Rozmowa z Marcinem Nowakiem, wiceprezesem Rozwoju Katowice, w dniu 95. rocznicy powstania naszego klubu. Zachęcamy do lektury.
Czego życzy pan Rozwojowi na 95. urodziny?
– Fundamentem jest dom, czyli pomyślnej realizacji budowy miejskiego obiektu przy ul. Asnyka w Katowicach. Tak, abyśmy na 100-lecie byli w stanie zorganizować fajny event sportowy dla kibiców, a niedaleko, w restauracji Arka Milika – nawiasem mówiąc świetnie radzącej sobie w czasach pandemii – zadbali o część artystyczną i gastronomiczną. Aby normalnie funkcjonować, mieć spokojną głowę, warto byłoby do końca uregulować wszystkie stare tematy finansowe. Cały czas to w nas siedzi, funkcjonujemy ograniczeni finansowo, przy minimalnych kosztach. Uporanie się z finansowymi kwestiami da możliwość myślenia o tym, o czym powinniśmy myśleć najwięcej, czyli o sporcie. A sportowo to kolejny sezon, w którym mimo bardzo trudnych warunków bronimy się w sposób bardzo przekonujący. Za nami półrocze, w którym zajęliśmy dobre miejsca w Centralnych Ligach Juniorów, mamy pełną stabilizację w młodszych kategoriach wiekowych, szkolenie stoi na wysokim poziomie, a wrześniowy nabór do Akademii Piłkarskiej okazał się największy od czasów boomu po Euro 2016. To pokazuje, że Rozwój nadal jest na Śląsku ceniony. Na końcu trzeba wspomnieć o tym, co nie było oczywiste, czyli dobrych wynikach naszej najbardziej reprezentacyjnej drużyny w IV lidze śląskiej seniorów. To była świetna runda, a postawa na boisku okazała się nawet lepsza niż finalne 5. miejsce w tabeli. Najważniejsze, że wszyscy idziemy w jednym kierunku. Chcemy coraz lepiej szkolić młodzież, a ona chce pracować. Nikogo do niczego nie trzeba zmuszać, przekonywać. Każdy wie, co ma robić i czuje klimat klubu. Efekty są zadowalające.
Od ponad roku Rozwój z sentymentem i rozrzewnieniem zerka w stronę Zgody 28, mając biuro w ZSTiO nr 2 przy Mikołowskiej, a boisko – na „Kolejarzu” przy ul. Alfreda. Jak mocne jest poczucie stanu tymczasowości?
– Gdy ostatnio rozmawiałem z trenerem Kolonką, to zameldowałem mu się z lotnego biura Akademii przy Mikołowskiej… Kontakt mamy utrudniony. Sprawy organizacyjne załatwiamy w szkole, ale czujemy się tu jak u siebie. Dziękujemy pani dyrektor Skubiszewskiej za gościnność i tak dużą pomoc. Poznaliśmy pracowników szkoły, nauczycieli, sprzątaczki, konserwatorów. Dają nam poczucie, że jesteśmy tu mile widziani. Patrząc przez pryzmat treningów – dobrze wiemy, iż w Katowicach nie ma jednego dużego ośrodka, w którym się trenuje. Jako Akademia Piłkarska z 350 zawodnikami korzystamy z różnych obiektów, od Kostuchny po Wełnowiec, do czego byliśmy przyzwyczajeni od dawna. Aż tak wielkiej zmiany zatem nie ma, ale… Klimat Zgody 28, gdzie po południu nie było wolnego miejsca na klubowym parkingu, już uleciał. Przy okazji: mam nadzieję, że projektanci obiektu przy Asnyka przewidzieli odpowiednią liczbę miejsc parkingowych… Lokalizacja jest rewelacyjna i bardzo na oddanie tego stadionu do użytku w czerwcu 2022 roku czekamy. Będzie to dla Rozwoju otwarcie nowego etapu.
Zastanawia się pan czasem jeszcze, co ze Zgody 28?
– Cały czas, bo kończymy ostatni etap wielomiesięcznej wyprowadzki, którą nota bene też trochę pokrzyżowała pandemia. Dzięki uprzejmości Spółki Restrukturyzacji Kopalń możemy to zrobić w normalnych warunkach, a nie gwałtownie. Wiadomo, że mówi się o ogłoszeniu przetargu na nabycie tych terenów, na których póki co cały czas obowiązuje plan zagospodarowania przestrzennego związany z terenami sportowymi i rekreacyjnymi. Sami jesteśmy ciekawi wyników tego przetargu – kto do niego przystąpi, jakie będzie miał plany… Na to jednak nie mamy wpływu.
Latem 2019 roku, gdy wyprowadzka ze Zgody stała się faktem, a po spadku z drugiej ligi podjęto decyzję o wycofaniu drużyny seniorów, nastrój był wisielczy. Jaki jest teraz?
– 2020 rok z różnych względów też był szalony, choć wydawało się, że po 2019 nie może nam się przytrafić już nic bardziej szalonego… Z punktu widzenia przyszłości klubu najważniejsze, że po krótkim, acz głębokim kryzysie, wróciliśmy do normalnego funkcjonowania w sferze finansowej. Terminowo regulujemy zobowiązania, spłacając ponadto zadłużenie. Sztab szkoleniowy, trenerska kadra – czyli to, co mamy w Rozwoju najcenniejszego – została rozszerzona adekwatnie do potrzeb i zwiększającej się liczby zawodników Akademii. Najbliższą przyszłość definiujemy jasno: chcemy robić to, co do tej pory robiliśmy najlepiej, czyli szkolić młodzież i pokazywać ją światu. Tak jak jesienią, gdy graliśmy w IV lidze drużyną w 100 procentach składającą się z wychowanków. Wszystkie telefony o możliwość testów w pierwszym zespole kończyły się podziękowaniem. Jeśli chcesz grać w Rozwoju – to przejdź proces szkolenia w naszej Akademii Piłkarskiej i sobie to wywalcz. To czasy, gdy postawa ludzi bywa roszczeniowa. W Rozwoju nikt jednak nikomu niczego nie daje. Zawodnicy na wszystko pracują, a ostatnim krokiem ma być odejście do innego klubu. Fajnie, że już po tej IV-ligowej rundzie pewni zawodnicy wzbudzają zainteresowanie klubów z wyższych lig. Cieszy zarazem, że chłopaki – przynajmniej takie mam wrażenie – w porównaniu do poprzedni lat i niektórych postaw są wyważeni, nie głupieją, otrzymując ofertę testów nawet w klubach o uznanej na Śląsku marce analizują je w szerszej perspektywie, a nie tylko tego, co tu i teraz. Sądzę, że taka postawa długofalowo pozwoli im osiągnąć więcej, a my w klubie chcemy im doradzać w podjęciu jak najlepszych decyzji – nie mając w tym żadnego osobistego interesu, tylko w trosce o ich dobro.
Co cieszy bardziej – wygrana 3:1 w Chojnicach na zapleczu ekstraklasy czy remis 1:1 w Ustroniu w 15. kolejce IV ligi, osiągnięty składem stworzonym z wychowanków, z których najstarszy ma 23 lata, ponadto prowadzonych przez składający się z wychowanków sztab szkoleniowy?
– (chwila ciszy). Rozwój na szczeblu centralnym generalnie miał pozytywną opinię. Po wielu meczach słyszeliśmy fajne recenzje, ale na co dzień nikt bieżącymi problemami Rozwoju się nie przejmował, choć były przez nas sygnalizowane od lat. Oczywiście – nie można zakładać, że przez najbliższe dwie dekady będziemy mieli seniorską piłkę opartą wyłącznie o wychowanków, bo żaden klub na przestrzeni 20 lat nie ma 20 dobrych roczników. Taki jednak cel sobie stawiamy i uważam, że przez wiele sezonów będzie realizowany. Czy generalna filozofia się zmieni? Jeśli klub będzie tworzyć ta sama grupa osób, to nie. Wysokość środków finansowych, jakie trzeba włożyć, by funkcjonować na szczeblu centralnym, jest dla nas w stosunku do efektów nieopłacalna z każdego punktu widzenia. Sportowego, finansowego, organizacyjnego… Wiadomo, że ligą pośrednią jest trzecia. Przed sezonem mówiłem, że ta nowa drużyna sama określi jesienią swój poziom. Jeśli w tym lub przyszłym sezonie będzie sportowo zmierzała ku trzeciej lidze, to weźmiemy kalkulatory, policzymy wszystko i bez zmiany filozofii podejmiemy temat awansu. Na pewno nie stanie się jednak tak, że skoro znajdziemy się w trzeciej lidze, to skupimy się na wzmocnieniu drużyny z zewnątrz. Ona przecież wzmacnia się z każdym miesiącem od środka! Awans będący efektem pracy – tak. Awans sztuczny, na siłę, tylko po to, by kilka osób miało satysfakcję, że Rozwój gra w trzeciej, a nie czwartej lidze – absolutnie nie. O wiele większą satysfakcję czerpiemy z oglądania jedynej w Polsce drużyny wychowanków, grającej nie zawsze zwycięski, ale prawie zawsze miły dla oka futbol.
Jak obecnie kształtują się relacje z włodarzami Katowic?
– Jesteśmy w bieżącym kontakcie z władzami miasta. Myślę, że w mieście bardzo dobrze odbierany jest fakt, iż mimo trudności zawalczyliśmy o klub i w dodatku po rocznej przerwie reaktywowaliśmy pierwszą drużynę, w dodatku skonstruowaną w taki sposób. Czujemy, że miasto chce z nami współpracować, wspomaga nas. W ostatnich miesiącach pokazaliśmy, że warto to robić. Jak co roku o tej porze, z niecierpliwością będziemy wyczekiwać konkursu na dotacje i jego wyników. Korzystamy z obiektów miejskich, infrastruktury oświatowej. Czujemy, że w wielu aspektach, w których miasto jest w stanie nam pomóc, robi to z przyjemnością. Za to jesteśmy wdzięczni.
Jak bardzo wypatruje pan widoku Arkadiusza Milika w koszulce innego klubu niż Napoli?
– Dla nikogo ta sytuacja nie jest dziś komfortowa. Zawsze podkreślamy, że ewentualne wpływy gotówki z tytułu transferu Arka to skutek uboczny. Ten skutek uboczny w pewnym momencie uratował klub, ale najważniejsze jest, by on sam grał tam, gdzie chce i gdzie będzie mu dobrze. Wierzę, że tak się stanie. Obojętnie, do jakiej ligi, do jakiego kraju i jakiego klubu trafi, będziemy mu kibicować. A to, co poboczne, bardzo by nam pomogło, pozwoliłoby definitywnie pozamykać niektóre tematy… Udowadniamy stale, że jesteśmy sobie w stanie małymi krokami radzić, również przy pomocy Arka.
Jego nazwisko i ulubiony numer 99 po raz pierwszy znalazł się na przodzie meczowych koszulek pierwszej drużyny Rozwoju.
– To konsekwencja tego, że pierwsza drużyna jest w naszym zrozumieniu najstarsza drużyną Akademii Piłkarskiej Rozwoju – a cała Akademia Piłkarska Rozwoju gra w strojach z logiem Arka, który śledzi nasze poczynania. Czasem można natrafić na jego „lajka” w mediach społecznościowych pod naszymi wpisami, ma zresztą przyjaciół w pierwszej drużynie i wie, jak funkcjonuje od środka. Kibicuje nam, dając temu wyraz na co dzień.
To tak na koniec jeszcze zdradźmy: jak huczna impreza na 95-lecie Rozwoju z powodu pandemii nas ominęła?
– Mecz z Barceloną i impreza na 1000 osób (śmiech). Ostatnie dwa jubileusze były bardzo udane, dobrze zorganizowane i tak samo odebrane. Myśleliśmy o przebiegu obchodów już wiosną. Wtedy wydawało się, że może w listopadzie będzie już szansa na to, by coś zorganizować, ale sytuacja jest taka, że nie ma tematu. Pandemia zapisze się w historii wielu firm i instytucji.
Jaki Rozwój chciałby pan widzieć w dniu 100-lecia?
– Życzyłbym sobie, żeby ludzie w 2025 roku czerpali taką samą przyjemność z pracy w Rozwoju, jak dziś.
foto: Szymon Kępczyński