Nasza drużyna po emocjonującym meczu przegrała w Turzy Śląskiej z beniaminkiem w ramach 3. kolejki rozgrywek II grupy IV ligi śląskiej.
Ach… I co tu napisać? Nie chcemy kolorować rzeczywistości, ale nie jesteśmy po tej porażce jakoś bardzo rozżaleni. Oczywiście – złość i zdenerwowanie czujemy, bo tak być musi, lecz trzeba podejść do tego tematu z chłodną głową. Niespełna miesiąc temu z dusza na ramieniu można było iść na sparingowy debiut tej „seniorskiej” drużyny, opartej wyłącznie na wychowankach, a niemal wyłącznie na wychowankach nastoletnich, zastanawiając się, jak poradzi sobie w dorosłym futbolu i to na szczeblu czwartej ligi, która w śląskim wydaniu uchodzi za najsilniejszą w kraju. Teraz jesteśmy po trzech kolejkach. Wciąż zbieramy składowe odpowiedzi na pytanie, na co stać będzie Rozwój w kampanii 2020/21, ale zgromadzone dotąd dane niezależnie od 3-punktowego dorobku są optymistyczne. W każdym meczu mamy optyczną przewagę, w każdym meczu jesteśmy częściej w posiadaniu piłki, w każdym meczu stwarzamy sytuacje, w każdym meczu podopieczni trenera Tomasza Wróbla zostawiają na murawie wielkie serce, w każdym meczu zdobywamy bramki (mamy ich, wespół z Odrą Wodzisław, najwięcej w naszej lidze, bo 8). Dlatego w przyszłość patrzymy z optymizmem, świadomi rzecz jasna wszelkich mankamentów i tego, jak wiele jeszcze nam brakuje.
Do Turzy Śląskiej mimo ubiegłotygodniowej wygranej 5:0 z GKS-em Radziechowy-Wieprz mogliśmy wybierać się z pewnymi obawami, bo przeciwnik jawił się jako zdecydowanie najsilniejszy spośród tych, z jakimi tego lata się mierzyliśmy. Choć Unia to beniaminek, ma w swoim składzie wielu zawodników, którzy bronili jej barw jeszcze w trzeciej lidze, albo grali na tym czy wyższych poziomach w innych klubach. No i świetnie spisuje się na swoim boisku, na którym wygrała bodaj 23 z ostatnich 25 starć o punkty. Specyficznym boisku, dodajmy, bo choć „tradycyjnie” długim, to jednak dość wąskim. Niezależnie od tych wszystkich czynników, Rozwój długimi fragmentami był w stanie narzucać swój styl gry i prowadzić atak pozycyjny.
Cieszy, że kadra zespołu poszerza się. Pierwszy występ po powrocie na stare śmieci zanotował Kajetan Kunka. Co tu dużo kryć – 19-letni środkowy obrońca z miejsca okazał się wzmocnieniem drużyny, w wielu momentach imponował spokojem i pewnością siebie, skłamalibyśmy też pisząc, że nie przyda nam się jego wzrost. Czekamy jeszcze na Oliviera Lazara, który trenuje z Rozwojem i jest blisko oficjalnego doń powrotu. W sobotę w Turzy Śląskiej zabrakło z kolei Bartosza Golika. Na inaugurację sezonu w Wodzisławiu na przeszkodzie stanęły względy zdrowotne, tym razem – względy osobiste, a bramki Rozwoju strzegł 17-letni Oskar Cieślik i niestety w obu tych spotkaniach, z Odrą Centrum i Unią, straciliśmy po trzy gole. Oskar rozgrywał w ten weekend dobre zawody, zanotował kilka udanych interwencji, dwoił się i troił w sytuacji, po której gospodarze objęli prowadzenie 1:0. Jeszcze przez jakiś czas wspominać jednak będziemy sytuację z 76. minuty…
To był newralgiczny moment. Było 1:1, Dawid Kazek faulem zatrzymał na 35. metrze akcję rywali i ujrzał żółtą kartkę. Sędzia z racji panującego skwaru zarządził przerwę na uzupełnienie płynów. Podczas niej pokrzykiwaliśmy wzajemnie, że jest duża szansa, by to wygrać. Po przerwie oddech złapał 43-letni Dariusz Pawlusiński. Podszedł do piłki i charakterystycznym dla siebie uderzeniem z prostego podbicia niedużej stopy trafił w krótki róg. W chwili, gdy szala zdawała się przechylać na naszą korzyść, zrobiło się 2:1… Unia poszła za ciosem i niedługo dorzuciła jeszcze trzecie trafienie. Mogliśmy żałować straconej szansy, bo zawodnicy naharowali się w dzisiejszym upale okrutnie, nie zważając na nic. Symbolem ofiarnej walki stał się Krzysztof Czenczek, który zanotował dobrą zmianę, dobrze wszedł w drugą połowę, ale spędził na boisku ledwie kilkanaście minut. Bez pardonu ofiarnie poszedł w polu karnym do straconej piłki, wywalczył rzut rożny, ale zderzenie z bramkarzem przypłacił urazem obojczyka, który na błahy niestety nie wygląda.
„Czenczol”, trzymaj się i wracaj do nas szybko, bo jesteś potrzebny!
Tak jak w pierwszej połowie, jeszcze przy stanie 0:0, brakowało lepszej decyzyjności i zbyt wiele było strzałów zza pola karnego, a zbyt mało podań do lepiej ustawionych partnerów, tak w drugiej połowie taki strzał z dystansu dał nam wyrównującego gola na 1:1. Dawid Ciszewski, któremu piłka znów „siedziała” przy stałych fragmentach gry, dla odmiany rozegrał rzut wolny krótko. Podał do Bartosza Chwili, a „Kuku” ograł jeszcze rywala i pięknym uderzeniem trafił w dolny róg bramki. Bartek był w sztosie. Niewiele brakowało, by z dystansu wpisał się na listę strzelców jeszcze raz. Gospodarze mogli też mówić o szczęściu, gdy po próbie Patryka Gembickiego piłka przełamała ręce ich golkipera, ale finalnie wpadła nie do siatki, a przeszła za linię na rzut rożny. Czyste szczęście, by nie napisać fuks.
O momencie, w którym ten mecz nam „uciekł”, już wspominaliśmy. Nasi nie chcieli się jednak z tym pogodzić. Daniel Kaletka (najlepsza w tym sezonie jego zmiana!) dośrodkował z prawej flanki, a głową kontaktową bramkę zapewnił nam Robert Woźniak. Dobrze, że „Robson” w trzeciej kolejce doczekał się pierwszego gola, bo swoją postawą na niego zapracował. Była sama końcówka. W czterech minutach doliczonego czasu gry Unia nie dała nam już rozwinąć skrzydeł, umiejętnie przeniosła ciężar gry na swoją połowę i utrzymywała się przy piłce. Ale co znaczy doświadczenie. Przecież syn Dariusza Pawlusińskiego, Dawid, gdyby grał w Rozwoju, byłby… naszym najstarszym zawodnikiem!
3 mecze, 3 punkty, według 90minut.pl 13. miejsce – szału nie ma, ale jest szereg argumentów przemawiających za tym, by z pokornym uśmiechem wypatrywać kolejnych meczów, dalszej części tej rundy jesiennej. Dlatego bądźcie z Rozwojem. W następną sobotę gramy na „Kolejarzu” z Jednością 32 Przyszowice, która również legitymuje się bilansem 1 zwycięstwa i 2 porażek. Do zobaczenia!
Protokół meczowy
3. kolejka II grupy IV ligi śląskiej
sobota, 8 sierpnia, godz. 17:00, stadion w Turzy Śląskiej przy ul. Bogumińskiej
Unia Turza Śląska – Rozwój Katowice 3:2 (1:0)
1:0 – Dariusz Pawlusiński, 28 min
1:1 – Chwila, 60 min (asysta Ciszewski)
2:1 – Dariusz Pawlusiński, 76 min (wolny)
3:1 – Gaszka, 82 min (głową)
3:2 – Woźniak, 89 min (głową, asysta Kaletka)
Sędziował Sebastian Buchta (Chybie). Mecz bez udziału publiczności.
Unia Turza Śląska: Cieśla – Krupiński, Staniczek, Kuczok, Mazur, Dariusz Pawlusiński, Gaszka (90+3. Szymiczek), Tront (67. Łyczko), Glenc, Musiolik (84. Sosna), Dawid Pawlusiński (87. Skrzyszowski).
Rezerwowi: Kowalski, Chojka, Kucza.
Trener Marek HANZEL.
Rozwój Katowice: Cieślik – Kunka, Barwiński (84. Czapla), Gasz (46. Skroch) – Kazek (79. Pietrowski), Zielonka, Ciszewski, Wroza (46. Czenczek, 57. Kaletka) – Gembicki, Woźniak, Chwila.
Rezerwowi: J. Adamiec, Wróbel.
Trener Tomasz WRÓBEL.
Żółta kartka: Kazek.