– Rozwój zasłużył na jednego, dwa gole, ale bardzo boli, że straciliśmy bramkę na pół minuty przed końcem – nie ukrywał Adam Topolski po sobotnim meczu w Stargardzie.
– Dziękuję trenerowi za pochwały, że stworzyliśmy zespół grający jak na drugoligowe warunki dobrze w piłkę. Było to trudne, ale – jak widać – udało się to. Znowu potwierdziliśmy, że gramy do przodu, widowiskowo. Rozwój to zespół, który od dłuższego czasu prezentuje dobry drugoligowy poziom, a mimo to do przerwy to my przeważaliśmy. Mogliśmy też trafić na 2:0, a mając taki wynik do przerwy, w drugiej połowie gra byłaby spokojniejsza.
– Trzeba pochwalić Rozwój, bo w drugiej połowie nie chciał przegrać. Narzucił swoje warunki, my próbowaliśmy skontrować, ale nie udało się. Ratował nas słupek, szkoda, że w taki sposób straciliśmy gola. Widać, że to brak rutyny w zespole. Za dużo młodości. Mieliśmy piłkę i zamiast wybić w aut, podajemy ją przeciwnikowi. Z tego idzie akcja prawą stroną i obrońca dogrywa tak, że nie mamy szans i tracimy bramkę na pół minuty przed końcem. To bardzo boli. Rozwój zasłużył na 1-2 gole, ale zremisowaliśmy, mając mecz w garści. Dlatego pozostaje niedosyt.
– Sądzę, że to będzie dla nas nauczka i w kolejnych meczach postaramy się takich zdarzeń uniknąć. Mimo remisu, trzeba pochwalić oba zespoły. To była widowiskowa piłka, nikt tu się nie bronił, jak na tę temperaturę dobre było tempo i dlatego mecz mógł się podobać.
foto: Tomasz Błaszczyk