nie. Po sezonie, wolna sobota, zabawa…
DK: Na pewno nie myśleliśmy, że tak to będzie tam wyglądało.
OL: Bardzo długo to trwało.
DK: Od 10 do prawie 21.
OL: Byłem pewny, że o tej 16, może 17, będziemy już w domach. Taki Ruch to miał zapewniony dojazd z klubu, jechał tymi swoimi Toyotami od sponsora. A my – normalka, busem z Korfantego. Nie no, wszyscy byli tam tak nami zdziwieni, że niemożliwe.
DK: Przyszło jakichś dwóch „lojtków”…
OL: Co można było sobie myśleć?
DK: Że w grupie lanie dostaną i sobie pójdą!
OL: Przed pierwszym meczem Górnik chyba tak do nas podchodził. Byli wkurzeni strasznie. Chyba mieli pewność, że na luzie wyjdą z grupy, a tu niestety. Mogliśmy ich wysoko pocisnąć. Było 0:0, brakowało nam szczęścia. Wydaje mi się też, że trochę zaskoczyło nas to wszystko. Że tak łatwo nam to przychodzi. Potem zremisowaliśmy z Tychami, wygraliśmy ze Śląskim ZPN-em i poszło.

kazek lazar fifa news

Wygrana w półfinale z Zagłębiem Sosnowiec była chyba najcenniejsza, bo oni prócz tego wygrali wszystkie mecze.
DK: Pierwsza połowa… Myślałem sobie, że naprawdę grają. Czwarta minuta i już dostaliśmy bramkę.
OL: Spokojnie. Długo brakowało nam sytuacji. W pierwszej połowie mieliśmy jedną. Wykorzystaliśmy ją, ale było 1:2. Stwierdziliśmy, że nie mamy nic do stracenia, przegrywamy, to trzeba coś zmienić i zagrać ofensywniej.

Na ile kumaci jesteście w tych wszystkich formacjach i wiecie, jak odpowiednio się w Fifie poustawiać?
OL: Dosyć sporo grałem w Fifę 17, oglądałem też zawodników, którzy nagrywają filmy i mówią, jakimi formacjami najlepiej grać. Potem sprawdzałem sobie w grze, jak to wychodzi. Te dwie formacje, którymi graliśmy w Tychach, są moim zdaniem w Fifie najlepsze.

Czyli?
OL: Pierwsza to 4-1-2-1-2, bez skrzydłowych. Strasznie zagęszczony środek pola, jest mało miejsca, do tego dwóch szybkich napastników. A ta druga to klasyczne 4-2-3-1, z dwójką skrzydłowych, dobrym środkowym ofensywnym pomocnikiem. Z tyłu dwóch wysokich defensywnych, a dziewiątka z przodu. Nawet nie musi być szybka, a potrafiąca kończyć sytuacje.

Którą lepiej zacząć?
OL: 4-1-2-1-2.
DK: Bezpieczniej z tyłu.
OL: Najlepiej Realem.
DK: Napastników ma szybkich, no i dobrych środkowych obrońców.
OL: Real ma chyba najbardziej kompletny skład.

Ruch grał Manchesterem United.
OL: United też ma dobry skład.
DK: A, no i Ruch włączył formę live. Overalle zawodników poszły w górę. De Gea miał zdecydowanie wyższy niż normalnie. Myśmy na początku byli bez live i lepiej nam się grało – bo Real akurat miał formę live w dół.
OL: Wytłumaczę, że forma live zmienia się z tygodnia na tydzień, w zależności od tego, jak dane drużyny grają w rzeczywistości. W pierwszych meczach tym nie graliśmy, ale gdy przed finałem „MRN” zaproponował live, to stwierdziliśmy, że OK, nie będziemy przeciwni. To w sumie mały szczegół, który nie wpłynął na to, jak ten finał przebiegał.

Przegraliście po złotym golu.
DK: Na pewno nie był ten finał jednostronny. Mieliśmy szansę, by go wygrać. Szkoda, ale… Chyba i tak było dobrze.

Była okazja pogadać z tymi pro-gamerami?
OL: Rozmawialiśmy dosyć długo z „Paniolem”. Opowiadał, jak to wygląda, że jest w Tychach zawodnikiem Fify. Z „MRN” trochę pogadaliśmy przed samym finałem. Podszedł, zapytał, jak tam.
– Nie spodziewaliśmy się, że w ogóle zdobędziemy jakąś bramkę, a tu finał!
Odpowiedział, że nie możemy być tacy skromni, bo w jego opinii grając dwóch na dwóch byliśmy najlepszą drużyną tego turnieju pod względem taktycznym, myślenia.

Nie namawiali, żeby pójść w e-sport?
DK: Nie ma takiej opcji. Traktujemy to jako hobby, żeby sobie pograć.
OL: Ale podszedł do nas jeden człowiek, dał wizytówkę.
DK: Mówił, że mieszka niedaleko Katowic, lubi przychodzić na mecze Rozwoju.
OL: Pytał, czy Rozwój może chciałby rozkręcić sekcję e-sportu. A jeśli nie, to czy my bylibyśmy zainteresowani jakoś indywidualnie się promować. Ale raczej nie.

Nie chcielibyście?
DK: Gdybym nie miał możliwości grania na jakimś poziomie w normalnej piłce nożnej, to kto wie? Ale myślę, że nie. To tylko jeden ze sposobów spędzania wolnego czasu.
OL: Forma zabawy. Tak rozmawiałem z „Paniolem” i myślałem sobie… Nie wiem, jakby to było, gdybym musiał grać codziennie. Fifa nie jest taka, że grając codziennie, stajesz się przez to lepszy. Nie. Musisz wiedzieć, jakie są mechanizmy tej gry, poznać je. Moim zdaniem, to klucz do tego, czy będziesz dobry, czy nie. Wiedza, jak masz się zachować w obronie. Jeśli tego nie wiesz, to nie wygrasz z gościem, który to wie, choćbyś grał i codziennie przez trzy miesiące. Tyle.

Ale gdyby jakiś klub wam zaproponował…?
OL: Mogłoby to być coś ciekawego, ale chcę skupić się na normalnej piłce, w którą gramy tu, przy Zgody 28. Tu osiągać jak najlepsze wyniki, a w przyszłości iść gdzieś wyżej. Z tego chciałbym potem żyć.

Koledzy się nie śmiali? „Olejcie tę piłkę”?
OL: „Szydera” jest zawsze. Nie tylko wśród kolegów. Przed turniejem robił ze mną wywiad gość z Forbetu. Opowiadałem, że w Rozwoju jest ciężko, że w tabeli drugiej ligi widać, że nie jesteśmy zbyt wysoko. Gdy potem zobaczył, że doszliśmy do finału, to śmiał się, żebyśmy może poszli w tym kierunku, zamiast zajmować tym, co codziennie.

kazek lazar fifaa news

Dawid, wiemy, że twoja sytuacja jest trochę inna niż Oliviera, który gra już w drugiej lidze. Wiążesz duże nadzieje z piłką na normalnym boisku?
DK: Piłkę trenuję od małego i nie zamierzam zmieniać zdania. Gdy mam jakiś cel, staram się do niego dążyć, poprawiać z dnia na dzień swoje umiejętności, iść w tym kierunku. Czy nie wyjdzie? To okaże się za kilka lat. Ale nawet jeśli nie wyjdzie, to będę chciał wtedy móc powiedzieć sobie, że zrobiłem tyle, ile mogłem.

A dużo w twojej ocenie brakuje, by załapać się do drugoligowej kadry Rozwoju?
DK: Trochę brakuje.

Olivier, dla ciebie ta jesień była przełomowa?
OL: Nie spodziewałem się tego. Gdyby jeszcze w wakacje ktoś powiedział mi, że zagram w ogóle jakikolwiek mecz, zaliczę jakiekolwiek minuty w drugiej lidze, byłbym przeszczęśliwy. Wyszło tak, że sporo razy wchodziłem i liczba minut w całej rundzie jest dość spora, nie ma co ukrywać. I jeszcze ten mecz na ŁKS-ie w pierwszym składzie…

No właśnie: jak debiutuje się w wyjściowej jedenastce przy ponad 5 tysiącach widzów?
OL: Gdybym przed sezonem miał wybrać jeden mecz, w którym chciałbym zagrać od pierwszej minuty, to byłby to właśnie ten na ŁKS-ie. Kibice w Łodzi, zarówno tam, jak i na Widzewie, są wspaniali. Licznie chodzą na mecze. Widzew ma oczywiście skończony już cały stadion i wygląda to trochę lepiej, ale na ŁKS-ie też jest fajnie. Gdy weszliśmy do szatni, śmialiśmy się wszyscy, że jest większa niż nasz cały budynek klubowy na Rozwoju. Nie ma co, dla takich meczów warto trenować.

Stres był?
OL: Przed meczem zastanawiałem się, jak to będzie. Wiadomo, że wejście na ostatnich 20 minut przy przeciwniku, który albo atakuje, albo się broni, jest inne. Wynik zwykle jest ułożony. A tu – od początku cioranie na całego. W pierwszych minutach było nie za wiele miejsca, ale z minuty na minutę robiło się go coraz więcej. Myślę, że było nieźle. Ten mecz wyszedł mi naprawdę OK. Jak na debiut w jedenastce, było spoko. Oby takich w przyszłej rundzie więcej.

No to jeszcze opowiedz o występie z Olimpią Elbląg, który rozpocząłeś i skończyłeś w trakcie drugiej połowy.
OL: Wszedłem i – co tu dużo mówić – zawaliłem.

„I zszedłem”.
OL: (śmiech). Nie ma co rozpamiętywać. Stało się. Powinienem się zachować w kilku sytuacjach lepiej. Przegraliśmy. Mam nadzieję, że podobnych występów już w przyszłości nie będzie.

Zabolała ta „wędka”?
OL: Nie było to łatwe. Jesteśmy bardzo młodymi zawodnikami. Z krytyką kibiców czy trenerów trzeba się zmierzyć. Wierzę, że ta druga runda będzie lepsza, utrzymamy się i humory w klubie będą lepsze.

W Fifie „wędek” nie ma.
OL: (śmiech). Jak już zawodnik wchodzi, to wszystko w naszych rękach, a nie jego nogach.

kazio_oli_news

No dobra. Co zrobicie z tymi PlayStation4, które wygraliście w Tychach, bo pewnie swoje już macie?
OL: Ja gram na Xbox One.

Przecież to inny układ pada niż na PlayStation!
OL: Tak, ale gdy już zaczęliśmy na tym turnieju grać, to starałem się o tym nie myśleć. Gdybym myślał, może by mi to przeszkadzało. Przestawiłem się i czułem się jak na Xboxie.

No nie mogę – gość nawet nie grał na swojej konsoli i zajął drugie miejsce wśród kilku zawodowców!
OL: (śmiech).

No to co zrobicie?
OL: Na razie niech sobie ten „Plej” jest. Nawet go jeszcze nie odpaliłem. Zobaczymy. Chciałem ten cały sprzęt sprzedać, ale teraz jest okres świąteczny i wszystko tanieje.

Czyli chciałbyś sprzedać drogo!
OL: Jeśli ktoś chce „Pleja” z tego turnieju kupić, to śmiało pisać! Mogę nawet autograf dołożyć (śmiech).
DK: Ja na pewno sprzedam, bo już jedną konsolę mam. Młodsza siostra chciała tego „Pleja” przejąć, muszę to rozważyć, ale… Raczej sprzedam, bo zawsze to jakaś kasa wpadnie i pozbiera się na coś innego.

Usystematyzujmy: graliście wcześniej w takich turniejach?
DK: Ani razu.
OL: Nigdy.

Czyli tylko online?
OL: Tryb Fifa Ultimate, sezony online już też za nudne.

Teraz będziecie uważniej się rozglądać, czy w okolicy są jakieś turnieje?
OL: Jeśli ktoś napisze, że coś jest…
DK: Czemu nie, ale to w dniu wolnym. Nie ma opcji, by opuścić trening czy mecz.
OL: Ale takie turnieje to rzadkość.
DK: Żeby fajnie zorganizować, to trzeba czasu i wysiłku.
OL: Na takim, jak w sobotę, już chyba w życiu nie zagramy.

Spokojnie, może za rok będzie rewanż.
OL: No właśnie. Następna edycja. Ale to już nie będziemy takie chopki, tylko wicemistrzowie (śmiech). I trzeba będzie zaatakować!

Na obozach w klubie teraz każdy będzie się na was spinał.
OL: Już będą na nas inaczej patrzeć. Jakiś fejm w końcu wleciał, nie? Jak w ekstraklasie grasz z Legią czy w Hiszpanii z Realem albo Barceloną, to bardziej się motywujesz. Tu może być podobnie!

A kto w Rozwoju jest jeszcze na konsoli mocny?
OL: Fajnie radzi sobie Dawid Witek z rocznika 2000, bramkarz, już będący pod pierwszą drużyną. I nawet „Czesio”, Patryk Gembicki, też daje radę.

No to mu podziękujcie, koleżeński jest, że was nominował do turnieju, skoro mógł siebie!
OL: Może już miał na sobotę plany i lepsze rzeczy do roboty?

***
Podczas turnieju Dawid strzelił 6 goli, a Olivier – 5. Rachunki wyrównał w środę, na dużym boisku, w sparingu drugoligowej drużyny Rozwoju ze Spartą Katowice, zaliczając efektowne trafienie z dystansu…

foto: Szymon Kępczyński