Pierwsza wiosną porażka Rozwoju na wyjeździe. Jedyną bramkę zdobył Patryk Gembicki, ale to nie był dzień naszego snajpera. Nie rozdzieramy szat, bo nie zagraliśmy na terenie mistrza Polski z 1980 roku źle, ale bardzo nieskutecznie.
Jesienią od zwycięstwa z Szombierkami rozpoczęła się nasza seria pięciu zwycięstw. Wspominając z zawodnikami ten fakt – i opowiadając, że lepszą poprzednio zanotowaliśmy 11 lat temu w III lidze śląsko-opolskiej – przyznawaliśmy, że dobrze by było, aby wiosną na Szombierkach taka seria się nie zakończyła… Ta piłkarska „szydera”, szatniowy humor, stał się rzeczywistością. Po pięciu kolejnych wygranych i czterech kolejnych wyjazdowych wygranych, czerwone światło dla Rozwoju zapaliło się w bytomskich Szombierkach. Ani nie rozdzierając szat, ani nie uprawiając propagandy sukcesu musimy jednak stwierdzić, że to był kolejny dobry występ naszej drużyny. Graliśmy swoje, nie żaden „piach”. Taki jest jednak sezon, taka jest liga, że wszystkiego się nie wygra. Tym razem musimy pogratulować rywalom.
Po triumfach w Podlesiu, Kamyku, Dąbrowie Górniczej i Łaziskach, straciliśmy pierwsze w tym roku punkty na wyjeździe. Stworzyliśmy dostatecznie dużo sytuacji, by znów zgarnąć pełną pulę, ale drogę do siatki przeciwnika znaleźliśmy tylko raz. Konkretnie – Patryk Gembicki, wykorzystując wywalczony przez siebie samego rzut karny (faulował go bramkarz). Mimo tego faktu, zdecydowanie nie był to dzień naszego snajpera. Piłka znów szukała go w polu karnym i spokojnie mógł tego popołudnia dorzucić do swojego imponującego dorobku coś więcej niż 22. gola w sezonie. Celownik „Czesia” tym razem jednak rozmijał się z bramką.
Gospodarze mieli swój pomysł na mecz, stosowali proste środki i trzeba oddać, że choć długimi fragmentami musieli biegać za piłką, to w każdym fragmencie musieliśmy być bardzo czujni, bo nie trzeba im było wiele, by zagrozić Bartoszowi Golikowi. W 8. minucie wyszli na prowadzenie po solowej akcji Tomasza Pośpiecha, odzyskali je w końcówce, gdy Kordian Rusz zamknął z bliska dogranie z lewej flanki. Poza tym był jeszcze słupek czy kilka innych groźnych uderzeń. Rozwój szans miał więcej, ale był mniej skuteczny.
Nie ma co ukrywać – współczujemy Szombierkom, ale i trzecioligowej Polonii, murawy, na której muszą walczyć w roli gospodarza o ligowe punkty, bo z pewnością nie ułatwia płynnej gry i prowadzenia ataku pozycyjnego, a piłka nieraz płatała zawodnikom obu drużyn figle. Podkreślamy jednak stanowczo, że nawierzchnia nie jest żadnym usprawiedliwieniem dzisiejszej porażki. Mało tego – cieszymy się, że mimo takiego stanu boiska byliśmy w stanie przejąć inicjatywę, konstruować kolejne akcje. Doświadczenie zebrane przez nasz zespół na stadionie będącym kawałkiem historii polskiej piłki, na którym panuje piłkarska jak na IV-ligowe realia atmosfera, niech zaprocentuje w przyszłości. Dziś jesteśmy na 3. miejscu, nie gramy o awans, ale kiedyś, kiedyś, kto wie, okoliczności mogą być takie, że porażki w podobnych spotkaniach będą niezwykle bolesne i nieść poważne konsekwencje.
Trener Tomasz Wróbel wystawił bardzo młody skład, chyba najmłodszy, odkąd rywalizujemy w IV lidze, bo składający się aż z 7 juniorów, w tym Olafa Baranowicza z 2006 rocznika oraz Oliwiera Kwiatkowskiego i Wojciecha Bielca z 2005 rocznika. Równolegle w I lidze juniorów starszych graliśmy na „Kolejarzu” derby miasta z GKS-em, zakończone remisem 1:1. To dla nas powód do dumy, skoro tak wielu juniorów było w tym momencie nie w Katowicach, a na Szombierkach.
Odnotować trzeba powrót Roberta Woźniaka. Wrócił do gry po 9 miesiącach pauzy spowodowanej zerwaniem więzadeł krzyżowych. Stało się to w sierpniu, w 4. kolejce z Unią Dąbrowa Górnicza. Po długim okresie rekonwalescencji „Robson” pojawił się na ligowym boisku dziś, zmieniając w 82. minucie Cezarego Ziarkowskiego.
Zostaniemy po tej kolejce bez względu na wszystko na najniższym stopniu podium. Teraz przed nami dwa domowe spotkania – z Gwarkiem Ornontowice i Przemszą Siewierz. Jest okazja zacząć nową serię! Do końca sezonu już tylko 5 kolejek i przekaz z naszej szatni jest prosty: mierzymy w 15 punktów.
Protokół meczowy
25. kolejka I grupy IV ligi śląskiej
sobota, 14 maja, godz. 15:00, stadion w Bytomiu przy ul. Frycza-Modrzewskiego
Szombierki Bytom – Rozwój Katowice 2:1 (1:1)
1:0 – Pośpiech, 8 min
1:1 – Gembicki, 22 min (karny)
2:1 – Rusz, 78 min
Sędziował Sergiusz Dana (Częstochowa). Widzów 200.
Szombierki Bytom: Dorosławski – Śliwa, Hewlik, Stefaniak, Koschy (80. Czajor), Rusz, Łebko, Pośpiech, Wagner, Oracz, Zając (71. Tsuleiskiri).
Rezerwowi: Wierzbicki, Kowalski, Wandzik, Balon, Micor.
Trener Krzysztof KIEŁB.
Rozwój Katowice: Golik – Barwiński, Haładyń, Skroch, Ziarkowski (82. Woźniak), Baranowicz (73. Lazar), Ciszewski, Flak (73. Gasz), Kwiatkowski, Gembicki, Bielec (69. Kaletka).
Rezerwowi: Bryła, Wroza.
Trener Tomasz WRÓBEL.
Żółta kartka: Dorosławski.
foto: Kamil Drzeniek/slaskisport.tv