Zapowiedź bez cenzury. Derby odsłona druga – ligowa!


Zapowiadamy najwyższe obecnie ligowe derby Katowic, które w sobotę o 11:00 rozpoczną na „Kolejarzu” drużyny Rozwoju i Podlesianki. Nie kolorujemy rzeczywistości, dlatego będzie też trochę gorzko.

Znacie nas – ci wszyscy sympatycy Rozwoju, którzy zaglądacie tu regularnie od lat. Nie zwykliśmy kolorować rzeczywistości, bawić się w wymuskany PR, bo też nie ma takiej potrzeby – jesteśmy nie korporacją, a małym klubem (który w ostatniej dekadzie robił wielkie rzeczy – jak ujął to niegdyś Dietmar Brehmer). Dlatego przed tym małym świętem, za które muszą uchodzić sobotnie derby Katowic z Podlesianką, uderzymy też w nieco bardziej obiektywne, a na pewno sentymentalne tony.

By zostać w zgodzie z sumieniem i historią, będzie trochę gorzko i smutno.

Bo nie ma się co czarować: fakt, że w sobotę gramy najwyższe dziś możliwe derby Katowic, to pod pewnymi względami porażka wielu z nas. Porażka, że odbywają się na kameralnym sztucznym boisku „Kolejarza”, nijak związanym z naszymi blisko 100-letnimi dziejami. Porażka, że w czwartej lidze. Porażka, że po przeciwnej stronie barykady staną trzej nasi wychowankowie, którzy w komplecie uchodzić mogli za najbardziej utalentowanych i najlepiej rokujących spośród wszystkich urodzonych w latach 90. – wyłączając poza nawias złoty rocznik 1994. Jacek Jarnot, Marcin Rosiński, Bartosz Nowotnik… Debiutowali w pierwszym zespole Rozwoju na długo przed osiągnięciem pełnoletności, ale ich piłkarska droga okazała się potem bardziej kręta niż autostrada, aż w komplecie przywiodła ich na Podlesie.

Ale za to można rzec o zwycięstwie, a nie porażce Podlesianki, która udowadnia, na czym powinna polegać mocna śląska czwarta liga. Solidny zespół, chcący grać atrakcyjnie, mający grupę oddanych kibiców, ze schludnym obiektem, zadbaną murawą. I odpowiednio opakowany medialnie. Tak jak Dawid Brehmer przyznaje, że długo podlesianie wzorowali się na Rozwoju, tak teraz my wzorowaliśmy się na nich, zapraszając do współpracy portal slaskisport.tv, czego efekty w postaci materiałów wideo czy transmisji z meczów już widzicie.

Miejsce naszych sąsiadów z południa jest tu, na pewno nie w „okręgówce”, w której jeszcze całkiem niedawno przegrywali z naszymi rezerwami i z której wiosną wreszcie się wydostali.

Z ich poprzedniego pobytu w czwartej lidze wyżej podpisany administrator ma jedno ogólne wspomnienie. Ulica Zgody 28, sobotni wieczór, kilkadziesiąt minut po domowym meczu Rozwoju, gabinet wiceprezesa Marcina Nowaka, opadające powoli emocje, grupa osób za stołem, dyskusje, rozmowy, trochę śmiechu, do tego pewnie też kilka kufli złocistego z pianką, przyniesionych z baru, który po latach i na krótko stał się szatnią pierwszej drużyny. Wśród zebranych: trener Dietmar Brehmer, sprawdzający na 90minut.pl, jak tam młodszy brat, jak grała Podlesianka. Zwykle wieści nie były wybitne, po dwóch sezonach sąsiedzi spadli, ale teraz wrócili. Znacznie mocniejsi i tego im z całego serca raz jeszcze gratulujemy.

Części z nas nie zdążyły zamazać się jeszcze w głowach wspomnienia z poprzednich najwyższych derbów Katowic – z GieKSą. Pierwsza liga, transmisje w Polsacie Sport, stadion przy Bukowej, zapowiedź w formie kultowego wyścigu trabantów kierowanych przez Bartosza Jaroszka i Łukasza Winiarczyka z jednej, a Macieja Bębenka i Adriana Frańczaka z drugiej strony. I – tu wspólny mianownik – wtedy też, jak w przypadku konfrontacji z Podlesianką, zaczęło się dla Rozwoju od porażki do zera w Pucharze Polski.

Było pięknie, ciekawie, ale też trochę na wyrost. Rzeczywistość wystawiła nam horrendalny rachunek za lata spędzone na szczeblu centralnym, ukoronowane sezonem na zapleczu ekstraklasy, który teraz przychodzi nam spłacać.

Dlatego jest inaczej. To na pewno. Gorzej? Pod pewnymi względami – też, ale patrząc wielowymiarowo, z takim postawieniem sprawy się nie zgadzamy. Oparcie pierwszej drużyny wyłącznie na wychowankach i powierzenie jej kolejnemu wychowankowi Tomaszowi Wróblowi to coś unikalnego. W poprzednim sezonie – którym powróciliśmy do dorosłej piłki – seniorskie debiuty zaliczyło 22 wychowanków Rozwoju, od juniorów starszych z rocznika 2002 aż po Szymona Jarka z rocznika 2006. Tym trzeba się chwalić, o tym trzeba mówić głośno.

Rozwój może nie ma dziś stadionu – choć otwarcie miejskiego obiektu przy Asnyka już tuż tuż, za niespełna rok – ale ma dziś tożsamość. Można było zastanawiać się, czy w obliczu braku społecznego parcia na wyniki pierwszej drużyny jest sens utrzymywać przy Zgody zawodowców, płacić im kontrakty – nawet zważywszy na fakt, iż przy nich w poważną ligową piłkę wchodzili kolejni wychowankowie, a skuteczność tego modelu potwierdził 2018 rok, gdy zajęliśmy 10. miejsce w drugiej lidze i wygraliśmy Pro Junior System.

Dziś nasza filozofia jest jeszcze klarowniejsza. Nie szarpiemy się tak z rzeczywistością, a czwarta liga też dostarcza emocji, o czym przekonaliśmy się już w poprzednim sezonie. Ten obecny zaczęliśmy kiepsko, porażką do zera w Jaworznie, a wcześniej – pucharową w Podlesiu. Ale nasz młody zespół zawsze chce, a nieraz udowadniał – zwłaszcza na „Kolejarzu” – że przy tym też potrafi. Dlatego na najwyższe dziś ligowe derby Katowic pójdźmy w sobotę z uśmiechem i życzmy powodzenia obu drużynom, które – tego nie boimy się napisać – reprezentują dziś kluby zdrowe, znające swe miejsce w piłkarskim ekosystemie.

Rozwój Katowice – Podlesianka Katowice
2. kolejka I grupy IV ligi śląskiej
sobota, 21 sierpnia, godz. 11:00, MOSiR „Kolejarz”, ul. Alfreda 1

wstęp na trybuny wolny, transmisja live – YouTube slaskisport.tv

foto: Kamil Drzeniek/slaskisport.tv