Komentarz trenera Rozwoju Katowice po porażce 0:3 z Zagłębiem II Sosnowiec.
– Mając możliwość gry na Ludowym, wieloletnim stadionie Zagłębia, powinno to z naszej strony wyglądać zdecydowanie inaczej. Ale nie wyglądało. To był słaby mecz w naszym wykonaniu. Szczególnie pierwsze 45 minut. Nie było agresji i walki, która nas powinna cechować. Przez to drużyna Zagłębia miała więcej z gry. W pierwszej połowie to było mimo wszystko spotkanie na remis, ale powinniśmy dać z siebie zdecydowanie więcej cech wolicjonalnych, by nie trzeba było potem reagować w środku meczu.
– W przerwie dokonaliśmy zmian, chcieliśmy zagrać zdecydowanie lepszą drugą połowę. Tak wyglądał jej początek – była agresja, walka, coś zaczęło się dziać. Plany pokrzyżowała nam czerwona kartka. Dawid zachował się po prostu nierozważnie, chwilę wcześniej mówiłem mu, by uważał, skoro złapał już żółtą. Po jego zejściu się posypaliśmy.
– Trzeba realnie spojrzeć na nasze położenie. Lubię ludzi ambitnych, wiedzących, jak wygląda sytuacja. Skoro drużyny będące obok nas wygrywają, to świadczy o tym, że ktoś nam ucieka, a zdecydowanie łatwiej jest złapać jednego rywala niż trzech. Dla nas to ostatni dzwonek, by obudzić się i utrzymać w górze tabeli, co może pozwolić nam zaatakować. Ale nie chcę mówić o żadnym awansie; by o nim mówić, trzeba być mocnym psychicznie. My w sparingach wyglądaliśmy super, wygraliśmy zresztą w Sosnowcu, a potem przyszła liga i jest znacznie gorzej.
– Punktujemy bardzo słabo na wyjazdach. O czymś to świadczy. Chcąc zrobić coś więcej, a nie tylko być w tej lidze, nie można tylko wygrywać u siebie. Trzeba też punktować na wyjazdach. Powtarzam, że to ostatni dzwonek, by się obudzić i podjąć walkę.
foto: administrator