Trener Rozwoju komentuje sobotnie zwycięstwo 5:1 z Victorią Częstochowa, o którym zadecydowała druga połowa, bo do przerwy był remis 1:1.
– Przez cały mecz byłem oazą spokoju! Ale to tak pół-żartem, bo w tej czwartej lidze naprawdę nie ma łatwych spotkań, o punkty trzeba tu mocno walczyć. W przerwie w szatni nie było jakichś megamęskich słów. Powiedziałem drużynie, by starała się realizować to, nad czym pracujemy w tygodniu – wróciła do spokojnej gry, kreowania akcji, a nie wymiany ciosów. Dobrze zareagowała w trudnym momencie, bo gdy traci się bramkę na 1:1, to morale zawsze spadają – obojętnie, z kim się gra i jakim jest się człowiekiem. Najważniejsze są 3 punkty, które podtrzymują naszą dobrą passę. Złapaliśmy serię, widać po drużynie, jak była tego spragniona.
– Liczymy teraz na kolejne zwycięstwo na wyjeździe, a potem zakończenie tego dobrego, owocnego dla nas okresu, bo przecież to był nasz przedostatni mecz na „Kolejarzu” – a przynajmniej w tym momencie, bo w życiu różne rzeczy mogą się wydarzyć. Może byliśmy bez swojego domu, miejsca, ale patrzę na sferę sportową – jako drużyna szliśmy do przodu, rozwijała się akademia, wielu chłopaków debiutowało i nie były to debiuty na wyrost.
– Jedni albo teraz tworzą trzon drużyny i dobrze się prezentują, o czym świadczy nasze miejsce w tabeli, albo poszli w świat, a my pamiętamy o nich i kibicujemy, albo wchodzą do zespołu. Jak Tomek Semik, który dostał swoje minuty w sobotę. To chłopak, który jest wzorem profesjonalizmu, uczestniczy we wszystkich treningach, jest osobą bardzo lubianą, rozgrywającą ostatnio dobre mecze w lidze juniorów starszych. Na poziomie są też u niego sprawy porządkowe. Gdy ktoś zapomni o swoich obowiązkach, on potrafi to naprawić.
– To był piękny czas na „Kolejarzu”. Teraz przed nami przeprowadzka na fantastyczny obiekt, miasto stanęło na wysokości zadania, w piątek uczestniczyliśmy w otwarciu. Nic, tylko się cieszyć. Życzę sobie, by zwycięstwo z Victorią było naszym przedostatnim tutaj.
foto: administrator