Rozwój Katowice to pierwszy drugoligowiec, który zagra o punkty na stadionie Skry przy ul. Loretańskiej.
Beniaminek z Częstochowy pierwotnie licencję uzyskał na Miejski Stadion Piłkarski Rakowa, ale działacze zapowiadali, że będą chcieli wrócić na „Loretę” jak najszybciej. Stanie się to w siódmej kolejce – z udziałem Rozwoju. Z sześciu wyjazdów, na jakich z konieczności występowała Skra, nasi sobotni rywale nie przywieźli ani jednego punktu i z bilansem goli 1:15 zdecydowanie zamykają tabelę drugiej ligi.
0:1 w Radomiu, 1:2 w Łęcznej, 0:4 w Chorzowie, 0:3 w Bełchatowie, 0:4 w Grudziądzu oraz środowe 0:1 w Elblągu… Dla drużyny spod Jasnej Góry zderzenie z realiami szczebla centralnego jest na razie bolesne. My pojedziemy tam podbudowani długo oczekiwanym zwycięstwem, jakie odnieśliśmy w środę po dobrej grze z Radomiakiem. Nastawienie przed wyprawą do Częstochowy może być jednak tylko jedno – zero jakiegokolwiek lekceważenia, a piłkarska wojna!
– Nie ma co patrzeć w tabelę, w której Skra nie ma jeszcze punktu. Specyficznie jej się ten sezon poukładał. Z sześciu wyjazdów, trzy przegrali wysoko, ale trzy – różnicą tylko jednego gola. Gdyby w pierwszej kolejce, z Radomiakiem, w doliczonym czasie gry wykorzystali karnego, to już byłoby inaczej. Przede wszystkim jednak, pamiętajmy, że zagramy na specyficznym, sztucznym boisku, które w trzeciej lidze było atutem Skry, bo nie przegrała tam meczu. Przed nami ciężkie zadanie, a by lepiej się do niego przygotować, zaliczyliśmy piątkową jednostkę treningową na „Kolejarzu”. Zawodnicy mogli poczuć specyfikę sztucznego boiska, na które nie tak łatwo się przestawić – mówi Rafał Bosowski, jeden z trenerów Rozwoju.
W poprzednim sezonie III grupy trzeciej ligi Skra na własnym sztucznym boisku wygrała 14 z 17 meczów, legitymując się przy tym bilansem bramkowym 37:6, a remisy z Częstochowy wywieźć zdołały jedynie Gwarek Tarnowskie Góry, Rekord Bielsko-Biała i Ślęza Wrocław, z którą po pasjonującym finiszu drużyna trenera Pawła Ściebury zwyciężyła walkę o awans. Skra pozostaje niepokonana w roli gospodarza od 20 ligowych występów. Tę ostatnią porażkę poniosła 27 maja 2017 z rezerwami Miedzi Legnica.
Jedyny sezon, w którym rywalizowaliśmy z tym zespołem o ligowe punkty, były rozgrywki 2011/12 trzeciej ligi śląsko-opolskiej. W Częstochowie, jeszcze na starym stadionie, wygraliśmy 3:1 po golach Konrada Nowaka, Macieja Tory i Sebastiana Gielzy. W rewanżu przy Zgody było 2:1, a obie bramki zdobył Maciej Wolny. Sezon zakończyliśmy awansem, a Skra – choć była beniaminkiem – uplasowała się na 2. miejscu i nie ukrywała sporych ambicji. Z czasem one jakby ostygały, ale przedrzeć się w drugoligowe szeregi w końcu się udało. Warto pamiętać, że zimą graliśmy ze Skrą sparing i górą byli rywale, wygrywając 1:0.
Przez ostatnie lata jeśli ruszaliśmy „Gierkówką” w stronę Jasnej Góry, to na boje z Rakowem, które częstokroć toczyły się po naszej myśli. Oby teraz było podobnie, skoro na wyjazdową wygraną czekamy od… 29 marca. Tę jedyną w tym roku kalendarzowym odnieśliśmy w… próbie nr 1 w Legionowie. Potem w dziewięciu meczach na „obczyźnie” zanotowaliśmy 5 remisów i 4 porażki. Miło byłoby tę serię przerwać, ale łatwo nie będzie. Zapomnijmy.
– Długo czekaliśmy na zwycięstwo i doczekaliśmy się go z Radomiakiem. To fajne uczucie, obyśmy poszli za ciosem. By ta wygrana z Radomiakiem miała jednak wartość, musimy zapunktować w Częstochowie; zagrać dobry mecz w defensywie i pokazać mądrość taktyczną – dodaje trener Bosowski.
Skra Częstochowa – Rozwój Katowice
7. kolejka II ligi
sobota, 25 sierpnia, godz. 17:30, stadion Skry w Częstochowie przy ul. Loretańskiej
Sędziuje: Piotr Łęgosz (Włocławek)
foto: Tomasz Błaszczyk, archiwum