Spójnia Landek – Rozwój 1:1. Pierwszy wyjazdowy punkt


Z Landeku wracamy z punktem i uczuciem niedosytu przemieszanym z satysfakcją. Prowadziliśmy od 48. minuty, rywale wyrównali 20 minut później i skończyło się remisem po bardzo zaciętym meczu.

To był typowy czwartoligowy mecz, rozegrany na niezbyt dużym boisku i z nastawionym na bardzo twardą walkę rywalem, który dotąd może i nie punktował rewelacyjnie (po 5 kolejkach ma 5 „oczek”), ale grał też z relatywnie silnymi przeciwnikami. Młoda drużyna Rozwoju przeszła kolejny egzamin i choć nie wyjechała z urokliwej miejscowości w powiecie bielskim z tarczą, to też bynajmniej nie na niej, a jak mówił po końcowym gwizdku w szatni do swych zawodników trener Tomasz Wróbel, takie mecze uczą więcej niż te gładko wygrane 5:0 albo 4:0, a na osłodę mimo braku zwycięstwa pozostaje fakt, że po porażkach w Wodzisławiu i Turzy Śląskiej zdobyliśmy pierwszy wyjazdowy punkt. Łącznie mamy ich na koncie siedem i plasujemy się w tabeli II grupy IV ligi śląskiej na 6. miejscu.

Premierowa odsłona tego toczonego w upale meczu nie dostarczyła wielu emocji. Rozwój był najbliżej objęcia prowadzenia po rzucie rożnym, egzekwowanym rzecz jasna przez Dawida Ciszewskiego. Dośrodkowanie „Cichego” wykończył głową Patryk Gembicki, a piłka odbiła się od górnej części poprzeczki bramki gospodarzy, którzy grali dość głęboko cofnięci, ale po przejęciu futbolówki byli groźni i kilka razy tak wstrzeliwali piłkę w pole karne Bartosza Golika, że skok ciśnienia mieliśmy gwarantowany.

Trener Wróbel zgodnie z zasadą „zwycięskiego składu się nie zmienia” wystawił tę samą jedenastkę, która rozbiła przed tygodniem Jedność 32 Przyszowice. W przerwie dokonał jednak dwóch roszad. Miejsce Oliwiera Gasza, który miniony tydzień miał trudny wskutek urazu, zajął Filip Czapla, zaś do pomocy za Tomasza Wrozę wskoczył Olivier Lazar. „Olo” powrót do Rozwoju uczcił efektowną bramką zaaplikowaną przyszowiczanom z dystansu, a w Landeku powtórzył to. Prowadzenie za jego sprawą objęliśmy już trzy minuty po przerwie. Ciszewski krótko rozegrał rożnego, a Lazar kropnął kapitalnie prostym podbiciem w „długi” róg.

Spójnia musiała się odkryć. To mogło zwiastować, że będą szanse na kolejne gole, ale i problemy. Tak też się stało. Podwyższyć prowadzenie mogliśmy za sprawą Patryka Gembickiego, ale „Czesiu” nie trafił z bliska po dobrym dograniu Daniela Kaletki, ale gospodarze mimo dokonania tylko jednej zmiany ani myśleli opadać z sił i też mieli swoje atuty. Trener Wróbel reagował, przeszliśmy na ustawienie z czwórką obrońców, ale wygranej nam to nie uratowało. Wyrównanie nadeszło w 69. minucie, gdy nie potrafiliśmy na dobre oddalić zagrożenia po stałym fragmencie gry. W naszym polu karnym został Mariusz Masternak i pokonał Bartosza Golika ze spokojem finalizując centrę naszego byłego zawodnika Bartosza Rutkowskiego. Mariusz Masternak, na przełomie wieków ponad 100 występów w ekstraklasie… To drugi 43-latek – po Dariuszu Pawlusińskim z Unii Turza Śląska – który zadał bramkowy cios naszej młodzieży.

Szybko mogliśmy otrzymać drugiego „dzwona”, a Rutkowski do asysty mógł dorzucić gola, ale Bartosz Golik naprawdę kapitalną paradą uchronił nas od wyniku 1:2. Losy tego meczu wisiały na włosku, gospodarze żywiołowymi reakcjami wywierali presję na arbitrach, domagając się raz czy drugi rzutu karnego. Fakty też są takie, że dwie ewidentniejsze „jedenastki” należały się naszej drużynie (faule na Kunce i Gembickim). Sędzia dawał jednak grać. Spośród pięciu dotychczasowych spotkań, tym razem mamy wrażenie, że sędziowanie było najsłabsze, co nie oznacza, że słabe – nie tylko dlatego, że mecz nie był łatwy do prowadzenia. Mając doświadczenie z lat gry na szczeblu centralnym, poziomem rozjemców w czwartej lidze jesteśmy naprawdę mile zaskoczeni i oby tak dalej. Dwa tygodnie wcześniej w Turzy Śląskiej czy dziś w Landeku dawali pograć. Momentami to był wręcz survival, dzięki czemu nasza młodzież zdobyła kolejne cenne doświadczenie.

W końcówce na murawie pojawił się trener Wróbel, ale wiele nie był w stanie w tej bijatyce wskórać. Wyskoczyliśmy, gdy z dystansu raz jeszcze świetnie uderzył Olo Lazar, lecz jeszcze lepszą interwencją błysnął Łukasz Krzczuk, który nie tak dawno, bo niespełna 2 lata temu, śrubował licznik minut bez straconego gola w drugoligowej Skrze Częstochowa i na pewno jest bramkarzem o umiejętnościach wyższych niż czwartoligowa średnia, co w tej sytuacji udowodnił. Nim pożegnaliśmy Landek, a Landek pożegnał nas oberwaniem chmury i gradem, podziękowaliśmy jeszcze grupie naszych kibiców za wsparcie. Do zobaczenia za tydzień na „Kolejarzu”, gdzie zmierzymy się z rezerwami Podbeskidzia. Wcześniej, bo we wtorek, wyjazdowy mecz w Pucharze Polski z Siemianowiczanką.

Protokół meczowy
5. kolejka II grupy IV ligi śląskiej
sobota, 22 sierpnia, godz. 17:00, stadion w Landeku, Rudzica 32

Spójnia Landek – Rozwój Katowice 1:1 (0:0)
0:1
– Lazar, 48 min (asysta Ciszewski)
1:1 – Masternak, 69 min

Sędziował Sebastian Buchta (Chybie). Widzów 100.

Spójnia Landek: Krzczuk – Habdas, Masternak, Kubica, Nieśmiałowski, Kuś, Lavruk, Rutkowski, Bukowczan, Skrobol, Sobas (67. Michalski).
Rezerwowi: Granatowski, Bezak, Gryman, Mencnarowski.
Trener Krystian ODROBIŃSKI.

Rozwój Katowice: Golik – Barwiński, Kunka, Gasz (46. Czapla) – Kaletka (72. Kazek), Ciszewski, Zielonka, Wroza (46. Lazar) – Gembicki, Woźniak, Chwila (83. Wróbel) .
Rezerwowi: Cieślik, Pietrowski.
Trener Tomasz WRÓBEL.

Żółte kartki: Kazek, Czapla.

foto: Tomasz Błaszczyk