Tomasz Wróbel: Jestem bardzo dumny z chłopaków


Komentarz trenera Rozwoju po dobrym, acz przegranym 0:1 spotkaniu z rezerwami Rakowa Częstochowa w 3. kolejce I grupy IV ligi śląskiej.

Powiedzieć po tym meczu, że nie mamy się czego wstydzić, to nic nie powiedzieć?
– Porażka to tak naprawdę jedyny negatyw z tego dnia. Zagraliśmy jeden z najlepszych meczów, odkąd występujemy w czwartej lidze. Raków zagrał bardzo dobry mecz. Był konsekwentny, silny, szybki, wybiegany, ale my zawiesiliśmy mu poprzeczkę bardzo wysoko. Szczerze – jestem bardzo dumny z chłopaków. Można przegrać w sposób słaby, ale ten mecz był naprawdę dobry w naszym wykonaniu. Mimo że przegrany.

Dopuściliśmy rywali w zasadzie tylko do jednej klarownej okazji pod naszą bramką, gdy Bartosz Golik obronił strzał Roberta Brzęczka. Sami mieliśmy dwie, a wcześniej straciliśmy dwie po pomyłce, niefarcie Oliwiera Gasza i uderzeniu zza pola karnego. Boli, że w tak prosty sposób.
– Błędy są źródłem pokory i trzeba dalej pracować nad ich wyeliminowaniem. Ale patrząc na całokształt, przez 90 minut tych błędów było bardzo mało. Bardzo mało złych zagrań… Chłopaki stanęli na wysokości zadania. To, co nakreśliliśmy sobie przed meczem, wykonywali na boisku i Raków w ofensywie miał problemy. Gratulacje dla gospodarzy. Nam było miło słuchać, jak pozytywnie wypowiadali się o naszej grze trener Papszun, dyrektor Śledź. To świadczy o tym, że chłopcy wykonali w tym meczu kapitalną robotę.

Oby to wkrótce przełożyło się na zwycięstwo, bo w tym sezonie nie odnieśliśmy jeszcze żadnego.
– Na bazie dobrej gry przychodzą zwycięstwa. Czasem zdarzy się słabszy mecz, który się wygra, ale ja wolę na 10 meczów zagrać… 10 dobrych, żeby nie było żadnych nieporozumień. Chcemy grać dobrze i zacząć punktować. Mam nadzieję, że od następnej kolejki będziemy już punktować seryjnie. Jeśli będziemy grali tak dobre mecze, jak ten dzisiejszy, to jestem przekonany, że pojawią się punkty i wygrane.

Jak z perspektywy ławki rezerwowych wyglądała sytuacja z 88. minuty, gdy Szymon Zielonka ujrzał drugą żółtą kartkę za próbę wymuszenia rzutu karnego? „100 procent padolino, nawet nie ma dyskusji” – powiedział sędzia boczny.
– Sędzia był nawet trochę dalej ode mnie. Ja widziałem to trochę inaczej. Grałem w piłkę długie lata, wydawało mi się, że to rzut karny. Może Szymon trochę dodał od siebie przy tym upadku, ale był kontakt z nogą rywala. Nie usprawiedliwiam tym zdarzeniem naszej porażki. Absolutnie. Mieliśmy swoje sytuacje wcześniej i powinniśmy je wykorzystać. Zdawaliśmy sobie sprawę, że nie będzie ich tak wielu, jak w innych meczach. Ale mieliśmy je, grając cierpliwie i dobrze. Szkoda, że nie zdobyliśmy bramki.

Czeka nas kolejny krótki mikrocykl, tym razem przed domowym starciem z Unią Dąbrowa Górnicza. Oby do soboty wykurowali i zregenerowali się wszyscy, z drobnym urazem występ w Częstochowie zakończył Oliwier Kwiatkowski.
– „Oli” upadł na kolano, ale to raczej nic poważnego. Mam nadzieję, że tylko stłuczenie. Zostały nam trzy jednostki treningowe, w sobotę gramy mecz. To supersprawa. Skoro drużyna jest przygotowana i wygląda tak dobrze, jak dziś, to już nie mogę doczekać się kolejnego spotkania!

foto: Grzegorz Matla/slaskisport.tv