Rozmowa z trenerem Rozwoju Katowice na gorąco po porażce w Zawierciu na zakończenie rundy jesiennej.
W smutnych nastrojach kończymy rundę, przegrywając w Zawierciu po bramce, jaką strzeliliśmy sobie sami. Jakie odczucia?
– Wygrywa ta drużyna, która strzela gole. To najstarsza prawda piłkarska i to dziś się wydarzyło. Gratulacje dla Warty. Zagrała wystarczający mecz, byśmy go przegrali. Możemy mieć pretensje tylko i wyłącznie do siebie. Mieliśmy na tyle dobrych, klarownych okazji po stałych fragmentach, że powinniśmy wyjść na prowadzenie i w miarę kontrolować grę. Przegrywamy po indywidualnym błędzie, to kolejny materiał do analizy. Szkoda, bo mieliśmy w zupełnie innych nastrojach wracać do domu, w zupełnie innych nastrojach kończyć tę rundę.
Byliście zaskoczeni, że Warta tak głęboko się cofnęła? Rozwój już wyrobił sobie taką markę w tej lidze, by rywale podchodzili do nas z respektem?
– Chciałbym, by tak było i rywale cofali się, trochę się nas bali… Ale absolutnie nie. Warta po prostu miała swój plan na ten mecz i go realizowała. To są seniorskie mecze, takie się zdarzają. Nie jest łatwo, gdy drużyna się cofa i trzeba sobie radzić, stwarzać sytuacje – zwłaszcza na boisku innym niż to nasze megarówne na „Kolejarzu”. Powtórzę, że jesteśmy sami sobie winni. W pierwszej połowie zagraliśmy słabsze spotkanie. Nie było tej iskry, która musi nas cechować.
Ponieśliśmy jesienią pięć porażek – wszystkie na wyjeździe z drużynami ze „szpicy” – Szczakowianką, rezerwami Rakowa, Radzionkowem, Myszkowem i dziś z Wartą. Zdobyliśmy z tymi rywalami tylko jedną bramkę. Widać, że nie tak wiele, ale jeszcze trochę do tych drużyn nam brakuje.
– Trzeba twardo stąpać po ziemi. Mamy bardzo młody skład. Uważam, że chłopaki wykonali w tej rundzie dobrą robotę. Nie ma co ukrywać – zakładając pewne kwestie na początku sezonu zdawaliśmy sobie sprawę, że nie będziemy chłopcami do bicia, ale też nie będziemy jakimiś wielkimi tuzami tej ligi. Czynimy postępy indywidualnie i jako drużyna. O to, że zajmujemy czwarte miejsce, a nie trzecie, możemy mieć pretensje do siebie, ale to nie jest miejsce, którego Rozwój Katowice jako klub i drużyna musi się wstydzić. Szykuje się fajny okres przygotowawczy, wiele sparingów. Zrobimy kolejne kroki do przodu. A co do pytania: nie patrzę na to, z kim wygrywamy i z kim przegrywamy. Jeśli chcemy pokonywać najlepszych czwartoligowców, musimy grać zdecydowanie lepiej niż dziś. Przegraliśmy po indywidualnym błędzie, ale powiedziałem chłopakom, że wygrywa i przegrywa cała drużyna. Nie można mieć pretensji do jednej osoby. Wcześniej powinniśmy zareagować inaczej, wykorzystać klarowne okazje i wyprowadzić drużynę na prowadzenie.
Trochę było w tym meczu przetasowań w ataku. W przerwie wyżej przesunięty został Szymon Zielonka, za to już po kilku minutach drugiej połowy zejść musiał Patryk Gembicki. Co się stało?
– Miał trochę problemów zdrowotnych, zgłosił to odpowiedzialnie w przerwie. Uznaliśmy, że jeszcze spróbuje, ale po pierwszych akcjach drugiej połowy zakomunikował, że nie ma poprawy. Zdrowie zawodnika jest najważniejsze, musieliśmy tak zrobić i stąd zmiana. Te kwestie zdrowotne nam jesienią nie pomagały. Momentami jechaliśmy na oparach. Dlatego brawa dla chłopaków, bo wykonali kawał dobrej roboty.
Poważne kontuzje leczą Robert Woźniak i Olivier Lazar, na dłuższy okres wypadali też jesienią Bartosz Chwila, Wojciech Bielec czy Michał Flak.
– Wstępne diagnozy są takie, że „Olo” zacznie już z nami okres przygotowawczy. Na Roberta będziemy musieli trochę poczekać. Każdy z wymienionych ludzi dawał jakość i pole manewru przy wyborze składu. Zdajemy sobie sprawę, kogo straciliśmy, na jakim etapie jesteśmy i jaką kadrą dysponujemy. Nie tłumaczymy się jednak absolutnie ubytkami. Zawsze powtarzam, że ubytek to szansa dla kolejnej osoby, która ciężko trenuje, ma swoje wyrzeczenia i robi to po to, by zasłużyć na możliwość gry o punkty w pierwszej drużynie.
Liga się kończy, ale nie kończy się… granie. Jakie plany na najbliższy czas?
– Jesteśmy klubem, w którym chłopaki będą mieli zarówno okres przygotowawczy, jak i okres roztrenowania. Ale nie wiem nawet, czy tak to mogę nazwać, skoro przed nami trzy sparingi z solidnymi rywalami. Zmierzymy się z rezerwami Piasta Gliwice, GKS-u Tychy i Górnika Zabrze. To naprawdę mocni przeciwnicy. Nie jest tak, że skończyliśmy ligę i robimy sobie na cztery miesiące wolne. Absolutnie nie. Musimy trenować, pracować, by wygrywać takie spotkania, jak to dzisiejsze. Po tych trzech sparingach będzie chwila przerwy, wewnętrzna gra w grudniu, a potem zasadniczy okres przygotowawczy.
Dziękujemy za rundę jesienną.
– Ja również bardzo dziękuję i pozdrawiam wszystkich kibiców, którzy choćby przez chwilę trzymali kciuki za Rozwój, wiedząc, w jakim momencie jesteśmy i patrząc na to wyrozumiałym okiem.
foto: Kuba Dworczak/slaskisport.tv